1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Z lotu PTAKa. Kto kogo nie lubi

Urszula Ptak
3 lutego 2019

Urszula Ptak od ponad dwudziestu lat sprawdza stan badań nad relacjami polsko-niemieckimi. Najnowszy jej wniosek: da się jeszcze coś zrobić.

https://p.dw.com/p/3CbwA
Deutschland Thema Polen in Gartz an der Oder
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/P. Pleul

Mam nieznośną naturę. Zawsze jak widzę nadęty nad miarę balon, to szukam igły. Zawsze jak ktoś deklaruje posiadanie absolutnej prawdy, to szukam błędu założenia. Jak widzę entuzjazm, to siadam z tyłu i szukam wzrokiem tych, co się nie cieszą. Jak widzę zachwyt polityczny, to robię się podejrzliwa. Lubię równowagę. Lubię, gdy liberałowie i konserwatyści mają swoje miejsce. Choć popieram tylko jednych, to nie chcę wyeliminować drugich. Lubię dyskutować z tymi, którzy mają inne zdanie niż ja, ale są otwarci na rozmowę, mają wiedzę lub chociaż dobre argumenty. Bardzo lubię się nie zgadzać i bardzo lubię pozostawać w dobrych stosunkach z adwersarzami.

Od ponad dwudziestu lat sprawdzam stan badań nad relacjami polsko-niemieckimi. Czytam różne statystyki, opracowania, chodzę na spotkania w temacie, rozmawiam z ludźmi i od lat doprowadza mnie do szału brak symetrii, równowagi w tych relacjach. Aktualnie aż 56 proc. Polaków ocenia stosunki polsko-niemieckie jako dobre, wśród Niemców to przekonanie podziela zaledwie 29 proc. badanych. Ach to pragnienie awansu społecznego, dołączenia do lepszej części Europy. To pragnienie akceptacji, dopuszczenia do stołu i prania niemiecki proszkiem, który nota bene faktycznie jest lepszy.

Urszula Ptak
Urszula PtakZdjęcie: Nikolai Sperling

Dwa modele

Wśród Polaków spotykanych w Berlinie widzę dwa podejścia. Jedna grupa mieszka w Niemczech, ale przyjaźni się tylko z rodakami. Niemców widują, ale się nie przyjaźnią. Druga grupa zaznacza w każdy możliwym miejscu: „wiesz, ja nie utrzymuję kontaktów z Polakami“. Fakt, że taką opinię mówią do Polki i po polsku, nie burzy im całości obrazu asymilacji. Oba modele cechuje jakaś silna neurotyczność.

Mieszkałam też kilka lat z niemieckim mężem w Polsce i tam oboje na co dzień byliśmy grupą badawczą fenomenu relacji między naszymi krajami. Mój eksmąż nie przepadał za moim krajem, był dla niego uciążliwy, a ja nie cierpiałam jego zarozumiałych niemieckich znajomych ze świata nauki. Uff, na szczęście tego nie przeczytają.

Potem przez wiele lat uczyłam polskiego w Berlinie. Z wieloma uczniami pozostaję w przyjaźni, uczciwie opowiadamy sobie o rzeczach dobrych i złych, mówimy politycznie niepoprawnie, łamiemy bariery po to, by odczarować to, co zastane, by wyjść poza stereotyp. Większość z tych, którzy przychodzili na lekcje polskiego, nie wiedziała nic poza faktem, że we wrześniu 1939 Niemcy napadły na Polskę. Pamiętam jednak także pana, który celowo zaczął ze mną rozmowę od pytania o polski antysemityzm. Uczył się polskiego chyba rok, co jest dowodem na to, że przeżył tę pierwszą konwersację, a ja pierwszy test.

Jestem na początku procesu nauczania zazwyczaj „średnio miłą Polką“. Pierwsze dziesięć lekcji polskiej wymowy i gramatyki to pot i łzy i nie chce mi się inwestować emocjonalnie w znajomość, dopóki nie dostrzegę, że ktoś wytrwa. Co innego potem, potem rozpływamy się w analizie roli dopełniacza. Genetivus to mój ulubiony przypadek: nie kocham, nie lubię, nie mam, moje, twoje pięć książek. Bogactwo zastosowań!

Wiara w stereotypy

Sympatię do Niemców odczuwa 56 proc.Polaków. W roku 2000 odsetek ten wynosił 41 proc., czyli przez prawie dwa dziesięciolecia nastąpiła ewolucja w dobrym kierunku. W dalszym ciągu Niemcy kojarzą się większości z Hitlerem, nazistami i obozami koncentracyjnymi, ale pamiętajmy, że generacja tych, którzy znają wojnę z osobistego doświadczenia, jeszcze jest wśród nas. To było nie tak dawno temu, te skojarzenia są uzasadnione, ale co ciekawe, nie zamykają Polakom perspektywy na współczesne Niemcy. Doceniamy, że to kraj dobrobytu, wysokich płac oraz kraj porządku i ładu. Jednym słowem wierzymy w niemiecki autostereotyp. Niemcy też wierzą, że są solidni, punktualni i zdyscyplinowani, choć w Berlinie banalnie łatwo podważyć każde z tych przekonań. Stereotyp jest tak silny, że nawet mój nigdy nie przychodzący punktualnie niemiecki kolega, wierzy, że jest zasadniczo punktualny.

Niestety w naszych uczuciach nie ma symetrii. Niemcy nas w większości nie znają i nie lubią. Gdy mówię o tym, zazwyczaj od razu protestują obecni Polacy: „jak to nie lubią, ja znam takich, co lubią“!  Niemcy, jeśli są w towarzystwie, siedzą cicho, może jest im po prostu nieprzyjemnie, może zakłóca im to poczucie harmonii? Zazwyczaj są bardzo cenieni wśród Polaków i ich pozycja towarzyska jest wyższa w tych grupach, niż mają ją wśród swoich. Być zakochanym we Francji to być w tłumie, lubić Polskę to coś wyjątkowego, za to należy się jakaś nagroda, a tu ktoś mówi takie rzeczy głośno. Nietakt, ale fakt.

Tylko 29 proc. Niemców odczuwa sympatię do Polaków, czyli musimy zrozumieć, że 70 proc. jej nie odczuwa! Ta wartość w 2000 roku wynosiła 31 proc. i jest mniej więcej stała, za wyjątkiem okresu po wejściu Polski do Unii Europejskiej, gdy lubiło nas tylko 18 proc.

Obraz własny i obcy

Nie mamy dobrej opinii. Najpozytywniejsze wartości budzą takie skojarzenia: ładne krajobrazy, Warszawa i wódka. Na szczęście stereotyp ładnej Polki wyszedł trochę z obiegu, gdyż moim zdaniem nijak się ma do rzeczywistości. Klasyczny pocieszacz to opinia, ze polscy rzemieślnicy są dobrzy, gdy chodzi raczej o to, że są tańsi. W badaniach, który z sąsiednich krajów Niemcy lubią najbardziej, Polska i Czechy dostały 3 proc. Andrzej Stasiuk w „Dojczland“ opowiada jak ciuła pieniądze na wieczorach autorskich w niemieckich miasteczkach, a potem jak się upija w hotelach. „Nie da się przyjechać do Niemiec na luzie“, pisze i dodaje, że „jazda do Niemiec to psychoanaliza“. Polecam tę książkę znajomym jako studium polskiej neurozy. Książka jest irytująca, ale cenię, że Stasiuk nie lubi się typowo podlizywać gustom niemieckiej publiczności. Są dwa wyjścia z tego nieciekawego położenia.

Jedno to fakt, że jeżeli ktoś już odwiedzi Polskę, to w 70 proc. nawraca się na pozytywny obraz kraju sąsiada. Zapraszajmy zatem wszystkich do Polski, ja robię to od lat, bez szminkowania rzeczywistości i bilans jest bardzo pozytywny.

Drugie pocieszenie ma inny posmak. Nie ma się co dziwić, sami o sobie myślimy źle, większość Polaków nie ceni swojego kraju, to dlaczego inni mieliby myśleć inaczej? Zatem albo cieszmy się z potwierdzenia negatywnego stereotypu, bo „mamy rację“, albo zacznijmy wreszcie traktować siebie jako równych partnerów w dialogu i tej równości wymagać. Pocieszający jest też fakt, że Niemcy postrzegają siebie samych jako pesymistów i tych co za dużo narzekają. Mamy zatem więcej wspólnego niż nam się wydaje, ale może to tylko skutek mieszkania w tej samej strefie klimatycznej i to żadna nasza zasługa?

W felietonie wykorzystałam badania „Polacy i Niemcy. Dzieląca przeszłość, wspólna przyszłość? Wyniki Barometru Polska-Niemcy 2018“