1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

W rok po "Samolikwidacji Niemiec"

23 sierpnia 2011

Pod koniec sierpnia ubiegłego roku ukazała się książka Thilo Sarrazina "Samolikwidacja Niemiec". Teza autora - muzułmańscy imigranci nie chcą się integrować i przynoszą Niemcom tylko szkody - wywołała falę oburzenia.

https://p.dw.com/p/12LOI
Zdjęcie: DW

Właścicielem księgarni "Goethe i Hafis" w Bonn-Tannenbusch jest uchodźca z Iranu, Afrasiab Heidarian. Traktuje ją - jak mówi - jako "pomost międzykulturowy" i dlatego w nazwie księgarni połączył nazwiska największego poety niemieckiego i perskiego.

Kiedy 30 sierpnia 2010 roku ukazała się książka "Deutschland schafft sich ab: Wie wir unser Land aufs Spiel Setzen" ("Samolikwidacja Niemiec: Jak wystawiamy nasz kraj na niebezpieczeństwo") Afrasiab Heidarian natychmiast umieścił ją na honorowym miejscu na wystawie. Uczynił tak nie bacząc na jej główne przesłanie: imigranci w ogóle, a muzułmańscy w szczególności, przynoszą Niemcom więcej szkód niż pożytku.

Infografik Deutschland Zoom 2010 Deutsche mit und ohne Migrationshintergrund
Wykres obrazujący obecny skład społeczeństwa RFN: 81 % to rdzenni Niemcy, 9,9 % to obywatele z korzeniami imigranckimi, 9 % to cudzoziemcy.

Szybko okazało się, że była to trafna decyzja. Choć w tej dzielnicy Bonn mieszka wielu imigrantów, w większości kiepsko zarabiających, udało mu się w krótkim czasie sprzedać prawie sto egzemplarzy. "Jak na tak małą księgarnię, to bardzo dobry wynik" - mówi.

Nie wiadomo dokładnie, ilu zamieszkałych w Niemczech imigrantów zakupiło książkę Sarrazina, ale do końca ubiegłego roku sprzedano blisko milion trzysta tysięcy egzemplarzy. Przez długie tygodnie była numerem jeden na wszystkich listach bestsellerów. Niewykluczone, że będzie najlepiej sprzedającą się książką polityczną w powojennej historii Niemiec.

Czysty rasizm czy gorzka prawda?

Książka "Samolikwidacja Niemiec" doczekała się licznych recenzji i wywołała najpierw medialną, a potem także ostrą, polityczną dyskusję, której echa nie cichną do dziś. Autorowi zarzuconu uprawianie taniego populizmu, rasizm, a nawet antysemityzm. Jego krytycy twierdzili, że głoszenie niczym, ponoć, nie udokumentowanej tezy, że muzułmańscy imigranci tworzą de facto państwo w państwie i nie chcą się integrować w społeczeństwie niemieckim nie idzie w parze z członkostwem Thilo Sarrazina w SPD i - zwłaszcza - w zarządzie Bundesbanku.

Wochenrückblick KW 17 2011 17/11 Thilo Sarrazin SPD Parteiausschlussverfahren
Sarrazin w otoczeniu reporterów przed udaniem się na przesłuchanie w sprawie wykluczenia go z SPDZdjęcie: picture-alliance/dpa

Do głosu doszli także obrońcy autora. Ich zdaniem Sarrazin jest cichym bohaterem, bo oto wreszcie znalazł się ktoś, kto odważył się wypowiedzieć głośno parę słów prawdy o imigrantach, a przynajmniej ich części. Prawdy, która nie może się przebić na powierzchnię życia publicznego bo jest niewygodna dla polityków zabiegających o głosy wyborców, także tych z migranckimi korzeniami, i nie chcących narazić się krytykom z przeciwnego obozu.

A co o tej książce mówi wspomniany na początku właściciel księgarni "Goethe i Hafis"? Czy też czuje się obrażony i sprowokowany? Otóż nie. Afrasieb Heidarian twierdzi po prostu, że "Sarrazin zawarł w książce osobiste opinie o polityce migracyjnej Niemiec. Niewykluczone, że w tym czy innym przypadku się myli, a w innym ma rację. W takim razie należy odrzucić jego niesłuszne poglądy i zastanowić się nad tym, gdzie dotyka istoty problemów, z którymi mamy do czynienia. W każdym razie, nie należy jej potępiać z góry".

Dyskusja dotarła pod strzechy

Po upływie roku od ukazania się spornej książki Sarrazina można już zdobyć się na podsumowanie jej wpływu na przebieg publicznej debaty w Niemczech na temat przemian społecznych i kulturowych, w związku z imigracją z krajów mzułmańskich. Jak twierdzi Heinz Buschkowsky, burmistrz zamieszkałej w jednej trzeciej przez imigrantów dzielnicy Berlina - Neukölln: "główna zasługa Sarrazina polega na tym, że poruszył temat żywo obchodzący praktycznie każdego i wywołał ogólnonarodową dyskusję, która z mass-mediów przeniosła się na salę posiedzeń parlamentu, a potem do mieszkań prywatnych w najdalszym zakątku kraju".

Bardziej krytyczny jest profesor historii na Uniwersytecie we Fryburgu Ulrich Herbert, który od lat zajmuje się problematyką imigrantów w Niemczech, ze szczególnym uwzględnieniem tak zwanych gastarbeiterów. Jego zdaniem głoszone przez Sarrazina tezy nie zaszkodziły stosunkom między muzułmańskimi imigrantami i rdzennymi Niemcami. Przede wszystkim dlatego, że autor - jak twierdzi prof. Herbert - ograniczył się do paru chwytliwych haseł i wywołał przez to ożywioną dyskusję publiczną, która jednak nawet w swej najgorętszej fazie tylko powierzchownie dotknęła ważnych spraw, którymi Niemcy i imigranci żyją na co dzień.

Deutschland Integration Integrationsgipfel Integrationskonferenz Merkel Flash-Galerie
Czołowi politycy niemieccy, wśród nich kanclerz Merkel, demonstrują solidarność z imigrantami na tzw "szczycie w sprawie integracji"Zdjęcie: AP

Inaczej widzi to dr Naika Foroutan z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Humboldtów w Berlinie. Z jej obserwacji wynika, że gwałtowna dyskusja wokół książki Sarrazina najpierw zatrwożyła imigrantów, zwłaszcza muzułmańskich, którzy zajęli pozycję obronną chcąc przeczekać medialną burzę, a potem coraz śmielej, energicznie i bardziej ofensywnie zaczęli włączać się do dyskusji. Pani Foroutan wydała opracowanie pod tytułem "Tezy Sarrazina a rzeczywistość", w którym udowadnia, że część poglądów autora nie znajduje potwierdzenia w faktach.

Nawet jeśli rację ma prof. Herbert, który twierdzi, że książka Sarrazina jest wydarzeniem sezonowym i brakuje jej weryfikowalnych, rzeczowych argumentów aby mogła wpłynąć trwale na dyskusję o polityce migracyjnej Niemiec, która od końca lat 60. ubiegłego wieku odżywa regularnie co pięć, sześć lat, to faktem jest również, że wzbudziła ona wzmożone zainteresowanie społeczeństwem multikulturowym i skłoniła paru naukowców do bliższego zajęcia się głoszonymi przez autora poglądami. Jego wysiłek nie poszedł zatem na marne.

Klaudia Prevezanos / Andrzej Pawlak

red.dop.: Małgorzata Matzke