1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Witamina D i COVID-19. Cudowny lek czy przesada?

7 lipca 2020

Od kilku lat można mówić o cichej karierze witaminy D jako ważnego suplementu, ale w czasach pandemii COVID-19 zaczęto jej przypisywać uzdrawiające moce. Czy słusznie?

https://p.dw.com/p/3eujc
DW fit&gesund - Vitamine, Sonne
Zdjęcie: SWR

Nie ulega wątpliwości, że witamina D odgrywa rolę wszędzie w organizmie i spełnia ważne funkcje. Poważny niedobór witaminy D, który występuje przy zawartości poniżej 12 nanogramów w mililitrze krwi, prowadzi do ciężkiej i bolesnej deformacji kości; u niemowląt i małych dzieci jest to krzywica, u dorosłych osteomalacja. Ale na tym kończy się konsensus w świecie naukowym. 

Kiedy zaczyna się niedobór? 

Nikt nie wie dokładnie, ile człowiek naprawdę potrzebuje witaminy D. Dlatego tak kontrowersyjne jest pytanie, kiedy należy mówić o niedoborze. Z tego powodu jako miarodajne podaje się kilka wartości dopuszczalnych. Faktem jest jednak, że witamina D staje się coraz bardziej popularna i coraz więcej się o niej mówi. Faktem jest też, że w ostatnich latach znacznie wzrosła też liczba opublikowanych wyników badań, ale także  w pseudonaukowej  literaturze autorzy rozpisują się o „słonecznej witaminie”. W międzyczasie dowiedziono, że witamina D jest nie tylko odpowiedzialna za sprawnie funkcjonujący szkielet, ale przypisuje się jej także wpływ na choroby sercowo-naczyniowe, cukrzycę typu 2 i różne rodzaje raka.

Nikt nie wie dokładnie, ile witaminy D potrzebuje człowiek
Nikt nie wie dokładnie, ile witaminy D potrzebuje człowiekZdjęcie: picture-alliance/dpa/empics/C. Ball

Uniwersalna substancja

Poziom witaminy D w organizmie zależy głównie od ekspozycji na światło słoneczne. Kiedy wystarczająca dawka promieni UV pada na skórę, organizm jest w stanie sam wyprodukować tę witaminę. Szacuje się, że tylko od 10 do 20 procent zapotrzebowania zaspokajanego jest poprzez pożywienie. Witamina D, którą syntezujemy przez promieniowanie słoneczne lub przyjmujemy w pożywieniu początkowo nie jest biologicznie aktywna. Musi nastąpić kilka procesów metabolicznych, zanim biologicznie aktywna forma witaminy, kalcytriol, powstanie w nerce i stamtąd zostaje uwolniona do krwi. Ponadto wiele narządów ma receptory, z którymi wiąże się prekursor kalcytriolu, obecny także we krwi. Narządy wykorzystują go do produkcji kalcytriolu, który jest potrzebny do niezliczonych innych procesów w organizmie. Ta forma witaminy D reguluje uwalnianie insuliny, hamuje wzrost nowotworów, wspomaga tworzenie czerwonych krwinek oraz przeżycie i aktywność makrofagów, które są ważne dla układu odpornościowego.

Niedobór witaminy D, ciężki przebieg COVID-19?

Analiza przeprowadzona przez uniwersytet w Hohenheim wykazała obecnie związek między niedoborem witaminy D, określonymi chorobami współistniejącymi i ciężkim przebiegiem COVID-19.

Stwierdza się tam: „Istnieje wiele wskazań, że różne choroby niezakaźne (wysokie ciśnienie krwi, cukrzyca, choroby sercowo-naczyniowe, zespół metaboliczny) są związane z niskim poziomem witaminy D w osoczu. Te choroby współistniejące, wraz z często towarzyszącym im niedoborem witaminy D, zwiększają ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19”.

– To stwierdzenie jest całkowicie słuszne – mówi Martin Fassnacht, kierujący oddziałem endokrynologii w Szpitalu Uniwersyteckim w Würzburgu. Zastrzega jednak, że jest to czyste skojarzenie, „zwykła obserwacja, że ​​zdarzenia te występują razem”.

Endokrynolog bardzo krytycznie ocenia szum powstały wokół witaminy D. Nie dlatego, żeby negował ważne funkcje tej witaminy. Jak dotąd badania na ludziach nie wykazały jednak, żeby witamina D miała tak często przypisywane jej moce lecznicze, mówi prof. Fassnacht:

– Jeśli przyjrzeć się dokładniej, nie ma żadnego potwierdzenia spodziewanego działania leczniczego witaminy D – dodaje.

Badania asocjacyjne a interwencyjne

Wiele badań nad witaminą to badania asocjacyjne lub obserwacyjne. „Z definicji badania te nie mogą udowodnić związku przyczynowego, ale wskazują jedynie na korelacje” – zaznacza prof. Fassnacht i ilustruje to przykładem:

Niezawodne źródło wielu witamin
Niezawodne źródło wielu witaminZdjęcie: picture-alliance/dpa/D. Bockwoldt

– Wyobraźmy sobie dwie grupy 80-latków. Jedna grupa jest wyjątkowo aktywna i uprawia sport. Jeśli porówna się ją z drugą grupą w domu opieki, różnica poziomów witaminy D będzie dramatycznie różna. Rożna jest także spodziewana długość życia tych ludzi. Jednak tłumaczenie innej kondycji tych osób wyłącznie statusem witaminy D, jest mało sensowne. Poziom witaminy D jest dobrym miernikiem tego, jak bardzo ktoś jest chory, ale niczego więcej – mówi endokrynolog. Według prof. Fassnachta żadne z dotychczasowych badań interwencyjnych, w których szczegółowo zbadano wpływ podania witaminy D na różne choroby, nie potwierdziły wcześniejszych badań asocjacyjnych i laboratoryjnych oraz przypuszczalnego pozytywnego wpływu witaminy D.

Badania maja sens

Przy podejrzeniu zakażenia koronawirusem należy zatem sprawdzić poziom witaminy D i szybko usunąć ewentualny deficyt – tak zalecają autorzy naukowej publikacji z Uniwersytetu w Hohenheim.

– Prowadzi się badania w celu ustalenia, czy witamina D jest pomocna w przypadkach COVID-19, ale osobiście nie wierzę, że tak naprawdę jest – zaznacza endokrynolog Fassnacht. Przyznaje jednak, że przeprowadzenie tych testów byłoby oczywiście sensowne.

– Nie chcę wykluczyć faktu, że w rzeczywistości mogą istnieć grupy osób, którym pomoże dodatkowa dawka witaminy D – mówi. Jakby nie było, udowodniono, że jest tak w przypadku poważnego deficytu.

Jednak wobec braku jednoznacznych wyników badań za mało celowe uważa on profilaktyczne zaopatrzenie organizmu w witaminę D. – Nie jestem przekonany, żeby witamina ta była aż tak skuteczna, ale oczywiście mogę się mylić.