1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

UE: Więcej kobiet u władzy

22 listopada 2022

Unia Europejska przyjęła przepisy gwarantujące kobietom 40 proc. miejsc w radach nadzorczych lub przynajmniej 33 proc. miejsc we władzach spółek. Za nieprzestrzeganie regulacji firmom będą groziły kary, w tym finansowe.

https://p.dw.com/p/4JuEe
Symbolbild Frauen in Führungsposition
Zdjęcie: Zeljko Dangubic/Westend61/picture alliance

We wtorek (22.11.22) Parlament Europejski w Strasburgu zagłosował za przyjęciem unijnych przepisów dotyczących zwiększenia obecności kobiet we władzach dużych spółek w UE. Co ciekawe, dyrektywa dotycząca kobiet w zarządach została przedstawiona przez Komisję Europejską 10 lat temu, a dokładnie w listopadzie 2012 r., potem na lata utknęła w Radzie. Udało się ją odblokować dopiero na początku tego roku; w marcu unijnym ministrom pracy i spraw socjalnych udało się w końcu uzgodnić stanowisko w tej sprawie i wznowić negocjacje z Parlamentem Europejskim. – Dyrektywa była przez ponad dekadę blokowana przez Radę, podważając znaczący postęp, jaki mogliśmy osiągnąć w tym zakresie. Na szczęście udało się przełamać ten impas! Dzięki nowym przepisom kobiety będą stanowić co najmniej do 40 proc. w radach nadzorczych lub przynajmniej do 33 proc. we władzach spółek. To kamień milowy w walce o równouprawnienie – powiedział DW europoseł Rober Biedroń.

Kobiety u sterów

Zgodnie z nowymi regulacjami do lipca 2026 r. wszystkie duże spółki giełdowe w UE będą musiały podjąć działania zwiększające obecność kobiet we władzach (z przepisów wyłączone zostały małe i średnie przedsiębiorstwa zatrudniające do 249 osób). Firmy będą musiały zapewnić, że co najmniej 40 proc. stanowisk dyrektorów niewykonawczych lub 33 proc. wszystkich stanowisk kierowniczych będą zajmować kobiety. Dotychczas kwoty dotyczące zatrudniania kobiet były przyjmowane przez część krajów członkowskich dobrowolnie i – owszem – zwiększyły one liczbę kobiet na stanowiskach kierowniczych (10 lat temu kobiety stanowiły tylko 12 proc. zarządów spółek), ale niewystarczająco. W 2022 r. tylko 1 na 10 największych unijnych spółek giełdowych szefowała kobieta. Dzisiaj w zarządach największych spółek publicznych w UE tylko 30,6 proc. stanowią kobiety. Przy czym istnieją znaczne różnice między państwami członkowskimi – we władzach spółek w Francji zasiada ponad 45 proc. kobiet, a na Cyprze niewiele ponad 8 proc. To ma się zmienić. Dyrektywa ma wprowadzić przejrzyste procedury rekrutacji – podstawą selekcji kandydatów nadal muszą być kryteria merytoryczne, ale spółki muszą zapewnić, że kobiety nie będą już niedoreprezentowane we władzach firm. Spółki będą musiały raz do roku przekazywać właściwym władzom o strukturze płci na stanowiskach kierowniczych, a w sytuacji, jeśli nie osiągną oczekiwanych celów, przedstawić plan ich realizacji. Informacje o strukturze zatrudnienia powinny być dostępne publicznie np. na stronie internetowej firmy i tak, żeby można je było łatwo znaleźć. Za niedostosowanie się do przepisów spółkom będą grozić sankcje, w tym finansowe ich rodzaj i wysokość zależeć będą od państw członkowskich. W przypadku drastycznego rozmijania się z prawem zarząd spółki będzie mógł odwołać także sąd.

Przebić szklany sufit

– Wszystkie komentarze, że kwoty to błąd, bo kobiety będą zatrudniane jedynie ze względu na swoją płeć, a nie na umiejętności powinny pozostać w ubiegłym stuleciu. My już próbowałyśmy prosić miło, ale nie udało nam się przebić szklanego sufitu. Owszem, te przepisy są bardzo bezceremonialne, ale konieczne – powiedziała podczas debaty poprzedzającej głosowanie holenderska europosłanka Lara Wolters z grupy socjaldemokratów, jedna ze sprawozdawczyń regulacji. – Dziewczynki nie mogą być tym, czego nie widzą – dodała wskazując, że odpowiednie wzorce zachęcą kobiety do starania się o wysokie stanowiska.

– Walczyłyśmy o to przez 10 lat. Wiemy, że bez wiążących przepisów nic się nie zmieni – dodała druga sprawozdawczyni, austriacka europosłanka Evelyn Regner, również z S&D. Jej zdaniem zakres sankcji nakładanych na firmy niestosujące się do przepisów powinien obejmować „wskazywanie i zawstydzanie”, wyłączanie ich z przetargów publicznych i grzywny.

– Co jest tak trudnego w prawach kobiet, że tyle lat zajęło nam odblokowanie tych regulacji? – pytała z kolei podczas debaty irlandzka europosłanka Frances Fitzgerald z EPP.

– To smutny fakt, że nadal zbyt mało kobiet zasiada we władzach spółek. Dobrowolne zobowiązania się nie sprawdziły, najskuteczniejszym mechanizmem są kwoty dotyczące płci – mówił europoseł z Luksemburga Marc Angels.

Wymuszone czy niewystarczające?

Nowe przepisy skrytykowały natomiast skrajna prawica i skrajna lewica. Ta pierwsza uznając je za wymuszone i niepotrzebne, ta druga – za niewystarczające. – Wiążące kwoty to krok w tył, marksistowski wymysł – mówiła niemiecka europosłanka Christine Anderson z grupy ID.

– Najpierw powinniśmy się skupić na tym, że kobiety zarabiają o 36 proc. mniej niż mężczyźni, a dopiero potem walczyć o kierownicze stanowiska dla wybranych – argumentowała francuska eurodeputowana Manon Aubry z Lewicy.

Komisarz UE ds. równości Helena Dalli
Komisarz UE ds. równości Helena DalliZdjęcie: EU/Dati Bendo

Decyzję Parlamentu z zadowoleniem przyjęła natomiast komisarz UE ds. równości Helena Dalli. – W UE kobiety stanowią 60 proc. absolwentów uniwersytetów, niestety nie ma to przełożenia na strukturę zatrudnienia. Wciąż za mało kobiet widać na stanowiskach kierowniczych, co uważam za zwykłe marnowanie kapitału ludzkiego. Tym bardziej cieszy, że wieloletnie starania w końcu przekształciły się z unijne prawo – powiedziała unijna polityk. I dodała, że dyrektywa nie powinna być postrzegana jako obciążenie dla firm, ale jako narzędzie, które przyniesie konkretne korzyści gospodarkom krajowym i unijnej. Teraz, po formalnym zatwierdzeniu przez Parlament, dyrektywa wejdzie w życie 20 dni po publikacji w Dzienniku Urzędowym UE. Państwa członkowskie będą miały dwa lata na wdrożenie przepisów.