1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Tagesspiegel: Trump dzieli Europę

13 lutego 2019

USA i Polska organizują konferencję o Bliskim Wschodzie. Wymowa spotkania jest jasna – przeciwko Iranowi. A co robi Europa? Okazuje słabość – pisze w środę Christian Boehme w „Tagesspieglu”.

https://p.dw.com/p/3DFqK
Współorganizatorem konferencji są Stany Zjednoczone. Od wtorku przebywa w Polsce sekretarz stanu USA Mike Pompeo
Współorganizatorem konferencji są Stany Zjednoczone. Od wtorku przebywa w Polsce sekretarz stanu USA Mike Pompeo (http://www.tvn24.pl)Zdjęcie: picture-alliance/M. Wlodarczyk

„Władze w Warszawie wysoko ustawiły poprzeczkę. Celem (konferencji) są stabilizacja, bezpieczeństwo, wolność i pokój. A wszystko to na Bliskim Wschodzie! W regionie, który oddalony jest o wieczność od stabilizacji, bezpieczeństwa, wolności i pokoju” – pisze Boehme w komentarzu „Jak Trump i Teheran dzielą Europę”

O tym w środę w Warszawie będą dyskutowali uczestnicy konferencji zorganizowanej przez USA i Polskę.

Ten pomysł jest godny najwyższego uznania – ocenia komentator. „Impreza posiada jednak zbyt jednoznaczny kierunek. Donald Trump i kilku (polityków) o podobnych poglądach, jak choćby premier Izraela Benjamin Netanjahu, uznali Iran za wichrzyciela numer jeden. W tekście zaproszenia jest mowa o programie rakietowym lub +zagrożeniach ze strony grup, które wspierane są przez pewne kraje w regionie+” – czytamy w „Tagesspieglu”.

Bez specjalnego wysiłku myślowego można rozszyfrować, że chodzi o mułłów i uzbrojoną przez nich po zęby szyicką milicję – Hezbollah.

Czy tylko Iran?

„Ostrzeżenia przed agresywnymi działaniami Teheranu są jak najbardziej uzasadnione. Jednak piętnowanie jako sprawcę zła wyłącznie Iranu jest uproszczeniem i wyrządza dyplomatyczne szkody” – ocenia Boehme. Jak zaznacza, niektóre kraje nie przyjadą do Warszawy, lub wyślą do Polski reprezentantów nie mających wysokiej rangi.

Niezadowolenie skierowane jest nie tylko przeciwko Trumpowi, lecz także przeciwko tym, którzy popierają jego politykę. „Konferencja w Warszawie pokazuje w sposób niepozostawiający złudzeń, jak źle jest z europejską polityką wobec Bliskiego Wschodu. Prezydent USA i jego podejście do Iranu rozbija Europę na Wschód i Zachód” – czytamy w „Tagesspieglu”.

Francji i Niemcom bardzo zależy na utrzymaniu umowy atomowej z Iranem. Europejscy dyplomaci są dumni z wynegocjowanego dużym wysiłkiem porozumienia. Paryż, Berlin i Londyn mają pretensje do Trumpa, że wypowiedział umowę z Iranem. Dlatego kraje te wykazują obojętność wobec konferencji w Warszawie.

Ameryka potrzebna jako bastion przeciw Rosji

Zdaniem Boehme wiele rządów w Europie Środkowo-Wschodniej ocenia działania Iranu równie krytycznie jak Stany Zjednoczone, lub nie chcą po prostu „podpaść” Ameryce. „Być może supermocarstwo przyda się jeszcze jako bastion przeciwko Rosji. Trzeba to rozumieć” – pisze niemiecki dziennikarz.

Skutkiem tej sytuacji jest jednak brak wspólnego stanowiska Europy wobec Iranu, Bliskiego Wschodu i Trumpa.

Zdaniem Boehme do polityków, którzy wykorzystują brak jedności Europy należy premier Izraela Benjmin Netanjahu. „Izraelski szef rządu z powodzeniem pracuje nad przeciągnięciem na swoją stronę krajów takich jak Słowacja, Węgry czy Polska.  Z Viktorem Orbanem łączą go wręcz przyjacielskie relacje” – wyjaśnia komentator.

Netanjahu zabiega o Europę Środkową

Boehme wyraża zdziwienie, że taką politykę prowadzi Orban – „człowiek, który nie stroni od antysemickich kampanii i podsycania ksenofobii”. Netanjahu nie zawraca sobie tym głowy. Z jego punktu widzenia najważniejsze jest to, że może na niego liczyć w walce z islamizmem i z Iranem – zauważa autor komentarza.

„Spotkanie w Warszawie przeciwko mułłom jest zgodne z upodobaniami Trumpa i Netanjahu, lecz nie jest w interesie Europy” – podsumowuje Boehme w „Tagesspieglu”.      

Spotkanie ministerialne poświęcone budowaniu pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie odbędzie się w Warszawie w dniach 13-14 lutego. Wezmą w nim udział przedstawiciele kilkunastu państw, m.in. wiceprezydent USA Mike Pence i sekretarz stanu Mike Pompeo, a także premier Izraela Benjamin Netanjahu.