Współpraca kulturalna szansą dla Europy
15 grudnia 2011Deutsche Welle: Takiego skłócenia Europa jeszcze właściwie nie przeżyła. Niekiedy mówi się wręcz o rozłamie. Czy ratunkiem mogłaby stać się polityka kulturalna?
Hans-Georg Knopp: Faktycznie, wszyscy jesteśmy tym zaniepokojeni, a szczególnie ludzie mojego pokolenia, którzy są Europejczykami z głębokiego przekonania. Jednocześnie trzeba przyznać, że inaczej wygląda to w dziedzinie kultury - a szczególnie w narodowych instytutach kultury. W roku 2006 powstało zrzeszenie europejskich narodowych instytutów kultury EUNIC, przy dużym wkładzie Instytutu Goethego, i do dziś jesteśmy ważną siłą napędową działań na rzecz współpracy europejskiej. Te zabiegi są bardzo owocne.
DW: Czy czuje się Pan powołany, aby zrobić coś dla poprawy europejskiego zjednoczenia środkami polityki kulturalnej?
H.-G.K. Przed pięcioma laty nikt jeszcze o tym nawet nie myślał. Podam jeden, ale istotny przykład: Paryski Instytut Goethego zaprosił niedawno na duży odczyt Juergena Habermasa. Przyszło mnóstwo Francuzów i toczyła się dyskusja o Europie. Sądzę, że właśnie to jest to, co w obecnej chwili powinny robić Instytuty Goethego.
DW: A jak sprawa wygląda z Grecją? Niemcy mają teraz w Grecji fatalną prasę - szczególnie kanclerz Merkel. Jeszcze nigdy nie ukazywało się tam tak wiele złośliwych karykatur na jej temat, co w ubiegłych miesiącach. Czy Instytut Goethego robi coś na rzecz Grecji?
H.-G.K.: Wizerunek Niemiec trzeba widzieć w bardziej zróżnicowany sposób. W Atenach i Salonikach prowadzimy rekordową liczbę kursów językowych i egzaminów. Podobnie jest w Hiszpanii. Pomagamy młodym, wykształconym ludziom, którzy szukają pracy, by poprawili swoje kwalifikacje i mogli znaleźć pracę może właśnie w Niemczech. Oni mają bardzo pozytywne wyobrażenie o Niemczech.
DW: Czy oznacza to, że nie próbuje się, czy nie pokusza się, o poprawianie tą drogą wizerunku Niemiec?
H.-G.K: Sądzę, że w takich sytuacjach ludzie bardzo szybko by się zorientowali, że to tylko polerowanie fasady. My wyróżnialiśmy się zawsze tym, że nasza działalność sięgała głębiej.
DW: Niedawno czterech europejskich intelektualistów ogłosiło manifest. Francuscy filozofowie: Andre Glucksmann i Bernard Henry Levy oraz niemieccy pisarze: Hans Christoph Buch i Peter Schneider domagają się, by odważyć się na "więcej Europy". Czy odnosi się to także do Instytutu Goethego?
H.-G.K.: Tak, ja sam także postulowałem, by poza Starym Kontynentem w większym stopniu występować jako jedna Europa. Konkretny przykład: gotowy jest "Kompas", książka, która dostępna jest w internecie. Pokazuje ona europejskie instytuty kultury i to, jak współpracują one z chińskimi instytutami kulturalnymi i odwrotnie. Jest to wyśmienity europejski projekt kulturalny, informujący o Europie i zachęcający do współpracy z Europą.
DW: Na wstępie rozmowy powiedział Pan, że należy Pan do pokolenia, które ma silny europejski sposób myślenia. Czy dostrzega Pan osłabienie idei europejskiej u młodszego pokolenia?
H.-G.K.: Czasami ogarnia mnie sceptycyzm. Ja osobiście nie mogłem doczekać się Europy. Pamiętam jeszcze, kiedy trzeba było mieć Carnets de Passage, by wjechać do innego kraju. Wielu o tym nawet nie wie. Młode pokolenie nie ma też wojennych wspomnień, bo wzrastało w Europie w latach bez konfliktów. Mam wrażenie, że w Europie brak jest wizji, brak jest ludzi, którzy by tę wizję artykułowali. Życzyłbym sobie, by było ich więcej: w polityce, w kulturze. Żeby przekazano młodzieży taką wizję jako coś, do czego można by dążyć także emocjonalnie.
DW: Jaka jest Pańska wizja Europy?
H.-G.K.: Mam wizję Europy, którą łączy silniejsza współpraca. Zawsze mówi się, że Europa jest zlepkiem wielu kultur. To prawda, ale jedno nie wyklucza drugiego. Życzyłbym sobie ściślejszej współpracy, a nie Europy ojczyzn!
Rozmowę prowadziła Aya Bach
Małgorzata Matzke/ red. odp.: Elżbieta Stasik