1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Berliński gumowy mur

4 stycznia 2012

Setki, jeżeli nie tysiące przeżutych kawałków gumy do żucia klei się na szczątku berlińskiego muru w centrum miasta na Placu Poczdamskim. Berlin jak to Berlin, nie interweniuje.

https://p.dw.com/p/13dfd
Resztki berlińskiego Muru na Placu Poczdamskim
Resztki berlińskiego Muru na Placu PoczdamskimZdjęcie: DW

Słodkawy zapach unosi się nad dziesięciometrowym szczątkiem historii. Gruba warstwa przeżutej gumy w ciepłe dni przyciąga osy i inne insekty. Także zimą, która w tym roku jakoś nie chce nadejść, gumowa ściana z daleka daje znać o swojej obecności.

Byłam / byłem tutaj!

Przechodnie omijają mur wielkim łukiem, ci, którzy się brzydzą. Bo są też tacy, którym pomysł się podoba. Gumowy mur przyciąga zwłaszcza młodych, którzy podchodzą z ciekawością, wielu pracowicie rusza szczękami, żeby dołożyć swoją gumową cegiełkę. Wśród nich turyści, ale i Berlińczycy. „Super!“, mówią czystą berlińszczyzną cztery dziewczyny przedstawiające się jako „wschodnioeuropejskie imigrantki w drugim pokoleniu”.

Młode Berlinianki pod "gumowym murem" na Placu Poczdamskim
Młode Berlinianki pod "gumowym murem" na Placu PoczdamskimZdjęcie: DW/Scholz

Nie, nie uważają, żeby oblepianie przeżutą gumą muru, obciążonego tak bolesną historią, było jego profanacją. „Żyjemy dzisiaj w innych, radosnych czasach. Można to pokazać”, uważa jedna z dziewczyn. „Fajnie przecież, że mur nie budzi dziś strachu, tylko zachęca ludzi do zabawy”, dopowiada jej koleżanka.

Street art, czy śmietnik?

Przyklejanie do ściany przeżutej gumy jako forma „sztuki partycypującej”? Przed niedalekim Muzeum Komunikacji, zwiedzający przyklejają do latarni bilety wstępu. Gumowy mur, starszy, niż berliński, znajduje się obok Market Theatre w Seattle. W latach dziewięćdziesiątych ludzie, którzy czekali na wejście do teatru, pewnego dnia zaczęli na pamiątkę przyklejać na ścianie monety, właśnie gumą do żucia. Słynna gumowa aleja - Bubblegum Alley, istnieje w kalifornijskim San Luis Obispo. A Ben Wilson, „artysta od gumy do żucia“ już przed laty zaczął malować na przyklejonych do chodników, rozdeptanych resztkach gum.

Ben Wilson, artysta od gumy do żucia
Ben Wilson, artysta od gumy do żuciaZdjęcie: cc-by-sa-Neville Young

Specjalista ds. designu i komunikacji, Marcus Sonntag z Wuppertalu zajął się gumą do żucia w swojej pracy dyplomowej. „Usuwanie gum do żucia kosztuje Niemcy rocznie 900 mln euro”, mówi. „Usunięcie resztek tylko jednej gumy może trwać dwie minuty i kosztuje przeciętnie jedno do dwóch euro”.

Marcus Sonntag zna jeszcze inne liczby, uzmysławiające laikowi nieoczekiwane rozmiary gumowego problemu. Mianowicie - w śródmieściach niemieckich miast klei się na chodnikach 35 do 40 gum na metr kwadratowy. „Przed knajpami albo przystankami autobusowymi może być ich nawet 90”, referuje Marcus Sonntag.

„Amerykański nawyk

Berlin ma nadzieję, że moda jest tymczasowa, mówi rzecznik senatu Mathias Gille. Problem na Placu Poczdamskim jest znany od miesięcy, ale władze miasta nie mogły się jeszcze zdecydować, by podjąć jakiekolwiek kroki. „Nie jest to miłe, kiedy zaklejony zostaje zabytek kultury”, mówi Mathias Gille. „To jest amerykański nawyk. Czy dobry, czy zły, zależy od punktu widzenia.”

Problem robi się poważny: Mur na Placu Poczdamskim
Problem robi się poważny: Mur na Placu PoczdamskimZdjęcie: DW/Scholz

W miejscu, gdzie przyklejone i przyklejane są gumy, mur jest już zniszczony, tłumaczy Gille. Gumy można bowiem usunąć tylko przez zdjęcie wierzchniej warstwy muru. Stosowane normalnie do czyszczenia powierzchni urządzenia wysokociśnieniowe, w tym wypadku są bezskuteczne.

Wyzwanie polityczne

Na uniwersytecie w Bristolu prowadzone są badania nad produkcją gum do żucia, które po kilku dniach, najpóźniej tygodniach same się rozłożą, opowiada znawca materii Marcus Sonntag. „Normalnie proces rozkładania się gum trwa pięć lat”. Niektóre miasta w Niemczech poważnie walczą z problemem. Wśród nich Erfurt, Moguncja i Offenbach. W Kolonii za wyplucie gumy na ulicy, czy jej przyklejenie w miejscach publicznych można zapłacić grzywnę w wysokości 35 do 50 euro, w szczególnych przypadkach nawet do 500 euro. Międzynarodowym wzorem jest Singapur, gdzie wyplucie gumy kosztuje 500 dolarów, a kupić ją można tylko w aptekach.

Berlin narzeka na problem, ale jest bezczynny. „Pojedyncze rozwiązanie problemu niczego nie przyniesie, kiedy potrzebne jest rozwiązanie całościowe i to perspektywiczne”, mówi rzecznik senatu Mathias Gille. A w końcu trudno, żeby przed każdym pomnikiem stał ktoś, kto go będzie pilnował. Pomników jest w Berlinie po prostu za dużo. Mathias Gille ma nadzieję, że problem przynajmniej częściwo wezmą w swoje ręce przewodnicy i będą apelowali do turystów, by zachowali umiar. Przynajmniej w jednym miejscu, na zawsze tłumnym Alexanderplatz, Berlin chce teraz pokryć płyty chodnikowe warstwą teflonu. Wobec teflonu, przeżute gumy nie mają ponoć szans.

Kaugummi am Schuh
Zdjęcie: Bilderbox

Kay-Alexander Scholz / Elżbieta Stasik

red. odp.: Małgorzata Matzke