1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Węgierskie przeszkody we wsparciu Kijowa i spór o reparacje

26 czerwca 2023

UE obiecuje nieustanne wsparcie dla Kijowa, ale Budapeszt nadal blokuje nową transzę pomocy wojskowej. A Polska przekonuje, że brak reparacji od Niemiec to… „drogowskaz dla Rosji”.

https://p.dw.com/p/4T5j1
Viktor Orban
Rząd Viktora Orbana nadal blokuje konkretne wydatki na częściowy zwrot dostaw broniZdjęcie: Nicolas Maeterlinck/dpa/BELGA/picture alliance

Sytuacja w Ukrainie oraz w Rosji po buncie Jewgienija Prigożyna była w poniedziałek (26.6.2023) głównym tematem posiedzenia unijnych ministrów spraw zagranicznych.

Wojna przeciwko Ukrainie rozpoczęta przez Putina i ten potwór, którego Putin stworzył z Grupą Wagnera, teraz go kąsa. Potwór działa przeciwko swojemu twórcy. System polityczny pokazuje swoje słabości, a siła militarna pęka. To ważna konsekwencja dla wojny na Ukrainie – powiedział szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. Przyznał, że „nie jest dobre, gdy mocarstwo nuklearne wchodzi w fazę niestabilności politycznej”. Jednak głównym wnioskiem dla UE jest „wspieranie Ukrainy bardziej niż kiedykolwiek”.

Zrzutka na Ukrainę

Ministrowie 27 państw Unii zgodzili się dziś na zwiększenie Europejskiego Funduszu Pokoju, który m.in. dofinansowuje dostawy broni dla Ukrainy, o kolejne 3,5 mld euro, co podwaja go łącznie do 12 mld euro. Około połowa z tej wspólnej unijnej kasy, na którą poszczególne kraje zrzucają się wedle klucza PKB (najwięcej Niemcy, potem Francja), jest już wstępnie zatwierdzona na potrzeby ukraińskie. Jednak rząd Viktora Orbana nadal blokuje konkretne wydatki na częściowy zwrot dostaw broni. – Sprawa ósmej transzy [kolejne pół miliarda euro] dla Ukrainy pozostaje nierozwiązana. Zaangażuję się osobiście, by rozstrzygnąć ten problem – zapewniał Borrell po dzisiejszych obradach.

EU l Hoher Vertreter der Union für Außen- und Sicherheitspolitik, EU-Kommision - Josep Borrell
Josep BorellZdjęcie: Olivier Matthys/Pool via REUTERS

Węgrzy w zakulisowych rozmowach tłumaczą swe weto wciągnięciem węgierskiego banku OTP na „listę hańby”, jak Ukraińcy nazywają spis firm współpracujących z Rosją, czyli tym samym „wspomagających terroryzm rosyjski”. To nie jest spis sankcyjny, lecz raczej lista wzywająca do bojkotu poszczególnych firm, na której tkwi m.in. Leroy Merlin, Procter&Gamble czy też Reiffeisen Bank International. Jednak żaden z ich macierzystych krajów nie podnosi tego w unijnych rokowaniach – poza Grecją, która w zeszłym tygodniu przy okazji uzgadniania XI pakietu sankcji uzyskała zawieszenie wpisów z nazwami swych morskich firm transportowych.

Pomogło pośrednictwo Komisji Europejskiej, której jednak idzie znacznie gorzej w mediowaniu między Ukraińcami i Węgrami.

Milczenie po Mularczyku

Polskę w Radzie UE reprezentował dziś wiceminister Arkadiusz Mularczyk, który – nie podejmując żadnych rozmów w tej sprawie – wyraził tylko nadzieję, że problem z Węgrami zostanie rozwiązany. Natomiast podczas dyskusji, czy i jak wykorzystać zamrożone rosyjskie aktywa na potrzeby odbudowy Ukrainy, Mularczyk podniósł temat niemieckich reparacji. – Niemcy unikają dialogu, nie chcą rozmawiać na temat odszkodowań i reparacji wojennych dla Polski […] Podkreśliłem, że ta sprawa polsko-niemiecka jest pewnym drogowskazem dla Rosji. Jeśli Rosja widzi, że Niemcy nie chcą płacić odszkodowań wojennych dla krajów poszkodowanych w wyniku II wojny światowej, to jest to pewien drogowskaz dla Rosji [w kontekście wojny w Ukrainie] – relacjonował Mularczyk dziennikarzom.

Arkadiusz Mularczyk
Arkadiusz MularczykZdjęcie: Christoph Soeder/dpa/picture alliance

Ponadto przypominał dziś ministrom o polskich „dzieciach zrabowanych przez Niemców w celu germanizacji”.

Po wypowiedziach Mularczyka na sali obrad zapadła cisza, nikt nie podjął tego wątku, a następnie powrócono do rozmowy o przyszłych rosyjskich odszkodowaniach dla Ukrainy. Bez odzewu pozostał postulat przedstawiciela Polski, by powołać „platformę do dialogu między krajami UE, których dotyczą konflikty historyczne, w celu poszukiwania sprawiedliwości po II wojnie światowej”.

Co dalej z zamrożonymi aktywami?

Instytucje finansowe na terenie UE mają pod kontrolą około 200 mld euro z aktywów rosyjskiego banku centralnego zamrożonych od zeszłego roku na mocy sankcji UE oraz grupy G-7. Unijna grupa robocza ds. wykorzystania rosyjskich rezerw oceniła, że Unia obecnie nie może legalnie skonfiskować zamrożonych aktywów i zamiast tego trzeba skoncentrować się tylko na ich tymczasowym wykorzystaniu.

Olaf Scholz o finansowaniu przyszłości Ukrainy

Jedna z możliwych opcji to zainwestowanie aktywów rosyjskiego banku centralnego i potem skierowanie wpływów na odbudowę Ukrainy. Jednak to rozwiązanie budzi opory unijnych prawników, a także Niemiec i sporej części innych krajów UE. Dlatego teraz dyskusje w Brukseli skupiają się na specjalnym opodatkowaniu zysków instytucji finansowych, które teraz dysponują zamrożonymi aktywami. Jednak wpływy z takiego podatku na rzecz Ukrainy byłyby stosunkowo nieduże i przywódcy państw Unii powinni w bliskiej przyszłości zdecydować, czy byłuby warte podejmowania ryzyka prawnego związanego z manipulacjami wokół zamrożonych, lecz nieskonfiskowanych rezerw rosyjskich.

Jak ścigać rosyjską agresję

Natomiast w Unii rośnie grupa krajów, które w sprawie ścigania (i ewentualnie zaoczonego karania) rosyjskiej zbrodni agresji, czyli wszczęcia i prowadzenia wojny napastniczej, przychyla się do pomysłu umiędzynarodowienia sądu powołanego na mocy prawa ukraińskiego. Ukraińcy – po stosownej zmianie konstytucji – mieliby do takiego sądu powołać sędziów wskazanych przez organizacje międzynarodowe. Kijów, wspierany w tym m.in. przez Polskę, długo promował inny pomysł – powołania odrębnego trybunału międzynarodowego na mocy uchwały Zgromadzenia Parlamentarnego ONZ, gdzie Rosja nie ma prawa weta w przeciwieństwie do Rady Bezpieczeństwa ONZ.

– Przyznajmy otwarcie, że niektóre kraje Zachodu boją się precedensu z trybunałem ustanawianym przez Zgromadzenie Parlamentarne ONZ. Czy potem nie pojawiłyby się tam pomysły trybunału co do Iraku? Albo Afganistanu? – tłumaczy jeden z zachodnich dyplomatów w Brukseli.

Borrell poinformował dziś, że – dowodzona z Polski i z Niemiec - unijna misja wojskowa przeszkoliła już 24 tysiące ukraińskich żołnierzy.

Pierwotny cel do końca roku to było przeszkolenie 30 tysięcy Ukraińców. Dlatego szef unijnej dyplomacji już dziś zasygnalizował zamiar zwiększenia i przedłużenia tej misji.

Niemcy. Szkolenie ukraińskich żołnierzy