Zmarła Ewa Unger. Żyła dla dialogu
16 marca 2020– Mamy w historii Krzyżowej po ’89 roku kilka ważnych kobiet. Na pewno kluczową osobą, która wszystkich integrowała swym autorytetem, była Freya von Moltke. A pani Ewa Unger była jakby jej bliźniaczką w Polsce – mówi w rozmowie z Deutsche Welle była dyrektor Fundacji, Annemarie Franke. – Mieliśmy więc kobietę symbolizującą przedwojenną i wojenną historią Krzyżowej. I mieliśmy też kobietę, która przez pierwszych kilkanaście lat reprezentowała Fundację. One blisko współpracowały ze sobą. I wydaje mi się, że relacja tych dwóch kobiet była jednym z czynników, które zadecydowały o sukcesie Fundacji.
– Była postacią wyjątkową pod wieloma względami – twierdzi prof. Krzysztof Ruchniewicz, historyk z Uniwersytetu Wrocławskiego, dyrektor Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy’ego Brandta. – Pomimo tragicznych doświadczeń okresu okupacji, potrafiła zaangażować się niezwykle mocno w dzieło pojednania polsko-niemieckiego. Czyniła to w naturalny sposób, nie oczekując akceptacji czy pochwał.
– Była człowiekiem dialogu, rozumiała i polską i niemiecką wrażliwość. Mówiła i myślała w obu językach – dodaje prof. Waldemar Czachur, germanista z Uniwersytetu Warszawskiego, przewodniczący Rady Fundacji „Krzyżowa” i autor wydanej w ubiegłym roku monografii „Kreisau-Krzyżowa. 1943-1989-2019”.
Nie trzeba było chodzić daleko
Ewa Unger była jedną z pierwszych osób na Dolnym Śląsku, które wiedziały, co to jest Krzyżowa. Ludzie z Klubu Inteligencji Katolickiej (KIK) we Wrocławiu, do którego należała od 1958 roku, zaczęli się już we wczesnych latach 60. zajmować polsko-niemieckim pojednaniem.
– Potem nasze starania zostały zasilone poprzez kontakty z Niemcami, przede wszystkim z ludźmi z Dortmundu, ale także z NRD, przede wszystkim z członkami Aktion Sühnezeichen [Akcja Znaki Pokuty], z panem Günterem Särchenem – mówiła mi w 2009 roku, gdy dla Fundacji „Krzyżowa” przygotowywałem publikację „20 rozmów na 20-lecie”.
O Krzyżowej po raz pierwszy usłyszała pod koniec 1988 roku. Nic o niej nie wiedziała. – I w Klubie też nikt nie wiedział, co to jest Krzyżowa, ale bardzo szybko się dowiedzieliśmy. Kiedy padła nazwa, zaczęliśmy szukać. I nie trzeba było chodzić daleko, bo profesor Karol Jonca na uniwersytecie wiedział wszystko doskonale.
Kto wymyślił mszę w Krzyżowej?
Dla niej i jej przyjaciół miejsce, gdzie w sercu III Rzeszy powstał ruch oporu, który przeszedł do historii jako Kreisauer Kreis, Krąg z Krzyżowej, było tak wielkim odkryciem, że gdy tylko członek wrocławskiego KIK-u Tadeusz Mazowiecki został premierem, natychmiast napisali do niego o swoich planach. Długie lata była przekonana, że właśnie dlatego do mszy pojednania doszło na terenie byłego majątku Helmutha Jamesa von Moltke, twórcy Kręgu z Krzyżowej.
– Sądziliśmy, że to my mu tę Krzyżową przypomnieliśmy. Wiedzieliśmy, że to on zaproponował Krzyżową, bo kanclerz Kohl chciał koniecznie, żeby to było na Górze Świętej Anny – wspominała po 20 latach. Ale kilka miesięcy przed naszą rozmową napisała do byłego premiera ponownie, a on jej odpowiedział, że sam sobie przypomniał. – Czytał sporo o Dietrichu Bonhoefferze i tam było też coś o Krzyżowej. Stąd wiedział o niej.
Pastora Bonhoeffera z Wrocławia spotkał podobny los jak Helmutha von Moltke. On także był działał w antynazistowskim ruchu oporu i także został stracony na kilka tygodni przed końcem wojny.
Skąd wziąć pieniądze?
Przypadek sprawił, że pierwsze międzynarodowe seminarium o Krzyżowej odbyło się we Wrocławiu 3 i 4 czerwca 1989 roku. – Ta data była ustalona rok wcześniej, a tu nam wypadły wybory! – wspominała Ewa Unger. – I to było nasze wielkie szczęście, że wpadliśmy w ten moment, że w Polsce się wszystko zmieniło i że w ogóle możliwa była myśl, żeby robić coś międzynarodowego, na większą skalę.
Wiedzieli, że chcą w Krzyżowej coś zrobić, ale nie bardzo mieli pojęcie, co. Nie wyobrażali sobie, żeby mogli kiedyś odbudować majątek von Moltków. Przecież na to były potrzebne gigantyczne pieniądze. A oni żadnych nie mieli.
Ale 12 listopada Helmut Kohl i Tadeusz Mazowiecki razem wracali do Warszawy. – A po drodze uzgodnili, że Krzyżowa to będzie wspólne, polsko-niemieckie przedsięwzięcie.
Zaczynamy – wiążemy
Dziewięć lat później Helmut Kohl znów był w Krzyżowej, tym razem podejmował go Jerzy Buzek, by otworzyć odbudowany pałac von Moltków wraz z budynkami gospodarczymi, w których powstał Międzynarodowy Dom Spotkań Młodzieży. Pani Ewa dobrze zapamiętała ten dzień, a szczególnie jego najważniejszy moment:
– Na ogół jak się coś otwiera, to przecina się wstęgę. A nasi wpadli na pomysł, że nie będzie przecinania, tylko wiązanie. Dwie grupy dzieci z dwoma wstążkami w kolorach obu państw zeszły ze sceny, a obaj premierzy razem podeszli i związali je węzłem. Uważam, że to był bardzo wymowny moment: Zaczynamy – wiążemy.
Krzyżowa to historia sukcesu. Także dzięki Ewie Unger
– Utworzenie Fundacji „Krzyżowa” i pierwsze lata jej działalności byłyby nie do pomyślenia bez osobistego zaangażowania dr Ewy Unger – mówi prof. Ruchniewicz. – Powierzone jej wysokie funkcje w Fundacji wykonywała z głębokim zaangażowaniem i poświęceniem. Przed oczami miała zawsze pomyślny rozwój Fundacji, jak i relacji polsko-niemieckich. Jej osobiste losy nie były w tym dziele przeszkodą, lecz nadawały jej działaniom autentyczności i inspirowały przedstawicieli wszystkich pokoleń.
– Nie bez znaczenia był fakt, że była kobietą – dodaje prof. Czachur. – Swoim zachowaniem uwiarygodniała Krzyżową jako miejsce, gdzie szuka się dialogu i łamie stereotypy. Ewa Unger była osobą, która praktykowała w Krzyżowej dialog i żyła dla dialogu. Nie tylko polsko-niemieckiego.
– Krzyżowa to jest historia sukcesu, bo przez to miejsce przechodzi co roku kilka tysięcy młodych ludzi, ale też ludzi dorosłych, dojrzałych, poznają się nawzajem i poznają sylwetki wspaniałych ludzi, którzy w różnych okresach XX. wieku walczyli o prawa człowieka, o wolność i demokrację – mówi Annemarie Franke. – Także dzięki temu, że pani Ewa tak wiele pracy w to włożyła.