Molestowanie seksualne
13 stycznia 2012Andreas L. został aresztowany w czerwcu ub. roku, kiedy matka domniemanej ofiary molestowania zgłosiła doniesienie o popełnieniu przestępstwa seksualnego na jej synu. Po pięciogodzinnym przesłuchaniu duchowny przyznał się do stawianych mu już wcześniej zarzutów. W 2004 roku Andreas L. w ciągu dwóch lat kilkakrotnie wykorzystał seksualnie dziesięcioletniego ucznia z Brunszwiku, którego przygotowywał do komunii. W tym samym czasie ofiarą molestowania seksualnego Andreasa L. przez dwa lata był także inny chłopiec, a od 2007 r. nieletni z okolic Salzgitter.
Prokuratura najpierw nie rozpoznała przestępstwa
Diecezja Hildesheim zainteresowała się duchownym Andreasem L., kiedy rodzice jednego z chłopców interweniowali w kurii przeciwko „zachowaniu duchownego wobec ich syna, które cechowało brak dystansu”. Wtedy był on zatrudniony w parafii Salzgitter-Lebenstedt. Andreasowi L.zakazano na prośbę interweniującej rodziny kontaktów z dziećmi i powiadomiono prokuraturę. Duchowny nie poniósł odpowiedzialności karnej, ponieważ prokuratura nie stwierdziła żadnych działań o charakterze przestępczym. Dopiero, kiedy latem w 2011 roku matka jednej z ofiar molestowania seksualnego wyjawiła przed komisją specjalną „Peccantia” szczegóły postępowania księdza, postawiono go przed sądem.
Władze diecezji Hildesheim znalazły się w ogniu krytyki, kiedy o sprawie stało się głośno. Przełożonym Andreasa L. zarzucano wstrzemięźliwość w działaniu szczególnie wtedy, kiedy okazało się, że nie przestrzegał on zakazu kontaktów z dziećmi.
Molestował dzieci przed mszą świętą
Prokurator Ute Lindemann zarzuca w akcie oskarżenia czterdziestosześcioletniemu duchownemu wykorzystywanie seksualne dzieci podczas wycieczek do parku Disneyland w Paryżu, na wyspę Uznam i do Salzburga, a także podczas noclegów dzieci w parafii w Salzgitter-Lebenstedt oraz przed mszą świętą.
Po odczytaniu aktu oskarżenia Andreas L. udał się na dwugodzinne konsultacje ze swym obrońcą. Wcześniej prokurator, obrona i sąd uzgodnili karę do sześciu i pół lat więzienia w przypadku przyznania się duchownego do popełnienia zarzucanych mu czynów. W przeciwnym razie grozi mu kara do 15 lat więzienia.
Na rozprawę sądową przybyły tłumy ludzi; obecni byli też parafianie i młodzież, która miała do czynienia z duchownym. Wyrok w tej sprawie zapadnie 2 lutego.
Dpa/Barbara Cöllen
Red.odp.:Alexandra Jarecka