1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Z. Brzeziński: Administracji Obamy brak strategii działań w Syrii [WYWIAD]

Iwona D. Metzner28 sierpnia 2013

Zbigniew Brzeziński, były doradca prezydenta Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego, piętnuje w wywiadzie dla DW plany interwencji zbrojnej przeciwko Syrii.

https://p.dw.com/p/19Y9N
Zbigniew BrzezińskiZdjęcie: picture-alliance/Photoshot

DW: Wydaje się, że po ataku z użyciem broni chemicznej przeciwko ludności cywilnej, interwencja zbrojna przeciwko reżimowi al-Asada jest obecnie nieunikniona. Czy popiera Pan akcję militarną, albo inaczej, co Pan o tym myśli?

Zbigniew Brzeziński: Jeżeli miałoby dojść do interwencji, to powinna ona być częścią szerszej strategii. W przeciwnym razie byłaby to wyłącznie reakcja karna. Ale czy rozwiązałaby problem? Czy mamy strategię, która przyczyni się do rozwiązania tego problemu? I kto jest częścią tej strategii, a kto nią nie jest? Oto pytania, nad którymi powinniśmy się poważnie zastanowić, zanim pogrążymy się w akcji zbrojnej, która – być może uzasadniona z moralnego punktu widzenia – (…) będzie miała jednak następstwa, których raczej byśmy sobie nie życzyli.

DW: Czy sądzi Pan, że administracja Obamy ma w zanadrzu strategię lub plan na temat przyszłości Syrii po interwencji zbrojnej?

Z.B.: Jeżeli ma taką strategię, to trzyma ją chyba w wielkiej tajemnicy.

DW: A jaki plan by Panu najbardziej odpowiadał?

Z.B.: W moim przekonaniu problem Syrii jest częścią szerszego kontekstu na Bliskim Wschodzie. Próba rozwiązania konfliktu ani nie może się opierać wyłącznie na użyciu siły militarnej, ani też nie powinna być uzależniona wyłącznie od mocarstw zachodniech. Jestem zaskoczony gorliwością, z jaką Wielka Brytania i Francja optują za interwencją zbrojną.

Jestem również świadomy tego, że obie potęgi są byłymi potęgami imperialistycznymi, potęgami kolonialnymi w tamtym regionie.

Gdyby porównać z obecną sytuacją to, co napisałem w „Global Political Awakening” (Masowe, globalne, polityczne przebudzenie) polityka siły oparta w pierwszym rzędzie na potęgach Zachodu i w pewnym sensie na byłych potęgach kolonialnych, nie wydaje mi się być obiecującą drogą do ostatecznego rozwiązania problemu regionalnego.

DW: Wspomniał Pan o potrzebie utworzenia szerszej koalicji. Co miał Pan na myśli?

Z.B.: Wydaje mi się, że przynajmniej Turcję powinno się otwarcie i bezpośrednio zaangażować, gdyby miało dojść do interwencji zbrojnej. Wydaje mi się też, że Turcja zasługuje na aprobatę i poparcie ze strony innych potęg, których dobra sytuacja ekonomiczna jest w dużym stopniu uzależniona od minimum stabilizacji na Bliskim Wschodzie. Krótko mówiąc mam na myśli niektóre potęgi azjatyckie, które są ogromnie uzależnione od energii płynącej ze stabilnych państw Bliskiego Wschodu.

DW: Nie wymienił pan Rosji. Jaką rolę ten kraj powinien odegrać w Pana mniemaniu?

Z.B.: Najlepiej byłoby, gdyby Rosja dołączyła do wspólnoty międzynarodowej, żeby zdefiniować wspólne standardy nie tylko w odniesieniu do Syrii, lecz również do Iranu w związku z jego programem nuklearnym i gdyby oczywiście aktywnie poparła szukanie rozwiązania problemu izraelsko-palestyńskiego, odpowiedzialnego za część obecnych napięć.

DW: Jak Pan ocenia fakt, że administracja Obamy nie próbuje włączyć do swoich zabiegów Narodów Zjednoczonych i w zamian za to próbuje werbować NATO do udziału w akcji?

Z.B.: Nie wydaje mi się, żeby Pan właściwie scharakteryzował administrację Obamy. Myślę, że Obama chciałby uzyskać mandat Narodów Zjednoczonych, pozwalający na interwencję, ale zdaje sobie sprawę, że takie wysiłki zostałyby zawetowane przez Rosję i być może również przez Chińczyków. Dlatego myślę, że powinno się przeprowadzić poważne rozmowy z krajami, które z tego czy innego względu uważają, że mogłyby być narażone na konsekwencje szybko rozprzestrzeniającej się przemocy w całym regionie.

DW: Jakiego rodzaju następstw spodziewa się Pan, albo obawia, po ewentualnej interwencji zbrojnej w Syrii? Prezydent al-Asad już groził, że wciągnie USA w drugą wojnę wietnamską. Czy można to brać poważnie?

Z.B.: Wydaje mi się, że wiele aspektów związanych z problemem wietnamskim bardzo się różni od problemu syryjskiego. Jednym z nich jest to, że Syria ma opozycję. To jest dosyć ważne, choć nie pod każdym względem pociągające.

DW: Spróbujmy to podsumować: Pan nie jest przekonany, że zbliżająca się interwencja zbrojna przeciwko Syrii jest obecnie właściwym krokiem.

Z.B.: Nie widzę szerszego kontekstu strategicznego, który by tę interwencję uzasadniał. Nadto niepokoi mnie, że mamy zbyt zawężoną grupę uczestników, to znaczy Amerykę i byłe potęgi kolonialne. Taka konstelacja może się szybko stać problemem politycznym.

Zbigniew Brzeziński (ur. w 1928 roku w Warszawie), amerykański politolog polskiego pochodzenia. W latach 1977-1981 był doradcą prezydenta Jimmy'ego Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego. Uważa się go za jednego z najwybitniejszych znawców polityki zagranicznej USA. Wykłada stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Johna Hopkinsa i jest doradcą w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie DC.

DW/ tłum. Iwona D. Metzner

red. odp.: Maögorzata Matzke