1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Szczyt UE: Powrót Tuska, wetowanie Orbana, KPO

14 grudnia 2023

Czy Węgry zgodzą się na negocjacje akcesyjne Ukrainy z UE? Pierwszy unijny szczyt po sformowaniu rządu Tuska jest przyćmiony sporem z Orbanem. Nowy premier chce przy okazji rozmawiać o odblokowaniu funduszy dla Polski.

https://p.dw.com/p/4a7tC
Charles Michel szef Rady Europejskiej na szczycie UE - Bałkany Zachodnie
Charles Michel szef Rady Europejskiej na szczycie UE- Bałkany Zachodnie w Brukseli poprzedzającym ruszający 14 grudnia szczyt m.in. w sprawie akcesji UkrainyZdjęcie: Kenzo Tribouillard/AFP

Najgorętszym tematem dwudniowego szczytu UE w ten czwartek [14.12.2023] i piątek, który był poprzedzony szczytem z Unia-Bałkany Zachodnie wczoraj wieczorem, jest Ukraina oraz – tylko częściowo związana z potrzebami Kijowa – nowelizacja siedmioletniego budżetu UE. Premier Donald Tusk w swym exposé zapowiedział, że „prawdopodobnie zobaczymy się w Brukseli z prezydentem Zełenskim”. I rzeczywiście spekulacje o – wciąż oficjalnie niepotwierdzonej – możliwości wizyty Ukraińca w drodze z powrotnej z USA krążą od paru dni po Brukseli. Zełenskiemu bardzo zależy na oficjalnej zgodzie szczytu UE, by rozpocząć negocjacje członkowskie z Unią, bo choć akcesja nie jest kwestią już tej dekady, konkretne nadzieje na wejście do UE są politycznie nadzwyczaj ważne dla Ukraińców, podtrzymują reformatorską dynamikę pomimo trwającej wojny, a także pokazują biznesowi długoterminowy kierunek zmian w Ukrainie.

Jednak negocjacje członkowskie Ukrainy (a także Mołdawii) to jedyna kwestia, w której rzeczywistym wetem dysponuje teraz premier Viktor Orban. Węgier od kilkunastu dni straszył, że podczas tego szczytu nie zgodzi się również na nowy pakiet 50 mld euro wsparcia budżetowego Unii dla Kijowa w latach 2024-27, ale w tej kwestii sprzeciw Orbana można obejść za pomocą finansowania przez 26 państw Unii, czyli bez Węgier. Byłby to bardzo szkodliwy, pierwszy taki przejaw rozpadu jedności UE wobec wojny w Ukrainie (dotychczas Orban gardłował przeciw sankcjom i dozbrajaniu Kijowa, ale ostatecznie na wszystko się zgadzał), a skonstruowanie mechanizmu pomocowego nie ze zwykłego budżetu Unii, lecz przez 26 rządów byłoby kosztowniejsze i czasochłonne. – Ale Ukraina nie zbankrutuje. Znajdziemy sposób, by kontynuować pomoc finansową – powtarzają dyplomaci kluczowych państw Unii.

Komisja Europejska zarekomendowała grudniowemu szczytowi UE zgodę na rozpoczęcie rokowań akcesyjnych z Kijowem, ale z zastrzeżeniem, że w marcu 2024 roku oceni, czy Ukraińcy sfinalizowali brakujące reformy m.in. w kwestii praw językowych dla mniejszości, o co zabiega Orban, powołując się na potrzeby mniejszości węgierskiej. Takie rozciągnięcie procedur co do Ukrainy (i Mołdawii) aż do marca daje szerokie pole do kompromisów. Najnowszą ustawę w tych kwestiach głosowano w Kijowie przed kilku dniami, a w tym tygodniu grupa reprezentantów węgierskich organizacji w Ukrainie zaapelowała do Orbana o nieblokowanie decyzji szczytu UE w sprawach akcesyjnych. To jeszcze mocniej uwypukla pytanie, czy kwestie praw ukraińskich Węgrów nie są dla Orbana ledwie pretekstem w rzucaniu kłód Kijowowi i Brukseli, co zapewne musi cieszyć Moskwę.

Koniec wetującego tandemu z Orbanem

Orban w ostatnich dniach przekonywał, że Unia przynajmniej na razie nie jest gotowa do decyzji dotyczących rozszerzenia o Ukrainę, potrzebuje nowej „dyskusji strategicznej” i nie wolno forsować rozstrzygnięć wobec braku konsensu w ocenach, jak konkretnie Europa ma reagować na wyzwania ze wschodu w dłuższej perspektywie. Czy nowy premier Polski może coś zmienić w sprawie Orbana?

– Trudno o jasną prognozę. Ale jest faktem, że skutki zmian władz w Polsce na całą Unię były ostatnio zbyt słabo dostrzegane i dyskutowane w Brukseli. Donald Tusk zamiast Mateusza Morawieckiego to będzie zupełnie inna dynamika w wielu różnych negocjacjach na forum Unii – przekonywał przed paru dniami wysoki urzędnik UE.

Tusk przez wiele lat był sojusznikiem, a potem – nawet już w czasach swego szefowania Radzie Europejskiej – obrońcą Orbana m.in. w kwestiach twardej polityki migracyjnej wykraczającej poza ówczesny główny nurt unijny. Ale potem kwestie węgierskiej „nieliberalnej demokracji”, praworządności oraz sojuszu Orbana z Prawem i Sprawiedliwością bardzo ich poróżniły, a Tusk jako przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej (EPL) odgrywał kluczową rolę w wypychaniu Fideszu z tej europejskiej międzynarodówki centroprawicy. Teraz bezpośredni wpływ negocjacyjny nowego premiera Polski na Węgra podczas szczytu UE może polegać po prostu na zwiększeniu politycznej izolacji Orbana (z powodu blokowania Ukrainy), której premier Węgier zwykle próbował unikać na zupełnym finiszu wszelkich rokowań w Brukseli.

– Różnili się z Morawieckim co do Rosji, ale nigdy nie było zerwania. Orban ostatnio na październikowym szczycie w Grenadzie nawet tłumaczył, że wycofa swe weto wobec zapisów migracyjnych, jeśli swe weto odpuści Morawiecki. Ostatecznie znów zadziałali wtedy w swym zwykłym wetującym tandemie – opowiada jeden z naszych rozmówców w Brukseli.

Pieniądze dla Orbana

Świeżą zachętą dla Orbana może być – spodziewana od ponad tygodnia – środowa decyzja Komisji Europejskiej [13.12.2023], by Węgrom odblokować dostęp do 10 mld euro z polityki spójności w najbliższych kilku latach (w tym pół miliarda płatności już na początku przyszłego roku), co stanowi blisko połowę węgierskich funduszy spójności w unijnej siedmiolatce 2021-27.

– Moment tej decyzji wynika z terminów przewidzianych naszymi procedurami. To przypadek, że przypada na czas posiedzenia Rady Europejskiej – przekonywała w tym tygodniu Vera Jourova,wiceprzewodnicząca Komisji. Zarówno sporo urzędników, jak i dyplomatów w Brukseli przekonuje, że Węgrzy rzeczywiście wprowadzili reformy sądowe (ostatnie w tym tygodniu) powiązane z zamrożeniem 10 mld euro. Jednak nadal nie przeprowadzono na Węgrzech m.in. wielu wymaganych zmian antykorupcyjnych, co nadal blokuje węgierski KPO.

Wniosek o pierwszą ratę z KPO?

Zabiegi o odmrożenie polskiego KPO (i o znacznie łatwiejsze uzyskanie dostępu do polskich funduszy spójności) mają być – wedle nieoficjalnych zapowiedzi – jednym z tematów rozmów Tuska na marginesie szczytu UE. Ich dwustronne spotkanie z von der Leyen jest planowane na piątek.

Niektórzy z naszych rozmówców w Brukseli spodziewają się, że nowy rząd Polski może bardzo szybko, może nawet już w tym tygodniu, złożyć pierwszy wniosek o płatności z KPO, co stanowiłoby presję zarówno na prezydenta Andrzeja Dudę, jak i na Ursulę von der Leyen, szefową Komisji Europejskiej. Polska nadal nie spełnia praworządnościowych warunków wypłat z KPO (poza zatwierdzoną w zeszłym tygodniu zaliczką 5,1 mld euro z rozdziału REPowerEU), które zasadniczo powinny być wdrożone za pomocą ustawy (tu problemem jest ewentualne weto prezydenta), choć Tusk może jednocześnie podjąć próbę testowania Komisji co do zakresu i różnych form doraźnych zmian w sądownictwie na użytek KPO.

Złożony już teraz wniosek o płatność z KPO oznaczałby uruchomienie cyklu upływających terminów – do dwóch miesięcy na ocenę Komisji, do sześciu miesięcy na ewentualne uzupełnienie wymaganych reform – pod groźbą przepadnięcia pieniędzy. A dopuszczenie do takiej straty byłoby politycznie toksyczne i dla Brukseli, i zapewne dla Dudy.

Bez unijnych rewolucji

– Polacy otworzyli nowy rozdział dla swego kraju i dla Europy. Sukces Donalda Tuska potwierdza, że możemy pokonać ekstremistów i populistów dzięki odważnemu przywództwu. To jest przesłanie dla nas z Polski, ale także osobisty sukces Tuska – komentował w tym tygodniu Manfred Weber, szef EPL. Premier

piątego co do wielkości kraju Unii poważnie wzmocni EPL, z której wywodzi się m.in. von der Leyen. Ale brukselskie doświadczenie Tuska jednocześnie będzie mu pomagać podczas unijnych negocjacjacji w częściowym zredukowaniu asymetrii w relacjach z Paryżem i Berlinem.

Jednak potężną miarą wpływów w UE pozostaje wielkość gospodarki, a nawet obecne sprawy wojny w Ukrainie są koordynowanie przez Biały Dom najpierw na forum grupy G7, czyli forum najbogatszych demokracji świata, w którym szefowie instytucji UE są jednocześnie głosem reszty Unii. Szczególna rola i geografia Polski w kwestiach Ukrainy, a także obecne miejsce w NATO, są podstawą do „boksowania się przez Polskę” mocno powyżej swej zwykłej wagi, co jednak wymaga umiejętnych zabiegów i budowania koalicji.

Obecny szczyt UE nie zajmie się tematem zmian w unijnych traktatach, które niedawno zaproponował Parlament Europejski. I bodaj żaden z przywódców 27 państw Unii nie ma obecnie apetytu na zwoływanie – zajmującego się takimi reformami – oficjalnego „konwentu” w przewidywalnej przyszłości.

Ponadto połowa krajów Unii jest obecnie przeciwna ograniczaniu zasady jednomyślności w polityce zagranicznej i podatkowej, co – zgodnie z postulatami m.in. kanclerza Olafa Scholza – mogłoby się dokonać bez zmiany traktatu, lecz za pomocą „klauzuli pomostowej”, do czego trzeba jednak jednomyślności wszystkich państw Unii. Nowy premier Polski, choć już bez eurosceptyczno-suwerennościowego opakowania retorycznego, oznacza w tej kwestii kontynuację, bo Polska – także za poprzednich rządów Tuska – była niechętna zmianom ustrojowym w UE. Historia głosowań PO i PiS w Parlamencie Europejskim wzmacnia prognozy kontynuacji w kwestiach Zielonego Ładu, a konkretnie ograniczania bądź rekompensowania kosztów polskiej gospodarki w tej dziedzinie. Zwłaszcza, że ambicje w kwestiach zielonej transformacji na forum Unii miarkuje teraz spora część EPL.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >>