Ukraińska misja Kwaśniewskiego. Tymoszenko wyjedzie do Niemiec?
14 października 2013Aleksander Kwaśniewski ma poczucie humoru. Jeżeli jego misja na Ukrainie będzie uwieńczona sukcesem, w centrum Kijowa powinien stanąć pomnik jego i jego irlandzkiego kolegi Pata Coxa, żartował były prezydent Polski na konferencji w końcu września. Przez 16 miesięcy Kwaśniewski i Cox obserwowali na zlecenie Parlamentu Europejskiego przypadki tak zwanej „selektywnej sprawiedliwości” na Ukrainie. Jeździli tam 21 razy. W pierwszym rzędzie chodziło o więzioną byłą premier Ukrainy Julię Tymoszenko. We wtorek (15.10) obydwaj politycy przedstawią końcowy raport swojej misji.
Jej sukces oznaczałby uwolnienie Tymoszenko z więzienia i podpisanie w końcu listopada w Wilnie umowy stowarzyszeniowej Ukraina-UE. Znalezienie rozwiązania w sprawie Tymoszenko Bruksela uznała za jeden z głównych warunków podpisania umowy.
Negocjatorzy zabiegają o ułaskawienie Tymoszenko
Miesiącami wydawało się to nierealne. Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz wielokrotnie mówił, że Tymoszenko nie może zostać wypuszczona na wolność. Najpierw trzeba odczekać na wynik innych, toczących się przeciw niej spraw. Teraz docierają z Kijowa inne sygnały. – Mam nadzieję, że już wkrótce znajdziemy ostateczne rozwiązanie – powiedział Janukowycz w miniony piątek (11.10) w Kijowie.
Kwaśniewski i Cox podsunęli mu wyjście z sytuacji. Na początku października wnieśli do prezydenta Ukrainy formalną prośbę o ułaskawienie Tymoszenko. Zaproponowali, by cierpiąca na przewlekłe schorzenie kręgosłupa była prezydent, ze względów humanitarnych mogła wyjechać na leczenie do Niemiec. Ofertę taką wysunął już wcześniej szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle, który powtórzył ją podczas swojej niedawnej wizyty w Kijowie.
Doświadczenie z postkomunistycznymi elitami
Gdyby misja powiodła się, byłoby to głównie zasługą Aleksandra Kwaśniewskiego, uważają obserwatorzy. Kwaśniewski dysponuje zaletami i doświadczeniem, jakie ma mało który z europejskich polityków, powiedział Deutsche Welle Cornelius Ochmann, ekspert ds. Europy Wschodniej i z niemiecki dyrektor Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej. Kwaśniewski mówi płynnie po rosyjsku, ale nie tylko. - Przezwyciężył postsowiecką mentalność, ale ją rozumie – uważa Ochmann. Jego zaletą jest też to, że od lat osobiście zna przedstawicieli ukraińskiej elity politycznej. – Czuje się tam, jak ryba w wodzie – uważa Ochmann.
58-letni dziś, były prezydent Polski zaczął swą karierę w latach 70-tych w Socjalistycznym Związku Studentów Polskich. Później był redaktorem naczelnym „Sztandaru Młodych” i ministrem ds. młodzieży. W 1989 roku uczestniczył w obradach Okrągłego Stołu.
Po upadku PRL w latach 90-tych był świadkiem trudnego procesu transformacji. Był prezydentem, kiedy Polska weszła do NATO i UE. – Chodzi o kompetencje językowe i zrozumienie problematyki – mówi Ochmann o misji Kwaśniewskiego na Ukrainie. Rozwiązywanie trudnych problemów jest ponadto znane Kwaśniewskiemu, dodaje.
Śladami pomarańczowej rewolucji
Po sfałszowanych wyborach na Ukrainie zimą 2004 dziesiątki tysięcy ludzi wyszło na ulice, przede wszystkim w Kijowie. Zarzucali Janukowyczowi manipulowanie wyników wyborów i odebranie w ten sposób zwycięstwa swemu przeciwnikowi Wiktorowi Juszczence. Kwaśniewski był wówczas jednym z zagranicznych mediatorów, których zadaniem było zapobieżenie eskalacji. Wybory zostało powtórzone, uniknięto przelewu krwi.
Były prezydent Polski odegrał „kluczową rolę w negocjacjach”, powiedział Deutsche Welle Javier Solana, były wysoki przedstawiciel UE ds. polityki zagraniczenj. Solana był razem z Kwaśniewskim mediatorem w Kijowie. Hiszpański polityk określa go jako "bardzo zdecydowanego polityka”. – Jeżeli czegoś chce, próbuje to uzyskać – mówi o Kwaśniewskim były unijny dyplomata Solana i dodaje – O ile moje informacje są prawdziwe, Tymoszenko wyjedzie do Niemiec.
Jeden precedensowy przypadek już zaistniał. W lutym 2013 Kwaśniewski i Cox prosili Janukowycza o ułaskawienie Jurija Łucenki, byłego ministra spraw wewnętrznych w rządzie Tymoszenko. Łucenko w także kontrowersyjnym procesie został skazany na 4 lata więzienia. Dwa miesiące po prośbie unijnych mediatorów wyszedł na wolność.
Roman Gonczarenko / Elżbieta Stasik
red. odp.: Andrzej Pawlak