1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecki ekspert: „Trójkąt Weimarski to nie fatamorgana”

29 sierpnia 2021

Na poziomie społeczeństwa, kultury i nauki Trójkąt Weimarski to nie fatamorgana, ale w wymiarze politycznym jest już inaczej – mówi Stephen Bastos* z niemieckiej Fundacji Genshagen.

https://p.dw.com/p/3zbEj
Weimar - miasto Goethego i Schillera - jest kolebką Trójkąta Weimarskiego
Weimar - miasto Goethego i Schillera - jest kolebką Trójkąta Weimarskiego Zdjęcie: Martin Schutt/dpa/picture alliance

DW: Co rusz słychać, że Trójkąt Weimarski jest martwy. Potem ożywia się go na krótko, aktywuje i znowu umiera. Jaki jest stan pacjenta?

Stephen Bastos*: Nie wiem, czy to pacjent, ale na pewno bardzo płochliwy jeleń. Dopiero co się pojawił i już znika. Jest to wyjątkowa konstrukcja z Niemiec, Francji i Polski jako serca Europy, kręgosłupa Unii Europejskiej z niewiarygodnym potencjałem wynikającym z wielkości tych krajów i różnych perspektyw.

Jeśli jednak dokona się bilansu 30 lat, to wynik jest ambiwalentny. W Trójkącie Weimarskim jest jeszcze życie, istnieje bardzo wiele inicjatyw obywatelskich, które postrzegają ten format jako wspólną przestrzeń i zadanie. Na poziomie społeczeństwa, kultury i nauki Trójkąt Weimarski to nie fatamorgana.

A w wymiarze politycznym?

- Tu bilans wypada skromniej. Trójkąt Weimarski odegrał pewną rolę w akcesji Polski do UE, ale najpóźniej od 2004 r. nie wyznaczono nowych celów. Od dłuższego czasu mamy de facto do czynienia z absolutnym zastojem. Od czasu do czasu odbywały się spotkania ministrów, ale już niewiele spotkań na najwyższym szczeblu. Przede wszystkim jednak zabrakło prawdziwego impulsu.

Ministrowie spraw zagranicznych Francji, Polski i Niemiec w Kijowie 20 lutego 2014
Ministrowie spraw zagranicznych Francji, Polski i Niemiec w Kijowie 20 lutego 2014Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Tylko raz pojawił się taki moment – na początku kryzysu ukraińskiego, kiedy to trzej ministrowie spraw zagranicznych z inicjatywy (Radosława) Sikorskiego udali się do Kijowa, by zapobiec dalszej eskalacji. Następnie wypracowano pomysły na relacje z Ukrainą, usprawnienie Partnerstwa Wschodniego. I to był krótki moment.

A teraz?

- Dialog w Trójkącie Weimarskim jest ważniejszy niż kiedykolwiek, po brexicie, po tym, jak przekonaliśmy się, że nadal istnieje rozłam między Wschodem a Zachodem, że istnieją ogromne różnice nie tylko interesów, ale także wartości i tego, w jakiej Europie tak naprawdę chcemy żyć. Naturalnym odruchem powinno być rozpoczęcie dialogu, budowa zaufania, szukanie kompromisu, ale trzeźwe spojrzenie analityczne pokazuje: różnice są tak duże, że trudno znaleźć wspólny mianownik.

Kiedy powstawał Trójkąt Weimarski, ważne były kontakty osobiste, poznawanie się, budowanie zaufania. Teraz antyniemieckie tony z Warszawy nie sprzyjają temu, a bez zaufania współpraca jest trudna.

- Oczywiście, ale jako przedstawiciel niemieckiej fundacji powiem, że bardzo łatwo jest krytykować polski rząd. Jest to konieczne, bo prowadzona w Warszawie polityka podważa fundamenty UE, systematycznie osłabia całą konstrukcję i rujnuje zaufanie. Jednak sprawy nigdy nie są takie proste i po 30 latach trzeba jasno powiedzieć, że zainteresowanie Francji Trójkątem Weimarskim pozostawia wiele do życzenia. Brakuje woli politycznej, aby wypełnić ten format życiem. Wiąże się to z tym, że Francja tradycyjnie bardzo bojaźliwie podchodziła do rozszerzenia UE na wschód i potem do powiększonej UE.  

A jak jest z Niemcami?

- W dalszym ciągu zainteresowanie Polską jest małe. Na przykład fakt, że Polska od tego roku jest oficjalnie piątym co do wielkości partnerem handlowym Niemiec, nie znajduje jeszcze odbicia w znaczeniu politycznym. Poza tym Niemcy raz po raz działały w pojedynkę, co nie sprzyjało budowaniu zaufania. Szczególnie Nord Stream 2 to strategiczny błąd w niemieckiej polityce zagranicznej i europejskiej. Ale także politycznie bardzo wrażliwa sytuacja na początku kryzysu uchodźczego, kiedy Berlin nie wykorzystał szansy, by bardziej i na czas zaangażować w decyzję swoich europejskich partnerów. Były ku temu powody, ale nie sprzyjało to zaufaniu i woli współpracy w Trójkącie Weimarskim.

Stephen Bastos
Stephen Bastos: Mamy de facto do czynienia z absolutnym zastojemZdjęcie: Stiftung Genshagen

To może gospodarka ożywi Trójkąt Weimarski? Mówi się o współpracy w polityce energetycznej. Francja chce kooperować z Polską na rzecz atomu.

- Kwestia energii i transformacji energetycznej jest jednym z wielkich wyzwań dla całej UE. I właśnie sektor energetyczny dobrze pokazuje całkowicie odmienne perspektywy i interesy, jakie mają te trzy kraje. Polska jest bardzo uzależniona od węgla i paliw kopalnych, Francja nadal konsekwentnie stawia na energię jądrową i widzi w tym potencjał współpracy z polskim rządem, a Niemcy wyraźnie mówią „nie” dla energii jądrowej.

Kiedy powstawał Trójkąt Weimarski dominowała w nim idea europejska. Chodziło o włączenie Polski do NATO i UE. Teraz mówimy o kryzysie UE i martwimy się o praworządność. Czy Trójkąt Weimarski byłby dobrym forum do rozmów o przyszłości Europy?

- Nie robimy tego od 2004 r., ponieważ stwierdzono, że ryzyko jest zbyt duże. To defensywna postawa, ale i dylemat, a Trójkąt Weimarski jest najlepszym miejscem do prowadzenia takich debat.

I może rozwiązania problemów innych krajów? Mówił pan o Ukrainie, a ruchu nie ma też w formacie normandzkim, w którym uczestniczą Francja i Niemcy. To może rozwiązania powinno poszukać się w Trójkącie Weimarskim?

- Od samego początku format normandzki cierpiał na tym, że nie była w nim reprezentowana Polska. Bez niej zrównoważona, strategiczna europejska polityka wschodnia jest nie do pomyślenia. Partnerstwo Wschodnie i kształtowanie tego partnerstwa to byłby rzeczywiście projekt dla Trójkąta Weimarskiego, ale jak dotąd nie ma żadnych trwałych, konkretnych inicjatyw politycznych.

Kolejnym punktem są Bałkany Zachodnie i ich perspektywa europejska, którą otrzymały wiążąco wiele lat temu.  

Trzeci punkt to polityka bezpieczeństwa i obrony. Kiedyś istniał pomysł wspólnej grupy bojowej trzech państw weimarskich. Te trzy kraje wspólnie mają potencjał osiągnięcia postępu w zakresie polityki bezpieczeństwa i obrony całej UE.

Wrocław 2003: szczyt Trójkąta Weimarskiego
Wrocław 2003: szczyt Trójkąta WeimarskiegoZdjęcie: Aureliusz M. Pędziwol/DW

A ponieważ mówiliśmy o gospodarce, to i tam pojawiały się sygnały, dokumenty i wspólne deklaracje. W dziedzinie polityki przemysłowej i polityki konkurencji istnieje zbieżność między Paryżem, Berlinem i Warszawą. Francja tradycyjnie cechuje się etatystycznym spojrzeniem na planowanie gospodarcze. Obecny polski rząd ma w wielu dziedzinach podobne spojrzenie, a w Niemczech mamy wprawdzie do czynienia z inną perspektywą, ale również w następstwie ostatnich kryzysów rola państwa stała się bardziej widoczna.

To dużo zadań i trzeba by się z nimi zmierzyć. Ale kto to zrobi? Za niecały miesiąc odbędą się w Niemczech wybory. I można sobie wyobrazić, że jeśli Armin Laschet miałby być przyszłym kanclerzem, to byłby to dobry kandydat – także ze względu na jego zbliżenie do Francji. Podczas niedawnej wizyty w Brandenburgii obiecywał ożywić Trójkąt Weimarski.

- A podczas wizyty w Polsce 1 sierpnia jasno wyraził swoją wrażliwość wobec Polski. Wszyscy trzej kandydaci, którzy ubiegają się o urząd kanclerza w Niemczech, nie są żadnymi strasznymi scenariuszami dla Europy ani dla Trójkąta Weimarskiego. Kandydatka Zielonych Annalena Baerbock, ale i kandydat SPD Olaf Scholz z pewnością zajęliby bardziej krytyczne stanowisko i w razie potrzeby mieliby więcej odwagi w konfrontacji z polskim rządem. Laschet, jak sam przyznaje, jest raczej człowiekiem równowagi i najpierw będzie się starał budować zaufanie i otwierać drogi do dialogu. Obecnie Laschet jest też pełnomocnikiem rządu ds. francusko-niemieckich stosunków kulturalnych i w tym kontekście panuje nad Trójkątem Weimarskim. Musimy jednak odczekać wybory.

Trójkąt Weimarski nie ma budżetu, jak np. Grupa Wyszehradzka. Czy nie należałoby utworzyć funduszu i finansować z niego różne inicjatywy?

- Tak. Jeśli naprawdę chcemy w przyszłości ożywić Trójkąt Weimarski, to powinniśmy mieć odwagę zapewnić mu pewne struktury i sekretariat, a także uzyskać pewne wsparcie finansowe. Zwiększyłoby to jego widoczność i ułatwiłoby praktyczną pracę, zwłaszcza społeczeństwu obywatelskiemu.

Związany z Weimarem Goethe napisał, że „kto ma słuszność i cierpliwość, tego czas nadejdzie”. Czy przyjdzie jeszcze czas na Trójkąt Weimarski?

- Tak, ale czas to pieniądz. Nie możemy być zbyt cierpliwi, trzeba naciskać. 30. rocznica byłaby okazją do przedstawienia konkretnych pomysłów i podjęcia małych kroków, a potem większych celów.

Rozmawiała Katarzyna Domagała-Pereira

*Stephen Bastos jest ekspertem ds. Europy i stosunków polsko-niemieckich w Fundacji Genshagen, mającej na celu wzmacnianie Europy w jej kulturowej różnorodności, zdolności do działań politycznych, spójności społecznej i wzroście gospodarczym. Fundacja poświęca szczególną uwagę relacjom niemiecko-francuskim i niemiecko-polskim oraz Trójkątowi Weimarskiemu.