Sueddeutsche Zeitung: Z wyroku TSUE niewiele wyniknie
2 marca 2021Niemiecki dziennik komentuje w środowym wydaniu (03.03.2021) wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczący Polski i zmienionych przepisów o Krajowej Radzie Sądownictwa. Jak pisze, korespondent „Sueddeutsche Zeitung” Florian Hassel, wyrok brzmi wprawdzie dobrze, bo Trybunał UE „umożliwia jednemu z ostatnich jeszcze niezależnych sądów w Polsce, zignorowanie centralnych punktów demontażu praworządności w Polsce” i stosowanie starych, zgodnych z prawem UE ustaw.
„Jest w zasadzie pewne, że Najwyższy Sąd Administracyjny za sprzeczne z prawem uzna obowiązującą od 2018 roku procedurę wyboru sędziów przez zależną (od rządzących) Krajową Radę Sądownictwa. Tylko co z tego wyniknie? Najprawdopodobniej nic. Albowiem polski rząd jest zdecydowany, by zlikwidować państwo prawa, obojętnie, co Europa mówi albo decyduje” - pisze Hassel.
Nękanie krytycznych sędziów
„Polski Trybunał Konstytucyjny od lat jest tylko przedłużonym ramieniem partii rządzącej PiS, a Sąd Najwyższy jest na tej drodze już bardzo zaawansowany. Obok starych, legalnie mianowanych i niezawiśle orzekających sędziów, orzeka w nim już też 43 sędziów, mianowanych w sposób kontrolowany politycznie i lojalnych, włączając powołaną na stanowisko sprzecznie z prawem prezes sądu Małgorzatą Manowską” - pisze korespondent „SZ”. I przypomina, że we wrześniu 2020 roku sędziowie „Izby Dyscyplinarnej SN, zakazanej kilka miesięcy wcześniej przez TSUE ze względu na polityczną zależność, ogłosili, że zasadniczy wyrok TSUE w sprawie demontażu państwa prawa «nie może być uważany za wiążący na gruncie polskiego porządku prawnego»”.
„A w parlamencie już leży kolejny, znów najwyraźniej sprzeczny z prawem projekt ustawy, który ma umożliwić całkowite przejęcie kontroli Sądu Najwyższego przez polskiego prezydenta, a tym samym partię rządzącą PiS oraz lojalnych sędziów. Krytyczni sędziowie, jak warszawiak Igor Tuleya czy krakowianie Waldemar Żurek i Beata Morawiec są nękani bezczelnymi postępowaniami. W sumie setki jeszcze niezawisłych sędziów i prokuratorów są w wizjerze «rzeczników dyscyplinarnych»” oraz polskiego ministra sprawiedliwości, który jest jednocześnie prokuratorem generalnym” - pisze niemiecki dziennikarz.
KE szczeka, ale nie gryzie
I dodaje: „A co robi UE? Faktycznie nic, a w każdym razie nic skutecznego. Najpóźniej latem 2020 roku, gdy Polska zlekceważyła wydany 8 kwietnia wyrok TSUE o natychmiastowym zawieszeniu Izby Dyscyplinarnej, Komisja Europejska powinna była wystąpić do TSUE o nałożenie dotkliwych i milionowych dziennych kar finansowych na Polskę. Ale niestety przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen kontynuuje wspieraną przez Berlin i Paryż realpolitik swojego poprzednika Jean-Claude’a Junckera” - ocenia Hassel.
„Gdy chodzi o to, by bronić praworządności w problematycznych krajach członkowskich, UE czasem szczeka, ale nie gryzie. Zamiast wniosku o kary finansowe, Komisja postanowiła z karygodną zwłoką pod koniec stycznia, że będzie kontynuować postępowanie w sprawie naruszenia zasad praworządności i potem, być może, wniesie kolejną skargę do TSUE. Całkiem możliwe, że do tego dojdzie, możliwe, że za parę lat zapadnie decyzja przeciwko Polsce. Z praworządności w dużym kraju członkowskim UE w Europie Środkowej nic już wówczas nie zostanie” - konkluduje niemiecki dziennikarz.