1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Berlin ma nadzieję na demokratyczne wybory na Ukrainie

Elżbieta Stasik20 maja 2014

Blisko 36 mln Ukraińców ma wybrać 25 maja nowego prezydenta. Krytycy obawiają się jednak, że sytuacja na wschodzie Ukrainy może przeszkodzić ludziom w pójściu do urn wyborczych. Berlin czeka na wynik wyborów.

https://p.dw.com/p/1C2h3
Ostukraine Krise Izum Donezk 15.05.2014
Zdjęcie: Genya Savilov/AFP/Getty Images

Kiedy 25 maja Ukraina będzie wybierała nowego prezydenta, wyborom będzie towarzyszyła niemiecka polityk Barbara Weiler (SPD). – Obserwujemy otoczenie, na przykład co dzieje się przed lokalem wyborczym, czy nikt nie prowadzi niedozwolonej walki wyborczej na rzecz któregoś z kandydatów, czy dochodzi do dyskusji albo czy nie wybuchają konflikty – wyjaśnia socjaldemokratka. – Dokładnie sprawdzamy kabiny wyborcze, urny, listy wyborcze, oglądamy też mobilne boksy wyborcze – dodaje. Barbara Weiler jest jednym z obserwatorów z ramienia Parlamentu Europejskiego. Razem z sześcioma innymi europosłami ma zabezpieczać prawidłowy przebieg wyborów. O ile do nich dojdzie.

Niespełna tydzień przed terminem wyborów ciągle jeszcze nie ma stuprocentowej pewności, że wszyscy obywatele Ukrainy będą mogli pójść do urn wyborczych. Komisja wyborcza w Kijowie skarży się na zmasowane problemy na ogarniętym walkami wschodzie kraju. W wielu miejscach, w których toczą się starcia między siłami rządowymi a uzbrojonymi prorosyjskimi separatystami nie można było nawet zacząć przygotowań do wyborów. W obecnych warunkach wybory są niemożliwe do przeprowadzenia ani w obwodzie donieckim, ani ługańskim. W efekcie, bez zdecydowanej interwencji sił bezpieczeństwa, blisko dwa miliony wyborców nie ma szans na pójście do urn.

Barbara Weiler Europaabgeordnete Wahlbeobachterin Ukraine
Barbara Weilel chce obserwować wybory, przynajmniej na zachodzie UkrainyZdjęcie: European Union PE-EP

Obserwatorzy nie mogą działać bez ograniczeń

- Obawiam się, że taki scenariusz jest możliwy – mówi Barbara Weiler. – Jeżeli w najbliższych dniach sytuacja na wschodzie Ukrainy radykalnie się nie zmieni, nie możemy gwarantować, że w całym kraju wybory odbędą się zgodnie z zasadami demokracji – ostrzega.

Problemy obserwuje podczas swojej pracy. Obserwatorzy Parlamentu Europejskiego mają częściowo związane ręce. Europejska służba zagraniczna odwołała wyjazdy na wschód Ukrainy. Wbrew pierwotnym planom skreślony został z programu także wyjazd na południe kraju, gdzie sytuację zaogniły walki uliczne i pożar z co najmniej 48 zabitymi. – Wychodzę z założenia, że OBWE sama chce odwiedzić wschód Ukrainy, jeżeli nie będzie to możliwe, widzę czarno – podsumowuje Weiler.

Także na płaszczyźnie dyplomatycznej nie zdołano jak dotąd osiągnąć przełomowych wyników: drugi Okrągły Stół w minioną sobotę (17.05.2014) w Charkowie zakończył się bez wielkich postępów. Spotkali się przy nim premier Arsenij Jaceniuk, niemiecki dyplomata Wolfgang Ischinger, dwóch byłych szefów ukraińskiego rządu i reprezentant wschodniej Ukrainy. Separatyści nie byli zaproszeni do rozmów. Dzięki obecności przedstawicieli opozycji i regionów bliskich Rosji, tym razem Okrągły Stół był „bardziej otwarty”, stwierdził były prezydent Ukrainy Leonid Krawczuk. Jaceniuk opowiedział się za szczególną ochroną języka rosyjskiego na Ukrainie i „decentralizacją władzy”.

Gespräche in Charkiw
Jeden z mediatorów Okrągłego Stołu Wolfgang IschingerZdjęcie: DW/O.Indukhowa

Okrągły Stół, to nie Rada Bezpieczeństwa ONZ

Na ile Okrągły Stół może wpłynąć na przebieg wyborów, trudno w tej chwili ocenić. Na pewno nie należy go krytykować, stwierdził szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier po spotkaniu z minister spraw zagranicznych Mołdawii Natalią Gherman podczas jej wizyty w Berlinie (19.05). – Okrągły Stół nie jest Radą Bezpieczeństwa ONZ, która może podejmować decyzje – zaznaczył. Ma jednak służyć przezwyciężeniu blokad i pomóc we wszczęciu rozmów. – Jest to trudny proces, zwłaszcza jeżeli tygodniami i miesiącami mamy do czynienia z ofiarami śmiertelnymi – podkreślił Steinmeier.

Także dla Gabrieli Baumann ze zbliżonej do CDU Fundacji im. Konrada Adenauera w Kijowie (KAS) rozmowy są właściwym krokiem. – Nie mamy dotąd wyników, który zaprowadziłyby nas dalej. Ale jest to początek dialogu między różnymi siłami politycznymi i różnymi politycznymi żądaniami – podkreśla.

Mimo pesymizmu, jaki panuje w wielu częściach Ukrainy, w stolicy nastroje nie są tylko złe. – W Kijowie wychodzi się za założenia, że wybory się odbędą – mówi Baumann. Większość społeczeństwa chce bowiem pójść do urn wyborczych. Najnowsze sondaże wykazały, że w wyborach chce wziąć udział blisko 80 procent społeczeństwa. – Wybory są dla Ukrainy bardzo ważne, żeby wyłoniona została legalna głowa państwa – tłumaczy szefowa KAS w Kijowie.

Nawet gdyby dla milionów ludzi na wschodzie Ukrainy udział w wyborach miałby być niemożliwy, nie znaczy to jeszcze, że cała procedura byłaby nieważna. Nowe przepisy umożliwiają wybory zgodne z prawem także wówczas, gdy w niektórych regionach kraju udział w nich jest niewielki. – Nawet gdyby wiele osób z Doniecka lub Ługańska nie mogłoby wybierać, wybory będą ważne – wyjaśnia Baumann.

Obserwatorka wyborów Barbara Weiler jest mniej optymistyczna. – Jeżeli do połowy tygodnia dojdzie do eskalacji sytuacji, może się zdarzyć, że wybory nie dojdą do skutku – mówi.

Berlin chce odczekać

Ukraine - Offensive in Kramatorsk, prorussische Aktivisten 2. Mai 2014
Prorosyjscy separatyści chcą zapobiec wyboromZdjęcie: Reuters

Na Ukrainie jest obecnie 1000 obserwatorów OBWE, stu z nich jest w kraju już od tygodni, wśród nich ośmiu Niemców. Razem z obserwatorami, którzy przybywają na Ukrainę tylko na krótki czas, zawyrokują, czy wybory były „odwierciedleniem woli ukraińskiego społeczeństwa” i czy odbyły się zgodnie z europejskimi standardami. W ocenie tej rolę odegra też fakt, czy i ilu obywateli Ukrainy nie było w stanie oddać swojego głosu.

Gdyby wybory miały nie dojść do skutku, niektórzy niemieccy politycy, wśród nich minister gospodarki, wicekanclerz Sigmar Gabriel domagają się dalszych sankcji wobec Rosji. Europa nie może się godzić, jeżeli wybory miałyby być zakłócane z zewnątrz, powiedział Gabriel. Moskwa musi wnieść swój wkład, by wybory się odbyły a ich wynik był przez wszystkich akceptowany, zaznaczył.

Rząd Niemiec zamierza jednak odczekać z oceną wyborów. – Byłoby arogancją oceniać je z dalekiego Berlina – powiedział rzecznik niemieckiego MSZ Martin Schaefer. Decydujące będzie, do jakich wniosków dojdzie OBWE.

DW / Elżbieta Stasik

red. odp.: Andrzej Pawlak