1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Firmy na świecie gromadzą zapasy. USA wygrywają wyścig

17 sierpnia 2021

Ożywienie gospodarcze po pandemii koronawirusa skłania firmy na całym świecie do gromadzenia zapasów surowców, komponentów i materiałów budowlanych. Efektem jest wzrost cen.

https://p.dw.com/p/3z5qk
Niedobór kontenerów winduje ceny transportu
Niedobór kontenerów winduje ceny transportuZdjęcie: picture-alliance/Zoonar/J. Landshöft

W konkurencji o pilnie potrzebne surowce i komponenty techniczne firmy europejskie, w tym niemieckie, coraz częściej odchodzą z kwitkiem, przegrywając wyścig z USA – to wniosek z najnowszej analizy grupy ubezpieczeniowo-finansowej Euler Hermes. Ta dysproporcja wynika z późniejszego ożywienia gospodarczego w Europie po pandemii koronawirusa i związanym z nią lockdownie. W tym roku w USA gospodarka znacznie wcześniej i mocniej nabrała rozpędu. Skutek jest taki, że dostawy towarów z Chin do USA wzrosły o 30 procent, a do Europy – zaledwie o 10 procent.

– Chomikowanie jest teraz modne w światowym handlu – ocenił szef Euler Hermes na Niemcy, Austrię i Szwajcarię Ron van het Hof. – USA są jednak w tym wyścigu o towary wyraźnie z przodu.

Na całym świecie firmy desperacko próbują zapełnić swoje magazyny. – To nie jest jednak takie proste. W obliczu utrzymujących się wąskich gardeł w łańcuchach zaopatrzenia, szczególnie w przypadku transportu kontenerowego oraz największych opóźnieniach dostaw od dekady, ceny, a wraz z nimi koszty w handlu światowym rosną w galopującym tempie, osiągając rekordowe wysokości – uważa Ron van het Hof.   

Niemieckie firmy podwoiły zapasy

W tej sytuacji większość firm z państw europejskich, a w szczególnie niemieckich, mają problemy z ponownym wypełnieniem swych magazynów. – Przedsiębiorstwa podwoiły swoje zapasy – stwierdza w gazecie „Handelsblatt” Lars-Peter Haefele z firmy konsultingowej Inverto, specjalizującej się w problematyce zakupów i łańcuchów dostaw. Według niego z obawy przed zakłóceniami dostaw wiele firm zamówiło więcej, niż potrzebuje. O ile przed koronakryzysem utrzymywały w magazynach zapasy, które starczyć miały na trzy do sześciu miesięcy produkcji, to teraz mają z reguły ilość na sześć do dwunastu miesięcy.

Takie działania sprzyjają zaś wzrostowi cen surowców i kosztów transportu. Jak mówi Haefele, nikt nie może oprzeć się tej presji. – Firmy we wszystkich branżach są konfrontowane ze wzrostem cen – dodaje.

Produkcja mikroczipów w United Microelectronics Corp. na Tajwanie
Produkcja mikroczipów w United Microelectronics Corp. na TajwanieZdjęcie: Tao-Chuan Yeh/AFP/Getty Images

Szybkie i mocne ożywienie handlu światowego

Od początku roku handel światowy rozwija się szybciej i mocniej niż oczekiwano, szczególnie jeśli chodzi o wartość wymiany towarów i usług. Ta tendencja może się utrzymać przez cały 2021 rok i przynieść wzrost wolumenu wymiany dóbr i usług o mocne 7,7 proc. (w 2020 roku odnotowano 8-procentowy spadek), wynika z raportu Euler Hermes pt. „Ship me, if you can”. Ze względu na wzrost cen wartość wymienianych towarów i usług może zwiększyć się nawet o 15,9 procent (w 2020 roku spadła o 9,9 procent).

W dużej mierze wzrost ten jest wynikiem niedoboru kontenerów i związanymi z tym wyższymi cenami transportu towarów. Van het Hof uważa, że będzie to długotrwały problem. – Oprócz nierównomiernego ożywienia powodem są niewystarczające inwestycje w żeglugę morską w minionych latach – ocenia. Pojemności kontenerowców nie da się zwiększyć znacząco w krótkim czasie, dlatego – zdaniem van het Hofa oraz armatorów – z niedoborami należy się liczyć także w 2022 roku.

Skutki dla niemieckiej gospodarki

Te problemy dotyczą szczególnie gospodarki Niemiec, która jak żadna inna w UE w tak dużym stopniu zależy od międzynarodowych powiązań. Pokazały to już dane dotyczące wzrostu gospodarczego w strefie euro w drugim kwartale, który wyniósł 2 procent i był nawet wyższy niż w USA (1,6 procent) i Chinach (1,3 procent).

Fabryka Porsche w Lipsku
Fabryka Porsche w LipskuZdjęcie: picture-alliance/dpa/J. Woitas

Podczas gdy np. Włochy, Hiszpania i Portugalia, mocno dotknięte przez koronakryzys, odnotowały w tym okresie silny wzrost PKB, to niemiecka gospodarka urosła tylko o 1,5 procent. – Niemcy, jako siła napędowa przemysłu motoryzacyjnego dużo bardziej cierpią z powodu międzynarodowych przestojów, co w większym stopniu zależy od importu produktów wstępnych z Azji Południowo-Wschodniej i Chin – podkreślał Selin Ozyurt z Euler Hermes przy okazji publikacji wskaźników dla strefy euro pod koniec lipca. 

Zdaniem ekspertów ceny samochodów mogą wzrosnąć w nadchodzących miesiącach o 4 do 10 procent. Z powodu niedoboru półprzewodników podaż jest mniejsza niż popyt. Normalizacji można się spodziewać w przyszłym roku.

Van het Hof zauważa, że ożywienie na rynku motoryzacyjnym w Europie z 25-procentowym wzrostem liczby nowych aut dopuszczonych do ruchu w pierwszej połowie roku w połączeniu ze wzrostem cen (pierwszym od prawie 20 lat) to „iskierka nadziei” na powrót do normalności dla całej branży. – To także dobry sygnał dla poddostawców – uważa ekspert. Inwestycje w przyjazne dla klimatu technologie wymagają wyższych cen i marży.

(DPA, AFP, DW/ widz)