1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
HandelEuropa

Unijny zakaz dla towarów z pracy przymusowej

David Hutt
5 kwietnia 2023

Unia Europejska chce położyć kres importowi produktów powstałych z wyzysku. Jednak proponowane przepisy budzą konsternację w Azji Południowo-Wschodniej.

https://p.dw.com/p/4Pj53
Fabryka tekstylna w Kambodży
Kambodża, fabryka tekstylnaZdjęcie: Wu Changwei/Xinhua/picture alliance

We wrześniu ubiegłego roku Komisja Europejska zaproponowała przepisy, które zakazywałyby importu produktów wytworzonych podczas pracy przymusowej. Zdaniem niektórych to posunięcie nie jest wystarczająco dalekie. Inni postrzegają je jako kolejną biurokrację, do której dostosować się muszą zagraniczne firmy pośród wielu innych przepisów UE dotyczących środowiska i zrównoważonego rozwoju.

Szacuje się, że 28 milionów ludzi na całym świecie cierpi z powodu warunków pracy przymusowej, z czego ponad połowa mieszka w regionie Azji i Pacyfiku. Według raportu Międzynarodowej Organizacji Pracy z 2022 r., liczba osób wykonujących pracę przymusową wzrosła o ponad jedną dziesiątą w ciągu ostatnich sześciu lat.

Kiedy unijni urzędnicy po raz pierwszy zaproponowali te przepisy w ubiegłym roku, wywołało to sugestie, że UE chce szczególnie uderzyć w import z chińskiego regionu Sinciang. Tutaj od lat komunistyczne władze Chin prowadzą brutalne rozprawy z muzułmańskimi Ujgurami. Nie brakuje także raportów o współczesnym niewolnictwie na polach bawełny w regionie, kopalniach i fabrykach włókienniczych w Sinciangu.

Chodzi tylko o Chiny?

Na trzy miesiące przed zaproponowaniem przez Komisję Europejską tych przepisów, Parlament Europejski wezwał do wprowadzenia podobnych przepisów do walki z łamaniem praw człowieka w Sinciangu.

Rząd USA uznał działania chińskich władz w tym regionie za „ludobójstwo”, co również zostało przyjęte przez holenderski parlament. W 2021 roku Waszyngton wprowadził przepisy, które skutecznie zakazują większości importu z Sinciangu.

Pracownice szwalni przy pracy
Ogrom ubrań importowanych przez kraje europejskie powstaje w AzjiZdjęcie: picture alliance/Costfoto

W sierpniu ubiegłego roku Tomoya Obokata, specjalny sprawozdawca ONZ ds. współczesnych form niewolnictwa, opublikował raport, w którym podkreślił, że „uzasadniony jest wniosek, że praca przymusowa wśród Ujgurów, Kazachów i innych mniejszości ma miejsce w Sinciangu”. Doprecyzował, że chodzi szczególnie o rolnictwo i przemysł.

Jednak Bruksela opowiedziała się za generalnym zakazem importu towarów, które wykorzystywały pracę przymusową. Urzędnicy unijni obawiali się, że przepisy skierowane przeciwko Chinom zirytują władze w Pekinie, z którym wielu w Unii chce pozostać w dobrych stosunkach. Analitycy twierdzą również, że zakaz dotyczący Chin mógł być sprzeczny z przepisami antydyskryminacyjnymi Światowej Organizacji Handlu (WTO).

Jednak zwolennicy proponowanego zakazu podkreślali, że celowo ma ona charakter uniwersalny i że Unia generalnie przestrzega norm międzynarodowych. Cele Zrównoważonego Rozwoju zobowiązują członków ONZ do zakończenia pracy przymusowej do 2030 roku.

Henrike Hahn, niemiecka deputowana Zielonych i członkini delegacji Parlamentu Europejskiego do Chin, zwróciła uwagę, że UE będzie stosować uznane definicje pracy przymusowej – opracowane przez Międzynarodową Organizację Pracy – zamiast szukać własnych klasyfikacji.

– To ustawodawstwo nie koncentruje się na jednym konkretnym regionie, ale ma zastosowanie do pracy przymusowej napędzanej przez korporacje lub władze państwowe w Azji Południowo-Wschodniej i na całym świecie – dodała.

Rząd niemiecki wstrzymuje planowane transakcje chińskich inwestorów

Ból głowy dla firm

Nowe prawo wywołuje konsternację na przykład w Azji Południowo-Wschodniej, gdzie lokalne firmy już muszą dostosowywać się do unijnych przepisów.

Planowana inna legislacja na temat wylesiania i zrównoważonych produktów doprowadziła do ​​poważnego sporu z Malezją i Indonezją. Za siedem lat UE chce wycofać import oleju palmowego, którego dwoma największymi na świecie producentami jest właśnie Malezja i Indonezja.

– Kraje Azji Południowo-Wschodniej z pewnym niepokojem przyglądają się różnym inicjatywom UE związanym ze zrównoważonym rozwojem – tłumaczył Chris Humphrey, dyrektor wykonawczy Rady Biznesu UE-ASEAN, która reprezentuje europejskie przedsiębiorstwa w Azji Południowo-Wschodniej.

Chociaż odpowiedzialność za sprawdzenie, czy importowane towary są obciążone pracą przymusową spadnie na państwa członkowskie UE, to zwiększy presję na lokalne firmy, aby miały dokładnie rozpoznany łańcuchów dostaw. Wiele towarów eksportowanych z krajów Azji Południowo-Wschodniej na rynki unijne jest przetwarzanych z surowców importowanych z innych regionów lub zawierają komponenty od innych firm.

Na przykład Kambodża wyeksportowała w ubiegłym roku do UE towary o wartości około 4,3 miliarda euro, głównie produkty odzieżowe i obuwnicze. Ale zdecydowana większość surowców wykorzystywanych przez kambodżańskie fabryki odzieży pochodziła z Chin, gdzie informacje o ich źródle są niejasne.

Eksperci twierdzą, że wiele małych firm nie będzie w stanie zbadać całego łańcucha dostaw.

– Istnieje wyraźna potrzeba poprawienia komunikacji i wsparcia w zakresie budowania potencjału w tym zakresie oraz jego wpływu na firmy działające w regionie ASEAN — komentował Humphrey. ASEAN to organizacja polityczna i gospodarcza zrzeszająca państwa Azji Południowo-Wschodniej.

Negocjacje trwają

– Odbyliśmy kilka rozmów z kolegami z Azji Południowo-Wschodniej na temat tych propozycji, które będziemy kontynuować w nadchodzących tygodniach i miesiącach – powiedział DW Igor Driesmans, ambasador UE przy ASEAN.

Dodał: – Jesteśmy kluczowymi partnerami handlowymi, których wspólnym interesem jest poprawa warunków życia oraz pomoc w ochronie i zapobieganiu poważnym nadużyciom i naruszeniom praw człowieka poprzez tworzenie niezbędnych ram regulacyjnych, w ramach których firmy mogą działać w sposób zrównoważony, przyjazny dla środowiska i humanitarny.

Podkreślił, że „nasze ostatnie propozycje mają do tego doprowadzić”.

Pytania bez odpowiedzi

Obserwatorzy spodziewają się, że Komisja Europejska może opublikować projekt legislacji jeszcze w tym roku. Jednak może minąć jeszcze kilka lat, zanim nowe prawo zostanie uchwalone.

Komisja Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów Parlamentu Europejskiego 3 marca zaproponowała szereg poprawek, w tym potencjalne formy zadośćuczynienia dla pracowników dotkniętych pracą przymusową.

– Aby to ustawodawstwo odniosło sukces, potrzebne będzie zbadanie łańcuchów dostaw w całym regionie, co będzie wymagało ogromnych zasobów – wyjaśniła Sallie Yea, profesor nadzwyczajny zajmujący się handlem ludźmi i współczesnym niewolnictwem na Uniwersytecie La Trobe w australijskim Melbourne.

Pytania o zdolności przedsiębiorstw — zwłaszcza małych i średnich — do zarządzania łańcuchami dostaw, pozostają bez odpowiedzi.

Dodała: – Podobnie jak wiele innych reakcji ze strony grupy popytowej na pracę przymusową, zakazy importu nie rozwiązują strukturalnych przyczyn podatności na pracę przymusową w regionie, w tym migracji z powodu zmian klimatycznych i konfliktów.

Eurodeputowana Henrike Hahn zauważyła, że proponowane przepisy nie dadzą władzom państw unijnych wystarczających uprawnień do zatrzymywania towarów wwożonych do UE, dopóki ich producenci nie będą w stanie udowodnić, że nie powstały one przy pracy przymusowej.

Zamiast tego proponowany system działa „z mocą wsteczną”, a ciężar zdobycia dowodów ws. pracy przymusowej spoczywa na organach krajowych lub organizacjach społeczeństwa obywatelskiego w celu zbadania sprawy.

– W tym systemie jest wciąż zbyt wiele dziur, nad którymi musimy pracować – podsumowała Hahn.

Szlak Niemcy-Chiny przez Rosję. Tu nie ma sankcji