1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Przedszkola w rozterce

21 listopada 2020

Przedszkola mają pozostać otwarte i jednocześnie zapewniać możliwie największą ochronę przed infekcją. To balansowanie na krawędzi. Nie tylko dla opiekunów, ocenia tagesschau.de.

https://p.dw.com/p/3ledX
Pomimo wielu nowych przypadków infekcji każdego dnia, przedszkola i żłobki w Niemczech pozostają otwarte
Pomimo wielu nowych przypadków infekcji każdego dnia, przedszkola i żłobki w Niemczech pozostają otwarteZdjęcie: Peter Kneffel/dpa/picture alliance

„Jestem duchem”, woła czteroletni Colin i biegnie z kocem na ramionach przez korytarz swojego przedszkola. Tuż za nim – jego przyjaciel Matheo, który w każdej ręce trzyma poduszkę. Nie wiadomo, czy dla własnej ochrony, czy na wypadek ataku na ducha.

W „Domu odkrywców” w gminie Zornheim w pobliżu Moguncji, cały obiekt jest strefą zabaw. Nie ma tu stałych grup, 85 dzieci może biegać po całym przedszkolu i mogą też same decydować, czy wolą się bawić jak Colin i Matheo czy wykonywać ręczne prace w przeznaczonym do tego kreatywnym pokoju.

To przedszkole działa wedle tzw. koncepcji otwartej. Dopuszcza ona obecność mniejszej liczby personelu niż ma to miejsce w stałych grupach. – Tylko dzięki tej koncepcji jesteśmy w stanie zaoferować godziny otwarcia od 7:15-16:00, pomimo trudnej sytuacji kadrowej – tłumaczy kierownik placówki Kristin Starck-Fuersicht.

Otwarta koncepcja i jej wady

Jednak w czasach pandemii otwarta koncepcja niesie z sobą również dodatkowe niebezpieczeństwa i wady wynikające z większego przemieszania dzieci. W ubiegły poniedziałek trzeba było zamknąć całą placówkę, bo troje dzieci zakaziło się koronawirusem. Ze względu na ochronę przed infekcją, z pewnością byłoby więc lepiej, gdyby dzieci przebywały w stałych grupach ze stałymi opiekunami. Wtedy kontakt między nimi byłby ograniczony. Kristin Starck doskonale o tym wie.

W Nadrenii-Palatynacie obecnie na kwarantannie przebywa 5780 z 165 tys. dzieci, które uczęszczają do żłobków czy przedszkoli. Odpowiedzialny za te kwestie urząd ds. społecznych, młodzieży i opieki w Nadrenii-Palatynacie pilnie zaleca, aby placówki rezygnowały z otwartych koncepcji na rzecz stałych grup.

„Polityka chce wszystkiego. To nie funkcjonuje”

Obowiązku wprowadzenia zmian, takiego z jakim mieliśmy do czynienia wiosną, jednak nie ma. Jednocześnie istnieje wymóg utrzymania regularnej pracy, a tym samym – zakresu godzin otwarcia.

I właśnie to denerwuje szefową „Domu odkrywców”. Czuje się przyparta do ściany, a sytuacja kadrowa w jej placówce jest na granicy możliwości. Stałe grupy i kontynuacja regularnej działalności – to niemożliwe ze względu na trudną sytuację kadrową i 85 dzieci w placówce: "Polityka chce wszystkiego. To nie działa”.

Starck-Fuersicht chętnie pracowałaby w obecnej sytuacji epidemiologicznej z mniejszymi i stałymi grupami. W takiej sytuacji musiałaby jednak również zamknąć placówke co najmniej godzinę wcześniej. Albo potrzebowałaby dodatkowego personelu.

Wielu rodziców zdanych jest na pomoc żłobka czy przedszkola
Wielu rodziców zdanych jest na pomoc żłobka czy przedszkolaZdjęcie: picture-alliance/dpa/S. Kahnert

Pracownicy na skraju wyczerpania

Jak pisze Johanna Wahl z SWR, szefowa placówki czuje, że ona i jej pracownicy zostali przez rząd Nadrenii-Palatynatu pozostawieni sami sobie. – Polityka może wiele rekomendować, ale rodzice mają prawo do regularnej działalności placówki i do miejsca w przedszkolu. W razie konieczności mogą w tej sprawie złożyć pozew do sądu – tłumaczy Starck-Fuersicht.

Związek zawodowy „Wychowanie i Nauka” (red. Gewerkschaft Erziehung und Wissenschaft) popiera mniejsze grupy i zoptymalizowane godziny pracy przedszkoli. Ograniczenie godzin otwarcia placówek nie powinno być tabu, mówi Klaus-Peter Hammer, prezes związku w Nadrenii-Palatynacie.

Jednak wielu rodziców w Niemczech również znajduje się na skraju wyczerpania: 3,7 milionów dzieci uczęszcza w Niemczech do placówek opiekuńczych. Wyzwania dla rodzin były na początku pandemii ogromne – najpierw zamknięto placówki, a potem opiekę nad dziećmi udostępniono jedynie w ograniczonym zakresie. Wiele osób już wyczerpało swoje urlopy.

Skrócone godziny pracy?

Rodzice, którzy pracują, są zależni od opieki nad ich dziećmi, mówi tagesschau de. Philipp Kotter. Jego córka Helena jest jednym z 85 dzieci, które uczęszczają do „Domu odkrywców”. Pracujący ojciec jest przewodniczącym komitetu rodziców. Jeśli placówka zostałaby zamknięta przed godziną 16:00, wielu rodziców miałoby kłopot. – Gdybym musiał moją córkę odbierać o 15:00, przestałoby mi się opłacać chodzić do pracy – wyjaśnia Kotter. Dla niektórych rodziców krótsze godziny pracy nie byłyby jednak aż tak wielkim problemem.

Annika Conradt, mama Colina, małego ducha, odbiera swojego syna tak czy inaczej już po obiedzie. Ona jednak również krytykuje napiętą sytuację jeśli chodzi o pracowników w placówce. Komplikuje to również sytuację rodziców.

Starck-Fuersicht chce dobrze wykonywać swoją pracę, wspierać dzieci i rodziców, szczególnie w czasie pandemii. Jako kierownik placówki jest jednak rozdarta między ochroną zdrowia a opieką.

(TAGESSCHAU)/ gwo

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>

Kolonie w czasach pandemii