Także fiskus traci na nieprawdziwych danych o emisji CO2
11 marca 2018Manipulacje spalinami w silnikach Diesla niektórych marek samochodowych mają spore konsekwencje dla fiskusa. Na zlecenie Zielonych w Parlamencie Europejskim przyjrzeli się temu bliżej w kilku krajach europejscy eksperci.
Wyliczyli oni, że tylko w 2016 r. w 11 krajach UE w wyniku naliczeń akcyzy na samochody na podstawie zaniżonych danych o emisji szkodliwych gazów cieplarnianych fiskus stracił ogółem 11.3 mld euro (w Niemczech 1,2 mld euro). W latach 2010 - 2016 straty te wyniosły ogółem 46 mld euro, w tym dla Niemiec 4 mld euro.
Od września 2018 zostaną wprowadzone w całej Unii Europejskiej nowe testy silników Diesla na szkodliwe emisje. Samochody będą testowane w rzeczywistych warunkach drogowych.
Przeczytaj też: Silniki diesla przyczyną tysięcy zgonów
Spór o zakaz jazdy aut z silnikami Diesla
Po orzeczeniu Federalnego Trybunału Administracyjny ws. zakazu poruszania się samochodami z silnikami Diesla w centrum miast w Niemczech rozgorzał spór. Niemiecka organizacja ochrony środowiska Deutsche Umwelthilfe (DUH) zagroziła premierowi Nadrenii Północnej-Westfalii Arminowi Laschetowi (CDU) sprawą sądową. Szef organizacji Jürgen Resch powiedział w sobotę (11.03.18), że Laschet musi wycofać zapowiedzi, że zabroni wprowadzenia w Düsseldorfie zakazu jazdy aut z silnikami Diesla. Laschet odpowiedział, że należy w takich przypadkach stosować zasadę proporcjonalności.
Tymczasem przewodniczący zarządu koncernu Volkswagen Herbert Diess domaga się od zagranicznych koncernów zaangażowania w rozwiązywanie problemów silników Diesla. „W tej całej dyskusji tylko niemieckie koncerny motoryzacyjne starają się opanować problem. Ale niezbędne jest też zaangażowanie zagranicznych producentów” – podkreślił w „Welt am Sonntag” (11.03.18).
Niemieccy producenci samochodów zobowiązali się do zmniejszenia emisji gazów trujących w starszych pojazdach z silnikiem Diesla poprzez zainstalowanie w nich aktualnego oprogramowania.
Fundusz na rzecz czystego powietrza
W związku z odmową zagranicznych producentów aut wzięcia udziału w rozwiązywaniu problemów silników Diesla, niemieckie koncerny motoryzacyjne zadeklarowały na początku lutego, że będą wpłacać więcej pieniędzy na fundusz na rzecz czystego powietrza.
Volkswagen, Daimler i BMW przejmą przewidziany dla całej branży motoryzacyjnej wkład w wysokości 250 milionów euro – zapowiedział pełniący obowiązki ministra transportu Christian Schmidt (CSU).
Przeczytaj też: Eksperci: Polityka jest współwinna afery dieslowej
Dyrektorzy generalni tych trzech koncernów zakomunikowali, że wysokość funduszu przewidzianego na pokrycie kosztów działań na poziomie powiatowym i komunalnym przeciwdziałających zbyt dużej emisji gazów cieplarnianych wyniesie ogółem miliard euro. Berlin obiecał, że wpłaci na fundusz dodatkowe 750 mln euro. .
Chadecy reprezentujący branżowe interesy średnich przedsiębiorców domagają się większej pomocy dla kierowców pojazdów z silnikami Diesla. W ich opinii, w przypadku kosztów za szkody, które powstały w wyniku debaty o zakazach poruszania się takimi pojazdami w miastach, musi być stosowana zasada „zanieczyszczający płaci”. Uzasadniają to w ten sposób: „Jeśli producenci aut otrzymali w wyniku manipulacji przy pomiarach emisji gazów cieplarnianych zezwolenie na eksploatację pojazdów, muszą więc ponosić koszty za powstałe szkody, na przykład w wyniku zainstalowania nowego oprogramowania”.
Przeczytaj także:Niemcy: Producenci samochodów skorzystają na Dieselgate
Pozwy zbiorowe dla konsumentów
Unijna komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager nalega w związku ze skandalem manipulowania emisjami silników Diesla na wprowadzenie we wszystkich państwach UE pozwów zbiorowych.
W „Bild am Sonntag” komisarz powiedziała, że skandal z silnikami Diesla pokazał, jak ważne jest wzmacnianie w Unii Europejskiej praw konsumenckich: „Mam nadzieję, że obecna sytuacja będzie dla państw członkowskich UE sygnałem do wprowadzenia pozwów zbiorowych" - podkreślała unijna komisarz.
Zakazy w wielu europejskich metropoliach
Z sondażu przeprowadzonego przez niemiecką agencję prasową DPA wynika, że zakazy lub ograniczenia poruszania się samochodami z silnikami Diesla stosowane są już w wielu europejskich metropoliach.
Pierwszy taki zakaz wprowadzono w Hiszpanii w ubiegłym roku. W Atenach obowiązuje już od 1980 roku tzw. rotacyjny zakaz poruszania się pojazdami z silnikiem Diesla. W Rzymie i wielu innych włoskich miastach wymagane jest specjalne zezwolenie na wjazdy do centrum miasta. Anne Hidalgo, burmistrz Paryża zapowiedziała, że chce stopniowo ograniczać ruch pojazdów z silnikami Diesla po mieście.
Przeczytaj też:
Niemiecka prasa: potrzebna niebieska plakietka
W Wielkiej Brytanii nie ma wprawdzie zakazów poruszania się pojazdami z silnikiem Diesla po mieście, ale w niektórych częściach Londynu obowiązuje myto. W stolicach państw skandynawskich wprawdzie żywo dyskutuje się o wprowadzeniu zakazu, ale jeszcze niczego nie postanowiono.
Interesujące są wnioski z pomiarów przeprowadzonych przez ekspertów Uniwersytetu Duisburg-Essen. Wynika z nich, że zanieczyszczenie tlenkiem azotu w miastach położonych wzdłuż Renu jest wysokie i nie zmieni tego wprowadzenia zakazu poruszania się po mieście pojazdami z silnikiem Diesla. Zanieczyszczenia powoduje tam bowiem w dużym stopniu żegluga śródlądowa.
Przeczytaj też:Toyota wycofuje się z diesli
Barbara Cöllen (dpa)