1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"Berliner Zeitung": Zamiast patosu potrzebna konkretna pomoc

6 grudnia 2017

"Berliner Zeitung" pisze o zarzutach pod adresem władz o brak empatii dla ofiar terrorystycznego zamachu w Berlinie, wśród których był polski kierowca ciężarówki.

https://p.dw.com/p/2ophf
Deutschland Berlin Trauer nach Anschlag auf Breitscheidplatz
Zdjęcie: Getty Images/S. Gallup


"Zdarzają się nieszczęśliwe zrządzenia losu, które powodują, że człowiek myśli, iż świat się zatrzymał. I że potem nie może być taki sam jak przedtem. Najczęściej jednak po pewnym czasie ze zdziwieniem i goryczą musi stwierdzić: a jednak się kręci dalej, dzień powszedni nie bierze tego pod uwagę" - pisze autor komentarza Holger Schmale.

Takimi wydarzeniami były jego zdaniem zamachy z 11 września 2001 roku, a także zamach na jarmarku bożonarodzeniowym przed rokiem w Berlinie. "Pierwszy duży zamach islamistyczny w Niemczech. Tuzin zabitych, ponad 70. rannych" - przypomina autor.

Schmale zwraca uwagę na list otwarty, w którym rodziny ofiar zamachu zwróciły się osobiście do kanclerz Angeli Merkel, wyrażając swoje rozczarowanie i oburzenie: "Zrobiła zbyt mało - przed zamachem i po zamachu, a ponadto nie zwróciła się osobiście do zainteresowanych".

W liście pobrzmiewa oburzenie z tego powodu, że Niemcy i ich szefowa rządu "po pierwszym szoku po prostu odwrócili się i zaczęli żyć swoim codziennym życiem". "Czy te zarzuty są sprawiedliwe?" - pyta komentator.

Jak tłumaczy, sprawa jest skomplikowana, a skarżący się "mieszają różne płaszczyzny".

Uzasadnione oburzenie
Zdaniem komentatora uzasadnione jest oburzenie rodzin z powodu "niewiarygodnego łańcucha potknięć i błędów" wielu urzędów, które miały późniejszego zamachowca Anisa Amriego na oku, nie wyciągając z tego właściwych wniosków.

Zrozumiałe jest to oburzenie z powodu "biurokratycznego chłodu" okazanego rodzinom przez niektóre instytucje - wylicza Schmale. Istnieje ponadto prawo do "publicznych wyrazów współczucia z powodu prywatnej straty", ponieważ strata dotyczyła wszystkich - każdy mógł stać się ofiarą - kontynuuje komentator. 

Schmale zwraca uwagę na naturalną kolizję interesów władz i rodzin ofiar. "Zamachy terrorystyczne mają wymiar polityczny. Dlatego przesłanie ze strony polityki, Kościołów i mediów po zamachu w Berlinie i wszystkich innych zamachach islamistycznych na Zachodzie brzmi: żyjmy tak, jak dotychczas, nie damy się zastraszyć.

"To dumna postawa, która niewiele kosztuje. Nie ma ona nic wspólnego z uczuciami rodzin ofiar. Oni nie mogą żyć tak jak dotychczas" - czytamy w "Berliner Zeitung". "Oni oczekują pomocy, słów otuchy i szacunku" - tłumaczy autor. 

Komentator przypomina, że zarówno prezydent Niemiec Joachim Gauck, jak i szef MSW Thomas de Maiziere, a także burmistrz Berlina Michael Mueller spotkali się z rodzinami.

Bez patetycznego aktu żałoby

"Czego być może zabrakło, to symbolicznych wyrazów współczucia ze strony państwa. Wielkiego patetycznego aktu żałoby, który jest domeną Amerykanów i Francuzów" - zastanawia się Schmale. 

Autor zastrzega, że taka postawa władz odbierana była dotychczas "nie jako mankament, lecz jako siła Republiki Federalnej".

Utrzymywany świadomie w prostej formie akt składający się z przemówienia, muzyki i hymnu narodowego był przejawem "demonstracyjnego zerwania z wojowniczą inscenizacją państwowego majestatu" - tłumaczy Schmale. 

Jak zaznacza, Republika Federalna Niemiec "stawia na pierwszym planie obywateli, a państwową symbolikę usuwa na drugi plan".

Zdaniem komentatora krytyka ze strony rodzin ofiar nie może być powodem do powrotu do patosu. "Mniej biurokratycznego chłodu, konkretna pomoc dla ofiar i ich rodzin oraz współczucie okazywane nie tylko w dniu zamachu, mogą dokonać więcej niż symbolika" - konkluduje Schmale.

Berlin. Dzień po tragedii

red. odp. Bartosz Dudek