Niemiecka prasa o taurusach: Scholz wpadł we własną pułapkę
12 marca 2024W „Handelsblatt” czytamy: „Debata o taurusach pokazuje rosnącą bezradność Zachodu co do dalszego postępowania w sprawie wojny w Ukrainie. Zamiast publicznie spierać się o rozmieszczenie jednego jedynego systemu broni, sojusznicy powinni usiąść razem i opracować wspólną strategię. W przeciwnym razie tylko jeden zatriumfuje: Władimir Putin."
„Taurus jest otwartą flanką, na którą opozycja może nacierać w dowolnym momencie, aby pozostawać w wojskowym rytmie”, pisze „Augsburger Allgemeine”. W tym tygodniu chce „zapędzić” Scholza do kolejnego głosowania w Bundestagu. „Dla CDU/CSU to łatwa gra, ponieważ FDP i Zieloni są za dostarczeniem Ukrainie rakiet (Taurus). Minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock nie mogła ukryć w talk show Caren Miosgi (w telewizji ARD – red.), że uważa stanowisko kanclerz za błędne. Polityczka zajmująca się bezpieczeństwem w FDP Marie-Agnes Strack-Zimmermann od dawna otwarcie odrzuca jego postawę. Ze swoją decyzją ‘basta' („Jestem kanclerzem i dlatego tak ma być”) Scholz sam na siebie zastawił pułapkę”, dodaje dziennik.
„Frankenpost” z Hof zauważa: „Obawy wyrażane przez kanclerza Olafa Scholza (SPD) są słuszne. Kto by chciał wojny albo bycia wciągniętym w wojnę? Jednak fakt, że Niemcy od miesięcy publicznie dyskutują o tym, co robią, a przede wszystkim o tym, czego nie robią, jest bardzo przejrzyste dla wszystkich innych krajów. Akurat prezydent Władimir Putin może zacierać ręce z radości. Swoimi groźbami osiągnął to, czego chciał. Szerzy strach i sprawia na przykład, że Olaf Scholz pozostaje przy swoim niemal nieodwołalnym ‘nie' dla dostawy taurusów. Brytyjski minister spraw zagranicznych David Cameron zbudował nawet kanclerzowi most, po którym mógłby elegancko wyjść z dylematu. Cameron zasugerował wymianę okrężną. Niemcy miałyby czyste ręce. Czy dla Scholza może być jakiekolwiek lepsze rozwiązanie?”
„Pforzheimer Zeitung” komentuje: „Scholz może mieć dobre powody, aby pozostawić pociski Taurus w krajowych bunkrach z bronią. To są zdecydowanie trudne rozważania. Ale bez wiarygodnego uzasadnienia ciężko jest wytłumaczyć roztropność, którą kanclerz sobie przypisuje. Fakt, że w podejmowaniu decyzji o pomocy wojskowej rolę odgrywają także przyszłe wybory – Scholz jako kanclerz pokoju – jest częścią polityki. Jednak bez mocnych argumentów byłby to zwykły oportunizm.”