Inauguracja prac nad polsko-niemieckim podręcznikiem do historii
22 maja 2008Odpowiedzialny za prace nad podręcznkiem ze strony polskiej prof. Robert Traba uzasadnia, że wybór wcześniejszego okresu jest podyktowany wolą stworzenia podręcznika, który wejdzie do powszechnego użytku.
- Po prezentacji studiów o wykonalności podręcznika okazało się, że ten okres to jedyny taki segment, gdzie pokrywają się programy nauki historii, czyli klasy VII i VIII polskiego i niemieckiego gimnazjum - wyjaśnia prof. Traba.
Michael Müller tłumaczy, że innym powodem przemawiającym za starszą historią są zmieniające się obecnie programy nauczania historii XIX i XX wieku.
- Trudno przewidzieć, jaki będzie układ, na który powinniśmy reagować, pisząc taki podręcznik - twierdzi prof. Müller.
Historycy tłumaczą też, że jeżeli chodzi o dwa ostatnie stulecia to powstało juz niedawno duże opracowanie dla nauczycieli, z którego wielu korzysta. Poza tym okres wcześniejszy również nie jest pozbawiony napięć i aspektów, które można dokładniej wyjaśnić z dwóch perspektyw. Nawet jeśli Krzyżacy nie wywołują już dziś tak wielkich sporów, jak jeszcze kilkanaście lat temu, to dla polskich i niemieckich historyków jest to pole do popisu i okazja do modernizacji historiografii.
- Staramy się dostrzegać europejskość drogi polskiej w średniowieczu i w okresię nowożytnym. Bardzo nam zależy np. na tym, byśmy porównali starą Rzeszę niemiecka z Rzeczpospolitą Obojga Narodów. To fascynujący temat, bo w przypadku Polski i Niemiec jest to europejska historia na tym samym poziomie i zależy nam, byśmy proponowali takie właśnie nowe kategorie porównawcze - wyjaśnia Michael Müller.
Perspektywa sąsiada
Eksperci odpowiedzialni za prace nad podręcznkiem podkreślają, że nie chodzi o podręcznik zajmujący się wyłącznie historią obydwu krajów, lecz o zupełnie normalny podręcznik do nauki historii, w którym obok normalnego narodowego programu nauczania będzie ukazana również perspektywa sąsiada. Zdaniem wiceministera edukacji narodowej Bogusława Stanowskiego ten podręcznik ma jeszcze jeden wymiar.
- Piszemy go dla młodych ludzi, którzy będą obywatelami Polski i Niemiec, będą mieszkańcami Bawarii i Mazowsza, ale również dla młodych ludzi, którzy wspólnie będą żyli w Unii Europejskiej i dobrze powinni rozumieć historię tego miejsca i nie patrzeć na nie tylko z perspektywy Polski, Niemiec, Bawarii czy Mazowsza - uzasadnia polski polityk.
Twórcy nowego podręcznika stoją jednak przed nie lada wyzwaniem. W Polsce o podręcznikach decyduje centralnie Ministerstwo Edukacji Narodowej, podczas gdy w Niemczech w kwestii edukacji każdy land podejmuje własne decyzje. Polsko-niemiecki podręcznik ma jednak zostać dopuszczony do użytku we wszystkich 16 landach. Nadzór nad pracami w imieniu wszystkich krajów związkowych prowadzi ministerstwo landu Brandenburgii.
- Ten podręcznik będzie również okazją do tego, by poprawić pewien aspekt w naszych lekcjach historii w Niemczech. Do tej pory te lekcje mają jeden zasadniczy mankament, a mianowicie bardzo niewiele jest w nich miejsca dla historii Europy wschodniej. Ten podręcznik da szanse, by to wyrównać - uważa Wolfgang Ruprecht, minister edukacji Brandenburgii.
Próba wyjścia ze ślepego zaułka
Intencją autorów jest stworzenie pierwszego podręcznika odpowiadającego programowym wytycznym dla szkól średnich w Polsce i w Niemczech. Jest on też potrzebny aby wyjść ze ślepego zaułka, w którym znalazła się polsko-niemiecka dyskusja o historii.
- Dialog nie polega na tym, by szukać konsensusu czy wspólnego mianownika. Dialog polega na tym, by jasno sprecyzować różnice istniejące w postrzeganiu i interpretacji historii i próbować je dydaktyzować. Musimy szukać środków, które pomogą niemieckim uczniom zrozumieć specyfikę polską i odwrotnie - twierdzi Robert Traba.
Obok podręcznika ma również powstać wersja internetowa w obydwu językach. Pierwsze wyniki prac zespołu autorskiego będą zaprezentowane za rok na konferencji Polsko-Niemieckiej Komisji Podręcznikowej w Łodzi.
Pierwszy tom poświęcony historii do XVIII w. powinien trafić do szkół za trzy lata.