1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Wlk. Brytania: idzie szczyt zachorowań, premier na OIOM-ie

Jakub Krupa Londyn
7 kwietnia 2020

Brytyjski premier Boris Johnson został w poniedziałek przeniesiony na oddział intensywnej terapii szpitala św. Tomasza w Londynie po 11 dniach walki z infekcją wywołaną koronawirusem.

https://p.dw.com/p/3aZGc
Brytyjski premier Boris Johnson
Brytyjski premier Boris Johnson Zdjęcie: picture-alliance/dpa/PA Wire/M. Dunham

Szef rządu został hospitalizowany w niedzielę wieczorem, a w poniedziałek zdecydowano - jak zaznaczono - "w ramach środków ostrożności" o przeniesieniu go na inny oddział. Służby prasowe Downing Street podkreślały jednak, że 55-letni Johnson jest przytomny i nie potrzebował dotychczas inwazyjnego wsparcia respiratora. Media podały jednak, że szefowi rządu podano tlen.

Według informacji brytyjskich mediów, Johnson miał długo opierać się przeciwko wizycie w szpitalu, pomimo utrzymującej się przez dziesięć dni wysokiej gorączki i suchego kaszlu. Do zmiany decyzji przekonała go dopiero niedzielna konsultacja z lekarzem, który ostrzegł go, że upierając się przy kontynuowaniu normalnej pracy podejmuje niepotrzebne ryzyko dla swojego zdrowia.

Informacja o przeniesieniu premiera na oddział intensywnej terapii była zaskoczeniem i została podana ledwie kilka godzin po tym, jak jego de facto zastępca i minister spraw zagranicznych Dominic Raab przekonywał, że administracja pracuje "na pełnym gazie" nad rozwiązaniem kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa.

Pierwsze informacje o rzekomo pogarszającym się stanie zdrowia Johnsona zostały podane jeszcze w niedzielę przez rosyjską agencję informacyjną RIA Novosti, która powołała się na źródła w brytyjskiej służbie zdrowia, dodając, że 55-letni polityk może wymagać nawet intubacji. Doniesienia w tej sprawie były początkowo odrzucone przez Downing Street jako "dezinformacja".

Najpoważniejsza chorob urzędującego premiera

Hospitalizacja Johnsona to najpoważniejszy przypadek komplikacji zdrowotnych urzędującego brytyjskiego premiera od lat. Ostatnim szefem rządu, który wymagał pilnego wsparcia lekarzy był Tony Blair, który w 2003 roku poddał się zabiegowi kardiowersji, a wcześniej Margaret Thatcher przeszła w 1983 roku zabieg rekonstrukcji uszkodzonej siatkówki oka.

Część komentatorów przypomniała, że z poważnymi problemami dróg oddechowych - w tym zapaleniem płuc - zmagał się w trakcie drugiej wojny światowej Winston Churchill, który jest politycznym idolem Johnsona. Według historycznych relacji, legendarny premier miał wielokrotnie odmawiać wycofania się z pełnienia swoich obowiązków w trakcie walki z chorobą.

Obawy o bliskich i współpracowników Johnsona

Media zaznaczyły także, że wiele osób z najbliższego otoczenia Johnsona - w tym jego 32-letnia ciężarna partnerka Carrie Symonds, a także współpracownicy z rządu, jak szef doradców politycznych Dominic Cummings oraz główny doradca medyczny Chris Whitty - skarżyło się w ostatnich dniach na symptomy koronawirusa. Wcześniej potwierdzono także obecość wirusa u ministra zdrowia Matta Hancocka i jego zastępczyni Nadine Dorries.

Życzenia szybkiego powrotu do zdrowia przesłał w poniedziałek szereg europejskich liderów, w tym francuski prezydent Emmanuel Macron, szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, a także sam zmagający się z koronawirusem główny negocjator KE ds. brexitu Michel Barnier.

Brytyjski rząd przygotowuje się na rosnącą falę zachorowań

Choroba Johnsona może zakłócić przygotowania brytyjskiego rządu do spodziewanego w ciągu kolejnych 7-10 dni szczytu nowych zachorowań. Czasowo obowiązki szefa rządu ma wykonywać szef MSZ Dominic Raab, który będzie przewodził pracom sztabu kryzysowego, ale nie otrzyma formalnego tytułu premiera.

W ostatnich tygodniach pracowano intensywnie m.in. nad stworzeniem we wschodnim Londynie szpitala polowego NHS Nightingale - nazwanego na cześć uważanej za matkę brytyjskiego pielęgniarstwa Florence Nightingale - który będzie mógł pomieścić nawet do 4 tys. pacjentów. Podobne placówki mają także powstać w innych częściach kraju.

Nadzwyczajne przemówienie królowej miało wzmocnić morale Brytyjczyków

Chcąc wzmocnić morale Brytyjczyków, brytyjska królowa Elżbieta II wygłosiła w niedzielę czterominutowe przemówienie, apelując o zachowanie nadziei na pokonanie pandemii, zapewniając, że "choć może musimy przetrwać jeszcze wiele, to wrócą lepsze dni".

Jej słowa miały szczególne znaczenie dla wielu Brytyjczyków, bo był to dopiero piąty raz w 68-letniej historii urzędowania, kiedy zdecydowała się zwrócić bezpośrednio do poddanych w historycznej sytuacji. Poprzednio monarchini zabierała głos m.in. przy okazji wybuchu pierwszej wojny w Iraku, a także śmierci księżnej Diany.

"Duma z tego, kim jesteśmy jest nie tylko częścią naszej przeszłości, ale definiuje naszą teraźniejszość i przyszłość" - tłumaczyła 93-letnia królowa, wzywając Brytyjczyków do zachowania "samodyscypliny; cichej, ale pogodnej determinacji oraz empatii wobec innych, które wciąż charakteryzują ten kraj".

Dotychczas brytyjska służba zdrowia przeprowadziła blisko 210 tys. testów na obecność koronawirusa, wykrywając chorobę u 51,6 tys. osób. Szacuje się jednak, że realna liczba chorych jest dalece wyższa, ale pozostaje niewykryta z powodu ograniczonej liczby dostępnych badań. 5,4 tys. osób zmarło w wyniku komplikacji wywołanych wirusem.

Szpital św. Tomasza w Londynie, gdzie przebywa Johnson
Szpital św. Tomasza w Londynie, gdzie przebywa JohnsonZdjęcie: picture-alliance/AP Photo/F. Augstein