1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy: Prowokacyjna akcja artystyczna „Idą zmarli”

Heike Mund / Elżbieta Stasik17 czerwca 2015

Pochówkiem szczątków uchodźców, ekshumowanych przedtem we Włoszech, grupa Centrum Politycznego Piękna (ZPS) protestuje przeciw polityce migracyjnej UE.

https://p.dw.com/p/1Fifq
Zentrum für Politische Schönheit Aktion Berlin Bestattung Flüchtlinge
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/G. Fischer

„Idą zmarli“ – brzmi jak tytuł horroru, jest jednak akcją artystyczną. W muzułmańskiej części cmentarza Berlin-Gatow, w obecności imama pochowana została Syryjka z córeczką. Obydwie utonęły w drodze do Europy. Ich szczątki zostały wcześnie ekshumowane we Włoszech, tak przynajmniej utrzymują organizatorzy pogrzebu, artystki i artyści z niemieckiej grupy Centrum Politycznego Piękna (Zentrum für politische Schönheit, ZPS).

Historia Syryjki jest przykładem losu dziesiątków tysięcy ludzi, zmuszonych wojną do opuszczenia kraju. Rodzina z dwojgiem dzieci uciekła z Damaszku. Przez Sudan, Egipt i Libię dostała się do Turcji, morzem próbowała przedrzeć się do Europy. Łódź, którą płynęła wywróciła się, matka z dwuletnią córeczką utonęła. Ostatni spoczynek znalazły we Włoszech, anonimowo. Ojciec z dwoma synami zdołali się uratować, czekają teraz w Niemczech na rozpatrzenie ich wniosków o azyl.

Ekshumacja najpierw zwłok syryjskiej matki i jej dziecka, potem pochowanie ich w Berlinie było drastyczną akcją artystyczną, którą ZPS chce zwrócić uwagę na coraz bardziej rygorystyczną politykę UE wobec uchodźców. – Niemcy są jednym z najbogatszych krajów świata. Niemiecka biurokracja mogłaby się zająć problemem, nie robi nic – stwierdził w rozmowie z Deutsche Welle rzecznik ZPS Justus Lenz.

Zentrum für Politische Schönheit Aktion Berlin Bestattung Flüchtlinge
Na cmentarzu nie pokazał się żaden z zaproszonych politykówZdjęcie: picture-alliance/dpa/G. Fischer

Na pogrzeb artyści zaprosili polityków. Na liście gości „artystycznej lekcji pokazowej: europejski humanizm“ znaleźli się sekretarze stanu, urzędnicy ministerialni, politycy odpowiedzialni za politykę migracyjną. Miejsca w pierwszym rzędzie były zarezerwowane dla kanclerz Angeli Merkel z małżonkiem i szefa MSW Thomasa de Maizière'a z żoną. Rzędy krzeseł pozostały puste.

Zarzut braku poszanowania

Grupa artystyczna jest formalnie zarejestrowana, jako stowarzyszenie. W zapisie w dzienniku urzędowym czytamy: „Sztuka musi sprawiać ból, prowokować i stawiać opór”.

Rupert Neudeck, założyciel organizacji humanitarnej Cap Anamur, z całego serca wspiera akcję artystów. – Niemiecka i europejska opinia publiczna potrzebuje zdecydowanych sygnałów, które nam uświadomią, w jakim stopniu naruszane są w otaczającym nas świecie prawa człowieka – powiedział Deutsche Welle.

Ale nie brakuje też krytycznych głosów. Rzecznik Zielonych ds. obrony praw człowieka Volker Beck ma mieszane uczucia. – Wykorzystywanie ciał uchodźców jako obiektów akcji artystycznej jest osobliwe i świadczy o braku poszanowania – skomentował Beck. Chociaż też jest zdania, że coś musi się zmienić.

Rupert Neudeck, który zasiada w kuratorium ZPS broni artystów. – Kontrowersje wywołane tą akcją są pozytywnym efektem. Jeżeli nie wywołałaby ona kontrowersji, minęłaby się z celem. Podobne dyskusje toczyły się już w związku z karykaturami Mahometa. Przy okazji takich akcji, także akcji w Berlinie, dyskusje są jak najbardziej pożądane – uważa Neudeck.

Rupert Neudeck
Rupert Neudeck, urodzony w 1939 roku w Gdańsku, sam jako dziecko musiał opuścić z rodzicami domZdjęcie: picture-alliance/dpa

Globalizacja obojętności

Artyści mówią, że ekshumowali dziesięć zwłok uchodźców, we Włoszech, w Grecji i w Turcji. Zawsze w obecności tamtejszych imamów, księży i grabarzy. Do Niemiec śmiertelne szczątki zostają przewiezione za zgodą rodzin zmarłych. W Niemczech ciała mają zostać godnie pochowane, artyści chcą im podarować „ostatnie miejsce spoczynku”, jak powiedział magazynowi „Der Spiegel” szef artystyczny ZPS Philipp Ruch.

Swoimi spektakularnymi akcjami artyści skupieni wokół Centrum Politycznego Piękna od 2008 roku wskazują na jaskrawe niedomagania. W 2014 roku, tuż przed 25. rocznicą upadku muru, zdemontowali krzyże przy Urzędzie Kanclerskim, upamiętniające ofiary berlińskiego muru i ustawili je w Melili. Granicę tej hiszpańskiej enklawy w Maroku, jako zewnętrzną granicę Unii Europejskie chroni przed resztą świata wysoki na trzy metry mur. – Potrzebujemy takich sygnałów, żebyśmy tutaj w Niemczech i w Europie nie zapadli na „globalizację obojętności” – mówi Rupert Neudeck.

Zentrum für Politische Schönheit Aktion Berlin Mauergedenkkreuze
Tuż przed 25. rocznicą upadku berlińskiego muru cztery z siedmiu krzyży zniknęłyZdjęcie: picture-alliance/dpa/W. Kumm

„Marsz zdecydowanych“

Akcja ZPS na berlińskim cmentarzu miała miejsce kilka dni przed ustanowionym przez Zgromadzenie Ogólne ONZ „Światowym Dniem Uchodźcy” obchodzonym 20 czerwca. Była tylko przedtaktem. W niedzielę, 21 czerwca artyści planują kolejną akcję: „Marsz zdecydowanych”, pochód z ciałami kolejnych uchodźców sprowadzonych przez ZPS z Włoch do Berlina. Pochód ma przeciągnąć ulicami Berlina aż pod Urząd Kanclerski. Tam, na placu przed siedzibą Angeli Merkel ciała uchodźców mają zostać pochowane.

Rupert Neudeck, który sam od lat walczy o prawa człowieka, w tym prawa uchodźców, pochwala tę drastyczną akcję. – Społeczeństwo powinno być zadowolone, że kryje jeszcze w sobie taki potencjał protestu – komentuje.

Zakaz w ostatniej chwili

Do akcji przed Urzędem Kanclerskim przypuszczalnie nie dojdzie. Jak doniósł w sobotę (20.06.2015) „Spiegel Online” berlińska policja w dalekim stopniu ograniczyła akcję. Demonstracja będzie musiała się zatrzymać w stosownej odległości od Urzędu Kanclerskiego, sprowadzenie koparek i zwłok jest niedozwolone, głosi oświadczenie policji.

Heike Mund / Elżbieta Stasik