1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ekologiczne auta na przegranej pozycji

4 kwietnia 2010

Rokrocznie przed Wielkanocą skaczą w górę ceny paliwa: w Dreźnie litr benzyny Super kosztuje w tych dniach średnio 1,44 euro; w Hamburgu 1,41 euro, w Monachium 1,43 euro. Przypadek, czy wyrachowanie?

https://p.dw.com/p/Mn3X
Zdjęcie: AP

Komisarz UE ds. energii Günther Oettinger (CDU) oświadczył tuż przed świętami, że chce dokładniej przyglądać się w przyszłości koncernom paliwowym. Podejrzana wydaje się komisarzowi argumentacja koncernów, że wyższe ceny są reakcją na wyższe zapotrzebowanie na paliwo w czasie ferii wielkanocnych.

Samochód podpalony dwa lata temu we Frankfurcie/Menem przez właściciela na znak protestu przeciwko zawyżonym cenom benzyny
Samochód podpalony dwa lata temu we Frankfurcie/Menem przez właściciela na znak protestu przeciwko zawyżonym cenom benzynyZdjęcie: picture-alliance/ dpa

„Moi specjaliści będą w najbliższych latach bardzo dokładnie analizować, czy zużycie benzyny podczas ferii rzeczywiście rośnie” – powiedział gazecie Bild am Sonntag. Chwilowo nie udało się udowodnić koncernom paliwowym zawierania wewnętrznych, tajnych porozumień. Większym niebezpieczeństwem niż koncerny są jednak, zdaniem chadeckiego polityka, „spekulanci, którzy sztucznie zawyżają ceny na wirtualnych rynkach”. Jakkolwiek, zapotrzebowanie na ropę naftową i jej wyroby rośnie, zasobów ropy jest coraz mniej, ceny paliwa będą więc rosły - konkluduje komisarz Oettinger.

Prezydent myśli ekologicznie

Auto z napędem elektrycznym na światowej wystawie w Szanghaju Expo 2010
Auto z napędem elektrycznym na światowej wystawie w Szanghaju Expo 2010Zdjęcie: AP

Ze stoickim spokojem reaguje natomiast na skaczące w górę ceny benzyny prezydent RFN, Horst Köhler. Kilka tygodni przed Wielkanocą wyjaśnił, że dobrze, iż benzyna jest tak droga, bo tylko w ten sposób uda się zachęcić kierowców do kupna aut na paliwo alternatywne. Tyle, że takich aut nie ma.

97 procent kierowców preferuje samochody napędzane alternatywnym paliwem. Ale tylko 16 procent zdecydowałoby się przy kupnie nowych czterech kółek na diesel albo pojazd napędzany gazem, biopaliwem, czy auto z silnikiem elektrycznym. Takie są wyniki ankiety przeprowadzonej wśród 1000 męskich kierowców przez wiodący w Niemczech magazyn motoryzacyjny i instytut badania opinii publicznej, Infratest.

Dla kierowców trudnymi do pokonania przeszkodami przy „ekologicznych” autach, są mało przekonujące ulgi podatkowe, niedostatecznie dopracowana – ich zdaniem – technika i niewystarczająca sieć alternatywnych stacji paliwowych.

Zbyt uboga oferta

Model Audi S8 z napędem hybrydowym na wystawie w Detroit w styczniu 2008 r.
Model Audi S8 z napędem hybrydowym na wystawie w Detroit w styczniu 2008 r.Zdjęcie: picture-alliance/ dpa

Kto mimo to zdecyduje się w Niemczech na kupno ekologicznego samochodu, będzie rozczarowany. Istnieją na przykład prototypy samochodów elektrycznych, nikt jednak nie spieszy się z podjęciem się produkcji seryjnej. Jako pierwsi seryjną produkcję zamierzają rozpocząć Francuzi i Japończycy, ale dopiero pod koniec 2010 roku, albo – co bardziej prawdopodobne – za dwa lata. Cena tych aut ma kształtować się w granicy cen samochodów średniej klasy. Tańsza będzie ich eksploatacja – koszt energii elektrycznej ma być o dwie trzecie niższy niż koszt benzyny. Fachowcy są jednak krytyczni. Samochody elektryczne przejadą po zatankowaniu maksymalnie 200 km, po czym na wiele godzin trzeba je podłączyć do gniazdka. Chyba, że kierowca zdecyduje się na kupno drogich zastępczych akumulatorów. Nie ma też jeszcze publicznych stacji ładowania akumulatorów. Te, które istnieją, na przykład w Berlinie, to tylko stacje próbne.

Tankowanie gazu
Tankowanie gazuZdjęcie: dpa

Dostępne są natomiast auta hybrydowe, jednocześnie z silnikiem spalinowym i elektrycznym. Z oferowanych na niemieckim rynku modeli poważnie traktować można tylko japońskie, uważają fachowcy. Przekonuje w nich zużycie paliwa - 4 litry / 100 km, czyli trzy do czterech litrów mniej niż w samochodach średniej klasy, oferowanych dzisiaj na rynku. Odstrasza jednak cena hybrydu: 20 do 30 tys. euro. Tyle, ile średni roczny zarobek w Niemczech. O wiele za drogo.

Gaz górą

W 2004 roku jeździło po niemieckich drogach 30 tysięcy samochodów na gaz. Ich liczba rośnie jednak tak szybko, że w 2015 roku ma osiągnąć 1,5 mln. Rosnąca popularność tych aut jest zrozumiała: do 2018 r. paliwo gazowe jest zwolnione od podatku, tym samym o połowę tańsze niż benzyna. Coraz większa jest też sieć stacji tankowania gazu, w tej chwili jest ich ponad 5 tysięcy.

Tylko niewielu producentów wypuszcza jednak modele z instalacją gazową. Przeważnie trzeba ją dopiero zamontować. Producenci samochodów ostrzegają, że jeżeli nie zrobi się tego w autoryzowanym warsztacie TÜV, właściciel auta musi się liczyć z problemami.

Czekanie na…

Polska odpowiedź na lukę na rynku motoryzacyjnym: auto z napędem elektrycznym SAM
Polska odpowiedź na lukę na rynku motoryzacyjnym: auto z napędem elektrycznym SAMZdjęcie: Justyna Bronska

Oferta samochodów z alternatywnym napędem jest dziś w Niemczech tak uboga, bo latami czekano. Wiodące koncerny samochodowe już w latach 70-tych kupiły patenty na produkcją elektrycznych aut, latami jednak patenty przeleżały w szufladach. Zbyt wysokie były ponoć koszty produkcji.

Z inicjatywy niemieckich polityków w latach 80-tych przebojem miało stać się tzw. dwulitrowe auto. Wyprodukowano czterolitrowe, tzn. spalające przeciętnie cztery l / 100 km. Cena samochodu była jednak tak wysoka, że koncerny samochodowe do dzisiaj mają argument, że produkcja „eko” się nie kalkuluje. I tak nikt ich nie kupi.

Pozostaje kursujące od lat podejrzenie, że rozwój oszczędnych, ekologicznych aut blokuje samochodowe lobby. Największy w Niemczech klub motoryzacyjny ADAC nie potwierdza tej tezy i podobnie, jak producenci samochodów, tłumaczy sytuację wysokimi kosztami produkcji i zbyt długim okresem potrzebnym na badania i rozwój prototypów.

Wolfgang Dick / dpa / Elżbieta Stasik

red. odp.: Iwona Metzner