1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

UE: Polityka rolna kolejnej odsłonie, bez rewolucji

23 listopada 2021

Europarlament zatwierdził reformę unijnej polityki rolnej. Bez rewolucji, ale i bez zrównania dopłat rolnych w „młodszej” i „starszej” Unii, co jest od lat tematem politycznych przepychanek w Polsce.

https://p.dw.com/p/43NrL
Brüssel Europaparlament
Parlament EuropejskiZdjęcie: Dursun Aydemir/AA/picture alliance

Parlament Europejski finalnie przegłosował dziś pakiet przepisów o reformie „wspólnej polityki rolnej” UE. Wejdzie w życie od początku 2023 r., choć chodzi o gospodarowanie funduszami już w ramach obecnego siedmioletniego budżetu UE na lata 2021-2030. – Niestety, Komisja Europejska nie zdążyła na czas przedłożyć projektów reformy, więc na jej wdrożenie będziemy mieć tylko pięć lat do 2027 r. – powiedziała niemiecka europosłanka Ulrike Müller, która współpilotowała reformę w Parlamencie Europejskim. Jednak ten dwuletni poślizg to dowód, jak trudne politycznie są kompromisy co do sposobów wydawania blisko jednej trzeciej budżetu UE, która idzie na rolnictwo. W obecnej siedmiolatce budżetowej Polsce przypada około 31 mld euro na rolnictwo z kasy UE.

- Chciałbym wyrazić ubolewanie, że nie udało się doprowadzić do pełnego wyrównania bezpośrednich dopłat rolnych – powiedział podczas debaty europoselskiej Krzysztof Hetman (PSL), choć PO i PSL – wraz z całą frakcją centroprawicy – głosowały zdecydowanie „za”. Unia utrzyma zasadę stopniowego spłaszczania różnic w dopłatach dla np. polskich i zachodnich rolników (z naciskiem na szybsze podnoszenie dopłat o wartości poniżej 90 proc. unijnej średniej), ale ten proces nie doprowadzi do ich zrównania w 2027 r. Przed laty Prawo i Sprawiedliwość, będąc jeszcze w opozycji, zarzucało ówczesnym rządom, że nie potrafią wywalczyć „zrównania” dopłat. Ale choć teraz komisarzem UE do spraw rolnictwa jest Janusz Wojciechowski z PiS, to spłaszczania różnic też nie udało się bardzo przyspieszyć.

Jedno euro ma różna siłę nabywczą w Polsce i na Zachodzie, czym w Brukseli są tłumaczone – obecnie już nie tak wielkie - różnice w dopłatach. Średnia unijna to obecnie 260 euro różnych dopłat bezpośrednich przypadających na hektar, a w Polsce na jeden hektar średnio przypada – choć dopiero po pewnych przesunięciach pomiędzy polskimi kopertami w budżecie UE – około 250 euro.

Zieloni niezadowoleni

Przeciwko reformie głosowali dziś zieloni, bo „nowa polityka rolna” nie uwzględnia wielu postulatów środowiskowych, które pierwotnie proponowała Komisja Europejska, nie wspominając o proekologicznych organizacjach pozarządowych. – Ta reforma rolna nie zasłużyła na swoją nazwę. Jest daleka od obietnic Zielonego Ładu i tylko utrwala status quo. Wyraźnym zwycięzcą jest przemysł rolny. Ten, kto posiada największe obszary ziemi, będzie nadal otrzymywał najwięcej pieniędzy bez żadnych istotnych zobowiązań w zakresie ochrony zwierząt, środowiska czy klimatu. Skromne wysiłki na rzecz ochrony środowiska, klimatu i bioróżnorodności są niemal czysto symboliczne – przekonywała Tilly Metz za partii Zielonych z Luksemburga.

Obrońcy reformy wskazują, że 25 proc. dopłat bezpośrednich powinno być powiązane z „ekoprogramami”, praktykami przyjaznymi środowisku i klimatowi. Ponadto celom ekologicznym ma służyć 35 proc. pieniędzy z funduszu na rozwój obszarów rolnych, czyli „drugiego filaru” wspólnej polityki rolnej. Ten drugi filar to w przypadku Polsko około 9,5 mld euro na lata 2021-27. Jednak władze poszczególnych krajów Unii dostały dużą swobodę w precyzowaniu i egzekwowaniu zielonych celów. Dlatego Zbigniew Kuźmiuk (PiS) podczas dzisiejszej debaty w Parlamencie Europejskim przekonywał, że „niewątpliwym pozytywem nowych rozwiązań jest pozostawienie państwom członkowskim istotnej swobody we wdrażaniu systemu przyszłych dopłat bezpośrednich”.

Ta swoboda krajów Unii dotyczy również definicji „aktywnego rolnika” dostającego dopłaty rolne. Jarosław Kalinowski (PSL) zabiegał w Parlamencie Europejskim, by mocno ukrócić praktyki dopłat dla właścicieli ziemi, którzy oddają ją w dzierżawę. To często nie pozwala uprawiającym w rzeczywistości tę ziemię rolnikom sięganie np. po dopłaty do paliw. Jednak wskutek zatwierdzonych dziś rozwiązań to nie Bruksela, lecz dopiero polskie władze rozstrzygną, czy i jak szczegółowo rozwiązać sprawę „aktywnych rolników”. Polski Kościół, jeden z dużych „nieaktywnych rolników”, lobbuje przeciwko odcinaniu od dopłat tych właścicieli ziemi, którzy jej nie uprawiają.

Niemieccy rolnicy walczą ze zmianami klimatu

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>