1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Brexit: Po ugodzie w Brukseli, jutro thriller w Londynie

Jakub Krupa Londyn
18 października 2019

Losy umowy brexitowej mogą zależeć od postawy kilku posłów w brytyjskiej Izbie Gmin. Premier Boris Johnson musi walczyć o głosy.

https://p.dw.com/p/3RUT7
Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson
Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson Zdjęcie: Getty Images/AFP/K. Tribouillard

Choć projekt porozumienia Zjednoczonego Królestwa z Unią Europejską został przyjęty przez liderów 28 państw członkowskich to wciąż jeszcze musi uzyskać poparcie brytyjskiego parlamentu w Londynie. Rząd Borisa Johnsona nie dysponuje w nim większością głosów i będzie musiał się nagimnastykować, aby w sobotnim głosowaniu uzyskać akceptację posłów. 

Zaprezentowana w czwartek propozycja umowy zawiera dwie istotne zmiany w porównaniu do tekstu, który był już trzykrotnie odrzucany przez Izbę Gmin. Wielka Brytania ustąpiła w sprawie statusu Irlandii Północnej, zgadzając się na to, aby jedynie ta prowincja - a nie cały kraj - była objęta nową wersją kontrowersyjnego mechanizmu awaryjnego, tzw. backstopu.

Swobodny przepływ towarów

Choć prawnie Irlandia Płn. pozostanie częścią obszaru celnego Zjednoczonego Królestwa i będzie np. objęta przyszłymi porozumieniami handlowymi to w praktyce region będzie zmuszany do przestrzegania unijnych przepisów celnych, a importerzy towarów przepływających przez Morze Irlandzkie będą musieli zapłacić cło zgodnie z prawem wspólnotowym, ewentualnie później ubiegając się o jego odzyskanie.

Takie rozwiązanie pozwala na zagwarantowanie kluczowego dla procesu pokojowego swobodnego przepływu towarów między Irlandią Płn. a Irlandią, ale de facto tworzy nową granicę wewnątrz Zjednoczonego Królestwa: coś, co wcześniej było wykluczane przez Johnsona i jego poprzedniczkę Theresę May jako mechanizm, na który "nie mógłby się zgodzić żaden brytyjski premier".

Sojusznicy polityczni szefa rządu argumentowali z kolei, że UE ustąpiła w sprawie procedury wyjścia z backstopu, poddając go demokratycznej kontroli sił politycznych w Irlandii Płn., które będą miały prawo podjęcia decyzji o jego przyszłości, choć najwcześniej dopiero po czterech latach.

Demokratyczna Partia Unionistów zapowiada sprzeciw

Nowe zapisy sprawiają także, że mechanizm wejdzie w życie automatycznie - bez prawa głosu dla północnoirlandzkich partii - a do przedłużenia jego funkcjonowania, preferowanego obecnie przez pozostałe ugrupowania poza Demokratyczną Partią Unionistów (DUP), wystarczy zwykła większość wśród sił w Stormoncie, co wyklucza możliwość zawetowania jego przedłużenia przez krytycznych unionistów.

Johnson i odchodzący szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker ogłaszają brexitowe porozumienie
Johnson i odchodzący szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker ogłaszają brexitowe porozumienieZdjęcie: Reuters/F. Lenoir

Te zmiany sprawiły, że Johnson nie może liczyć na poparcie ze strony DUP w zaplanowanym na sobotę głosowaniu nad projektem porozumienia z UE. Brak poparcia sojusznika Partii Konserwatywnej, która od 2017 roku rządzi krajem w oparciu o luźne porozumienie koalicyjne z DUP, sprawia, że Johnson może mieć problem z uzyskaniem poparcia parlamentu. Według medialnych szacunków za porozumieniem zagłosuje niemal na pewno około 280 do 285 posłów, a przeciwko - około 295-300 deputowanych.

O wyniku sobotniego głosowania - podczas pierwszych obrad w weekend od wojny o Falklandy w 1982 roku - zdecyduje grupa około 60 niezdecydowanych posłów, w tym m.in. najradykalniejszych eurosceptyków, a także usuniętych wcześniej z ugrupowania torysów, którzy są przeciwnikami bezumownego brexitu oraz posłów opozycyjnej Partii Pracy z okręgów wyborczych, których mieszkańcy głosowali za wyjściem z UE.

W grupie niechętnie wspierających umowę znajdzie się najpewniej 28 tzw. "Spartan", czyli posłów eurosceptycznego skrzydła rządzącej Partii Konserwatywnej, którzy odmawiali poparcia wcześniejszych porozumień. Co prawda jej czołowi przedstawiciele wykluczali udzielenie swojego poparcia przy braku akceptacji ze strony DUP, ale w obliczu rosnącego ryzyka odwrócenia decyzji o wyjściu z UE mogą być skłonni do złagodzenia swojego sprzeciwu.

Co zrobią laburzyści?

Innym z elementów decydujących o wyniku głosowania będzie postawa opozycyjnej Partii Pracy, której lider Jeremy Corbyn zapowiedział, że zagłosuje przeciwko nowym ustaleniom z Brukselą i będzie się domagać przeprowadzenia drugiego referendum ws. brexitu. Wprowadzenie dyscypliny partyjnej ma sprawić, że żaden z posłów nie wyłamie się z tych ustaleń, ale można sobie wyobrazić sytuację, w której co najmniej kilku, a może nawet kilkunastu z nich - zwolenników miękkiego brexitu, którzy znajdują się pod presją ze strony wyborców w okręgach, gdzie głosowano za wyjściem z UE - zdecyduje się zagłosować z premierem.

Do ostatniej chwili będą także trwały negocjacje z DUP, które mogą wpisać się w szersze dyskusje dotyczące odnowienia porozumienia koalicyjnego i wiązać z ewentualnymi obietnicami budżetowymi dla Irlandii Północnej. 

Dziennik gospodarczy "Financial Times" oszacował, że obecnie należy się spodziewać, że za porozumieniem zagłosuje 318 deputowanych, a przeciwko - 321. To oznacza, że Johnson musi przekonać co najmniej dwie osoby do zmiany zdania lub liczyć się z tym, że podzieli los Theresy May, której projekt umowy był trzykrotnie odrzucany przez Izbę Gmin, ale wynik głosowania jest wciąż nierozstrzygnięty.

W celu motywacji swoich zwolenników Johnsonowi ma pomóc retoryka dotycząca braku istniejących alternatyw wobec nowego porozumienia. Uwagę brytyjskich mediów przykuły m.in. słowa ustępującego szefa Komisji Europejskiej Jeana Claude'a Junckera, który zdawał się wykluczyć możliwość kolejnego przedłużenia procesu wyjścia z Unii Europejskiej, co postawiłoby brytyjskich posłów w sytuacji jaskrawego wyboru między przedstawionym tekstem a radykalnym brexitem bez umowy. Późniejsze wypowiedzi szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska zaprzeczały jednak takiemu postawieniu sprawy.

Nie do końca jasne jest wciąż też to, co wydarzyłoby się, gdyby posłowie odmówili poparcia nowego porozumienia. Zgodnie z przyjętą w ubiegłym miesiącu tzw. ustawą Benna, premier byłby najprawdopodobniej zmuszony do zwrócenia się do UE z prośbą o dalsze opóźnienie daty brexitu, ale sojusznicy polityczni szefa rządu argumentują, że istnieje furtka pozwalająca na uniknięcie tego rozwiązania.

Dla Johnsona wypracowanie nowego porozumienia i zmiana najbardziej kontrowersyjnego mechanizmu tzw. backstopu jest jednak sukcesem samym w sobie: w razie ewentualnego odrzucenia umowy, będzie mógł ponowić apel o zwołanie przedterminowych wyborów parlamentarnych i argumentować wobec wyborców, że udało mu się dokonać niezbędnych zmian, ale jego plan został storpedowany przez opozycję.

Zanosi się na polityczny thriller w Izbie Gmin
Zanosi się na polityczny thriller w Izbie Gmin Zdjęcie: AFP/HO

Sygnałem nadchodzących problemów w takim scenariuszu może być jednak fakt, że przeciwko porozumieniu wypowiedział się także lider Partii Brexitu, Nigel Farage, który ocenił je za nadmiernie podległe wobec UE. To oznacza, że w ewentualnej kampanii wyborczej Johnson miałby rywali po obu stronach: proponentów drugiego referendum lub odwrócenia tego procesu ze strony pro-europejskiej opozycji, a także zaostrzenia kursu wśród eurosceptyków.

Brexit. Czego obawiają się mieszkańcy Irlandii Północnej?