Berlin: odrodzona stolica mody
18 stycznia 2012Berlińczycy kochają modę. Dwa razy do roku spotykają się na pokazach mody Berlin Fashion Week. Choć sam styl mieszkańców jest raczej nonszalancki i kupowanie ubrań z górnych półek niekoniecznie odzwiercidla gusty większości Berlińczyków, to jednak w niemieckiej stolicy o modzie rozmawia się dużo i chętnie. Nieoficjalnie berlińską sceną mody rządzą hipsterzy, a liczne uliczne zaułki skrywają niezliczone ilości butików, "second handów" i komisów odzieżowych. Duch mody, tak i sto lat temu, wciąż unosi się nad miastem.
Berliński Tydzień Mody
Od 18 do 21 stycznia odbędzie się kolejna edycja Berlińskiego Tygodnia Mody. Impreza składa się z pięciu osobnych targów i na dobre ugruntowała swoją pozycję na międzynarodowej scenie mody. W centrum wydarzeń znajduje się „Mercedes Benz Fashion Week”, gdzie pokazy odbywają się w długim namiocie zainstalowanym przy Bramie Brandenburskiej. Tutaj swoje kolekcje zaprezentują pierwszoligowi projektanci i domy mody. Berliński catwalk niczym nie odbiega od mediolańskich czy paryskich.
Także raz w roku, na terenie byłego lotniska Tempelhof, odbywają się targi odzieży ulicznej „Bread and Butter”. "Granice między oba tymi segmentami są płynne" – mówi niemiecki projektant Michael Michalsky w jednym z wywiadów.
Korzyści dla miasta
„Visit Berlin” - oficjalne towarzystwo turystyczno-marketingowe Berlina liczy na przyjazd 200 tysięcy gości. W czasie trwania pokazów, odwiedzający zostawią w kasach hoteli, restauracji około stu milionów euro.
„Nie tylko zyski się liczą – mówi Christian Tänzler, rzecznik prasowy „Visit Berlin” - ale także wizerunek miasta”. Dziesięć lat temu trudno było sobie wyobrazić, że ktoś mógłby uważać Berlin za stolicę mody. Ale to się zmieniło. Dziś niemiecka stolica przyciąga jak magnes. „Berlin to nadzwyczajna mieszanka mody i awangardy” – dodaje Tänzler.
„Moda dla milionów”
Berlin od zawsze uchodził za awangardowe miasto, nie wyłączając mody. W 1837 roku po raz pierwszy nad Szprewą uszyto ubrania w rozmiarach standardowych dla anonimowej klienteli. Doprowadziło to do wielkiego odzieżowego boomu. Już w 1849 roku co piąty mieszkaniec Berlina pracował w branży odzieżowej, która otrzymała pieczęć jakości. Berliński płaszcz był znany na całym świecie, a klienci cenili niemieckich projektantów za dokładność i wyczucie smaku. Twórcy mody swoją receptę na sukces dostrzegli w sloganie „moda dla milionów”.
W 1902 roku odbył się pierwszy oficjalny pokaz mody, nieco później wystartował pierwszy tydzień mody pod tytułem „Przejazdem”. Na początku dwudziestego stulecia Berlin rywalizował z Paryżem. Moda stała się biznesem.
Podzielone miasto
Po wojnie niewiele ostało się z dawnej świetności. Jedyne centrum mody znajdowało się na Hausvogteilplatz w strefie sowieckiej podzielonego miasta. Ale Berlin szybko stanął na nogi. Już w latach 50-tych znowu był najważniejszym niemieckim miastem mody i ośrodkiem produkcji.
Nową falę przerwała jednak budowa muru w 1961 roku. Brakowało tanich szwaczek z Berlina Wschodniego, dodatkowo wielu krawców i projektantów postanowiło w czasie "zimnej wojny" opuścić miasto. Dla berlińskiej branży mody nastały martwe czasy.
We wschodnim Berlinie jednak, w dzielnicy Prenzlauer Berg, Mitte i Friedrishein powstał w latach 80-tych awangardowy teatr mody, który swoje autorskie kolekcje prezentował podczas nietypowych przedstawień. Publiczność była zachwycona. Rozwój teatru mody zapoczątkował eksperymenty na polu mody i sztuki. Styl ten do dziś kształtuje wizerunek miasta.
Po upadku muru w latach 90-tych ściągali do Berlina projektanci z całych Niemiec. Puste budynki przerabiano na pracownie krawieckie, projektowano i szyto nowoczesne kolekcje inspirowane między innymi muzyką techno, tak popularną w latach 90-tych.
Nieograniczony potencjał
Berliński Tydzień Mody to największe targi tego typu w całych Niemczech. Według danych Investionsbank Berlin, w niemieckiej stolicy działa 4 tysiące przedsiębiorstw i 12 tysięcy ludzi z branży. Zyski sektora odzieżowego szacuje się na prawie dwa miliardy euro. Berlińska scena mody kształtowana jest głównie przez młodych ludzi. Istnieje tu dziewięć szkół projektowania ubioru.
Coraz więcej młodych ludzi przyjeżdża, by oddać się swojej pasji, a mieszkańcy coraz więcej kupują. Niemiecka stolica ma więc potencjał, by w przyszłości rozwinąć skrzydła jeszcze szerzej.
Kay-Alexander-Scholz / Anna Macioł
red.odp.: Bartosz Dudek