1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
PolitykaAmeryka Północna

Trump zarażony – rzeczywistość odbija się rykoszetem

2 października 2020

Demonstracyjnie nie nosił maski ochronnej i dezawuował strach przed COVID-19. Teraz Donald Trump sam się zainfekował, a jego podejście do pandemii zdominuje także wybory prezydenckie, uważa Ines Pohl. KOMENTARZ

https://p.dw.com/p/3jKNB
USA | Pennsylvania | Trump Wahlkampfauftritt in Old Forge
Zdjęcie: picture-alliance/AP Photo/J. Minchillo

Teraz zatem spotkało prezydenta USA. Miesiącami bagatelizował niebezpieczeństwo, jakie niesie z sobą COVID-19, szydził z ludzi, którzy próbują się chronić zakrywając nos i usta, potencjalnie śmiertelną chorobę uznał za wymysł Demokratów i twierdził, że nie ma się czego obawiać.

Nawet, jeżeli tuż po pozytywnej diagnozie trudno jeszcze przewidzieć, czy Donald Trump zachoruje na COVID-19 i jak ciężko, tak krótko przed wyborami nie ma wątpliwości: następstwa dla kampanii politycznej są katastrofalne.

Bez względu na konsekwencje

Od natychmiast tracą sens wszelkie próby odwrócenia uwagi od własnej zawodności, banalizowania faktu, że nie istnieje żaden, jednolity plan ochrony ludności, że gubernatorzy zostali zostawieni sami sobie, a wirus pociągnął za sobą w międzyczasie w USA ponad 200 tys. ofiar śmiertelnych.

Ines Pohl, szefowa studia DW w Waszyngtonie
Ines Pohl, szefowa studia DW w WaszyngtonieZdjęcie: DW/P. Böll

Rzeczywistość obaliła kłamstwa prezydenta. Jemu i jego sztabowi nie uda się już dłużej odwracać uwagi, twierdzić, że nacechowane przemocą rozruchy w niektórych miastach są bardziej niebezpieczne niż wirus pociągający za sobą śmierć 1000 Amerykanów dziennie.

Wszelkimi możliwymi sposobami, bez względu na konsekwencje Donald Trump próbował jeszcze do końca, do ostatniego dnia przed wyborami postawić w miarę na nogi gospodarkę. Diagnoza zniweczyła także ten plan. Nawet najwięksi sceptycy będą musieli przyznać, że koronawirus SARS-CoV-2 jest w najwyższym stopniu zaraźliwy – jeżeli jest w stanie dotknąć nawet silnego faceta w Białym Domu. Od normalności, na którą Donald Trump tak bardzo liczył, kraj jest tego 2 października oddalony bardziej niż kiedykolwiek

Zjadliwości i teorie spiskowe

Natychmiast po opublikowaniu informacji o zainfekowaniu się prezydenta wylało się na jego głowę wiadro szyderstw. Łącznie z teoriami spiskowymi głoszącymi, że wszystko to tylko wymyślił, żeby odwrócić uwagę od swoich fatalnych notowań.

Z wszystkim tym prezydent potrafi się obchodzić, jest przyzwyczajony do „alternatywnych faktów”. Ale nie z utratą własnego wizerunku jako tryskającego zdrowiem byka. Bo też wówczas dużo mu już nie zostaje.

Biden nagle nie jest już stary, tylko ostrożny

Po pierwszej debacie telewizyjnej zwolennicy Trumpa argumentowali, że na jego korzyść przemawia przede wszystkim to, że jest zdecydowanie bardziej sprawny fizycznie i tym samym lepiej się nadaje na piastowanie tego morderczego urzędu, niż jego konkurent. O ile Joe Biden też nie zaraził się przy okazji tej debaty koronawirusem, argument ten – przynajmniej w nadchodzących tygodniach – może przestać się liczyć. Nie można już dłużej eksponować jego zniedołężnienia, tylko jego mądrość życiową, wyrażaną stosowną ostrożnością.

Pozbawiony sił prezydent Trump nie ma już wiele do zaoferowania. A już na pewno nie właściwej recepty, jak obchodzić się z tą niebezpieczną chorobą zakaźną. Przyzwoitość nakazuje, by na nadchodzące dni życzyć Donaldowi Trumpowi i jego żonie Melanii wszystkiego dobrego.

 

Ines Pohl Kommentarbild App
Ines Pohl Szefowa biura DW Studio Washington