1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Nowy styl i nowy ton w stosunkach transatlantyckich

Barbara Cöllen EuRaNet18 stycznia 2009

Oczekiwania Europejczyków wobec Baracka Obamy są niezmiernie duże. Ale w stosunkach transatlantyckich nie można się spodziewać żadnej znaczącej rewolucji. Ulegną one z pewnością poprawie - uważają niemieccy analitycy.

https://p.dw.com/p/Gb25
Zdjęcie: AP Graphics/DW

Zmiana lokatora w Białym Domu będzie cezurą w stosunkach transatlantyckich – uważa Annette Heuser, analityk Fundacji Bertelsmanna w Waszyngtonie.

-"Cechować je będzie nowy styl i pragmatyzm. Nasze oczekiwania - nieco przesadzone - jakie pokładaliśmy w stosunkach z USA, szczególnie w latach 90-tych, kiedy do głosu dochodził patos i historia, będą odgrywać rolę drugoplanową. W stosunkach Ameryka - Europa nie zmieni się na razie nic, jeśli chodzi o problemy polityki światowej. Natomiast Ameryka wyjdzie naprzeciw UE, zmieni ton i styl w relacjach z Europejczykami. Dzięki temu możliwe będzie zbliżenie stanowisk w tak drażliwych kwestiach jak Iran, Irak czy Afganistan”- podkreśla Annette Häuser.

Europa jest idealnym partnerem dla USA

Sabinne Wölkner z Ari Sternbergiem, sek. generalnym izraelskiej partii Kadima
Sabinne Wölkner z Ari Sternbergiem, sek. generalnym izraelskiej partii KadimaZdjęcie: DW / Barbara Cöllen

Sabina Wölkner, analityk z Fundacji Konrada Adenauera w Berlinie uważa, że największe globalne zadania Barack Obama będzie mógł rozwiązać tylko we współpracy z silnymi partnerami.

-"Europa jest idealnym partnerem. Związki między nami na różnych płaszczyznach są bardzo bliskie i istnieje też porozumienie co do wspólnych wartości. Jeśli zaś chodzi o stosunki z Brukselą i stolicami państw członkowskich UE, takich jak Berlin czy Paryż, wszystko zależeć będzie od tego, czy Europa będzie mówić jednym głosem w sprawach polityki światowej. Uważam, że Obama potrzebuje silnej Europy, żeby podołać problemom, które musi rozwiązać. A tym głównym problemem będzie uspokojenie sytuacji w Afganistanie”- sądzi Sabine Wölkner.

Jan Techau, dyrektor programowy w Centrum Prognoz dla Europy im. Alfreda von Oppenheimera w Berlinie, spodziewa się, że wzajemne relacje USA - UE będą nacechowane większym szacunkiem.

-"Będzie to powrót do dawnych czasów. Wiemy, że w Europie jesteśmy słabsi od USA, chociażby w sferze wojskowej, i w innych sferach też. Ale zdecydowanie ważniejszy od tego jest partnerski charakter naszych stosunków w dyskusjach merytorycznych i w stosunkach dyplomatycznych. Obama zresztą już to zapowiedział. To jest ta zasadnicza zmiana klimatu. Ważny jest ton, w jakim wyrażać będziemy nasze opinie, nawet jeśli nie będzie między nami zgody, bo nie musimy być zawsze jednomyślni. Na takich zasadach opierają się międzynarodowe relacje, bo tu słowo staje się czynem”- dodaje analityk Centrum im.Oppenheimera.

Berlin, Londyn i Paryż ważniejsze od Brukseli

Annette Heuser, dyrektor siedziby Fundacji Bertelsmanna w Waszyngtonie
Annette Heuser, dyrektor siedziby Fundacji Bertelsmanna w WaszyngtonieZdjęcie: Hills

Jeszcze niedawno Hans-Gert Pöttering, przewodniczący unijnego parlamentu, życzył sobie, aby przedstawiciele administracji USA i Barack Obama częściej zaglądali do Brukseli. Jan Techau spodziewa się szybkiej wizyty prezydenta elekta w Brukseli, ale nie sądzi, że będzie on tam częstym gościem.

– "Nowy prezydent zajmie się polityką wewnętrzną, kryzysem ekonomicznym, finansowym, „podzielonym społeczeństwem”. Po to został wybrany. Do Brukseli będzie przyjeżdżać przede wszystkim pani Clinton i to prawdopodobnie częściej niż Condoleezza Rice”- przypuszcza Jan Techau.

Annette Heuser uważa wręcz, że administracja amerykańska nie będzie utrzymywać intensywniejszych stosunków z Brukselą, niż rząd prezydenta Busha.

- "Amerykanie patrzą generalnie na to, co kto może, albo kto byłby pomocny w rozwiązaniu problemów z jakimi się borykają. I powiedzmy sobie szczerze, że w przeszłości UE odgrywała dla USA ważną rolę, ale nie rolę decydującą. Amerykanie szukając pomocy w sprawach konfliktu na Bliskim Wschodzie i Iranu zwrócą się w pierwszej kolejności do stolic europejskich. A dotychczas pierwsze skrzypce w Europie grają Berlin, Londyn i Paryż"- zauważa Annette Heuser.

Jan Techau wskazuje na decydującą rolę reakcji Europy na oczekiwania Waszyngtonu.

-"W relacjach UE - USA decydującej roli nie będą odgrywać pani Clinton, Sarkozy, Obama czy kanclerz Merkel, lecz oczekiwania, jakie Amerykanie sformułują wobec nas i jak my na to zareagujemy - czyli polityka w praktyce. Wraz z osobami zmieni się klimat w stosunkach transatlantyckich, ale ostatecznie wpływ na ten klimat będzie miała reakcja Europy, na oczekiwania Ameryki w polityce międzynarodowej”- podkreśla.