Zapoznaj się z wersją beta dw.com. Ale na tym nie koniec! Twoja opinia może pomóc nam w ulepszeniu strony.
Choć w innych częściach Ukrainy wojna trwa, w Kijowie życie niemal wróciło do normy. Stolicę wciąż omijają jednak zagraniczni turyści.
Na ulicach Kijowa jak zwykle tętni życie, nieliczne korki spowalniają ruch. Gdyby nie alarmy przeciwlotnicze, worki z piaskiem i barykady przy budynkach administracji, można by zapomnieć, że w Ukrainie trwa wojna. W stolicy Kijowa życie toczy się prawie bez zakłóceń: mieszkańcy spacerują w parkach, na bulwarach lub odpoczywają w kawiarniach.
– 4 kwietnia wyjechałam z Kijowa do Polski. W całym mieście było wtedy wiele punktów kontrolnych. Na każdym postoju musieliśmy pokazywać dokumenty, otwartych było kilka sklepów, a znalezienie otwartej kawiarni było prawie niemożliwe – wspomina w rozmowie z DW Ksenia Fedorova.
Przez pięć lat pracowała w dużej stacji telewizyjnej, ale teraz zarabia na życie jako lektorka. Wróciła do rodzinnego Kijowa i mówi, że czuje się prawie jak przed wojną: centra handlowe, restauracje i kina są otwarte, a na ulicach jest pełno ludzi.
Gdy na Chreszczatyku – głównej alei Kijowa, pełnej barów, restauracji i sklepów – zaczyna wyć syrena przeciwlotnicza, większość ludzi reaguje ze spokojem. Niektórzy idą dalej, a inni kierują się do stacji metra, aby się schronić do momentu odwołania alarmu.
Podczas gdy zagraniczni turyści unikają Kijowa od początku wojny i ze względu na ograniczenia w ruchu lotniczym nie maja często jak dojechać, Ukraińcy chętnie tu powracają.
Wielu Ukraińców chce – na ile to możliwe – wrócić do normalności, a ta często łączy się z wypadami do miasta.
Zorganizowane wycieczki po Kijowie cieszą się dużym zainteresowaniem, chociaż z powodu wojny wielu uczestników wybiera trasy, przy których są schrony.
– Wycieczki po mieście odbywają się niemal w normalnym trybie – przyznaje przewodniczka Olena Oros. – Często mam grupy do 20 osób, a wycieczki tematyczne przyciągają jeszcze więcej osób.
Olena dodaje, że wielu ukraińskich turystów czuje się już wystarczająco bezpiecznie, aby odwiedzić miasto i korzystać z oferty turystycznej. – W wycieczkach uczestniczą też uchodźcy. W co najmniej trzech wzięli udział mieszkańcy Charkowa – tłumaczy. Holenderski wolontariusz poprosił ją nawet, by zorganizowała oprowadzanie po angielsku.
Ukraińska branża turystyczna udziela się także dobroczynnie. Wiele biur podróży i przewodników przekazuje część swoich dochodów organizacjom charytatywnym. Inni przyznają specjalne zniżki żołnierzom i ich rodzinom.
Pobyt w Kijowie pozwala na kilka dni niemal zapomnieć o wojnie. Wiele instytucji kultury wznowiło swoją działalność. Znów można spędzić wieczór w Teatrze Narodowym im. Łesi Ukrainki czy w operze. Albo odwiedzić jedno z wielu muzeów, jak Narodowe Muzeum Historii Ukrainy, otwarte ponownie na początku kwietnia.
– W pierwszych dniach po wybuchu wojny nasze najcenniejsze eksponaty zostały zapakowane i przeniesione w bezpieczne miejsce – mówi pracująca tam badaczka Natalia Lihitskaya. – Stworzyliśmy wystawę tymczasową na temat bitwy o Kijów i jej bohaterów, ale możemy pozwolić na wstęp jedynie grupom do 20 osób – dodaje. – W razie alarmu przeciwlotniczego mamy schron przeciwbombowy – podkreśla.
Wieczorami i w weekendy w kijowskich parkach trwają koncerty plenerowe, a uliczni artyści grają jazz, pop i ukraińską muzykę. Tzw. koncerty podziemne odbywają się również na stacji metra Majdan Nezałeżnosti.
– Oczywiście warunki są niepewne, a loty ograniczone. Bezustanne zagrożenie wyklucza zagwarantowanie bezpieczeństwa zagranicznym turystom – mówi ekspertka branży turystycznej Maria Yuhnovets z firmy Sputnik Kijów DMC. Większość obcokrajowców, których dziś można spotkać w Kijowie, to dziennikarze, politycy i członkowie organizacji humanitarnych.
Pracownicy ukraińskiej branży turystycznej nie oczekują szybkiego powrotu zagranicznych turystów. Będzie to wymagało nie tylko zakończenia rosyjskich ostrzałów i ataków, ale i zniesienia stanu wojennego oraz otwarcia ukraińskiej przestrzeni powietrznej.