1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Szczyt w Wilnie. Sojusz szykuje się pełną parą

17 czerwca 2023

NATO nie traci nadziei na akcesję Szwecji przed lipcowym szczytem w Wilnie. Zamierza wzmocnić cel 2 proc. PKB wydatków na obronność. Czy Stoltenberg zostanie na dłużej?

https://p.dw.com/p/4ShIv
Sekretarz obrony USA Lloyd Austin i minister obrony Szwecji Pal Jonson na posiedzeniu NATO w Brukseli
Sekretarz obrony USA Lloyd Austin i minister obrony Szwecji Pal Jonson na posiedzeniu NATO w BrukseliZdjęcie: Yves Herman/REUTERS

Jak ogłoszono dziś w Ankarze [16.6.2023], turecki parlament nie rozpocznie swej letniej przerwy standardowo z początkiem lipca, tym samym dając negocjatorom więcej czasu na przełamanie klinczu co do szwedzkiej kandydatury do NATO przed szczytem Sojuszu, który odbędzie się 11-12 lipca w Wilnie. Choć decyzja zależy od prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana, to musi być potwierdzona głosowaniem tureckich posłów. Akcesji Szwecji nie ratyfikowały także Węgry, ale w NATO dominuje przekonanie, że zrobią to, jak tylko swoje „tak” dla Szwedów powie Erdogan.

Szwedzki minister obrony Pal Jonson, który uczestniczył dziś w  oficjalnym spotkaniu Rady Północnoatlantyckiej (na poziomie ministrów obrony) ze Szwecją, tłumaczył, że członkostwo jego kraju w Sojuszu to nie tylko gwarancja bezpieczeństwa dla Szwecji, ale również jej wkład w obronność całego Sojuszu. – Poczucie pilności co do akcesji Szwecji jest coraz większe również ze względu na prace podejmowane wewnątrz NATO, które wzmacniają regionalne plany obronne. Jako pełnoprawny członek NATO moglibyśmy w pełni włączyć się do tego wspólnego planowania – powiedział Jonson. Nowe regionalne plany obronne, które ma zatwierdzić szczyt w Wilnie, dotyczą także rejonu bałtyckiego.

Szwecja pod naciskiem Turcji m.in. uchwaliła nowe przepisy antyterrorystyczne, co wymagało zmian w jej konstytucji. Ponadto niedawno zgodziła się na deportację zwolennika Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), którą USA, UE i Turcja uznają za organizację terrorystyczną. Jednak Erdogan w tym tygodniu zasugerował, że Ankara wciąż oczekuje więcej. A minister Jonson, relacjonując swą rozmowę z tureckimi ministrem w kwaterze głównej NATO, powiedział, że Turcja oczekuje od Szwedów „więcej implementacji” w sprawie nowo przyjętych przepisów antyterrorystycznych.

Szwedzki rząd wczoraj zdecydował o rozpoczęciu – prowadzonych z udziałem Ukraińców – testów przydatności szwedzkich myśliwców Gripen dla Ukrainy. Natomiast Jens Stoltenberg, sekretarz generalny Sojuszu, poinformował, że kraje NATO tego lata mogą rozpocząć szkolenie ukraińskich pilotów na myśliwcach F-16. – Z zadowoleniem przyjmuję tę inicjatywę prowadzoną przez Holandię oraz Danię – powiedział Stoltenberg.

Co mogą myśliwce F-16?

Więcej wydatków na obronność

Stoltenberg po zakończeniu dwudniowego posiedzenia ministrów obrony Sojuszu powiedział, że jest przekonany co do zgody szczytu w Wilnie w sprawie wzmocnienia zobowiązania o wydawaniu 2 proc. PKB na obronność. Negocjacje nad deklaracją tego szczytu toczą się wokół sformułowań, że 2 proc. PKB ma być „dolnym progiem wydatków”, a nie celem do osiągnięcia w długiej perspektywie. Na szczycie w Walii z 2014 roku członkowie Sojuszu dali sobie aż dekadę na dojście do 2 proc., a spora część wciąż nie znajduje się na realistycznej ścieżce do wywiązania się w tego zobowiązania.

– W Wilnie nasi przywódcy uzgodnią zaktualizowaną deklarację co do  inwestycji obronnych. Potwierdzi nasze wspólne zobowiązanie do wydawania co najmniej 2 proc., czyli z celem wydawania ponad 3 proc. PKB. Potrzebujemy tych zwiększonych inwestycji, by zapewnić naszą wiarygodną wspólną obronę i kontynuować modernizację zdolności obronnych Sojuszu – powiedział dziś amerykański sekretarz obrony Lloyd J. Austin w Brukseli.

W Sojuszu trwają przygotowania do powołania Rady NATO-Ukraina, która politycznie zacieśniłaby związki z Kijowem. – Naszą ambicją jest zorganizowanie pierwszego posiedzenia nowej Rady w Wilnie, z udziałem prezydenta Zełenskiego – ogłosił w piątek Stoltenberg. Potwierdził, że NATO pracuje nad „wieloletnim pakietem obejmującym znaczne środki finansowe”, by pomóc w odbudowie ukraińskiego sektora bezpieczeństwa i obrony. Te decyzje będą w Wilnie tłem dla debaty, czy i jak dokładnie wyznaczyć Ukrainie ścieżkę do członkostwa w NATO, które ogólnikowo obiecano jej już na szczycie w Bukareszcie z 2008 roku.

Co z Stoltenbergiem?

Sojusz na wileńskim szczycie miał też oficjalnie zatwierdzić nowego sekretarza generalnego NATO, bo urzędowanie Jensa Stoltenberga – wedle dotychczasowych ustaleń – trwa do końca września. Jednak wiele miesięcy zakulisowych rozmów o następcy Norwega na razie nie wyłoniło faworyta, a amerykańskie media – powołując się na źródła w Białym Domu – donoszą o pomysłach Waszyngtonu na kolejne przedłużenie mandatu Stoltenberga o rok. On sam po zakończeniu dzisiejszych obrad w Brukseli po raz kolejny zapewniał, że nie zabiega o pozostanie w NATO na dłużej. Jednak nie zgasiło to domysłów, że mógłby się zgodzić, jeśli taka będzie prośba Stanów Zjednoczonych i innych członków Sojuszu.

Dotychczasowe poszukiwania nowego sekretarza generalnego NATO pokazały – silniej niż przy poprzednich tego typu selekcjach – interesy regionalne w Sojuszu. Polska i kraje bałtyckie chciałyby kogoś ze wschodniej flanki Sojuszu, czyli „linii frontowej” z Rosją. Część Europejczyków chciałaby kogoś z kraju UE, bo obecnie NATO i Unia zacieśniają współpracę w sprawie obronności (Unia m.in. od strony przemysłu). A kolei z europejskiego Południa podnosiły się głosy, że potrzebny jest wreszcie jakiś kandydat spoza północnej części NATO. Silne są także postulaty, że czas na pierwszą kobietę jako sekretarz generalną, a także trzeba kogoś z państwa, które już obecnie spełnia cel 2 proc. PKB na obronność.

Główni kandydaci wymieniani w spekulacjach dyplomatów i mediów w Brukseli to duńska premier Mette Frederiksen, estońska premier Kaja Kallas oraz brytyjski sekretarz obrony Ben Wallace, który jako jedyny z tych trojga publicznie i niemal otwarcie potwierdził swe zainteresowanie nowym urzędem. Ale nikt z nich na razie nie osiągnął dobrej pozycji startowej do zawalczenia o konsensus wszystkich 31 państw NATO wymagany do nominacji Stoltenberga.

Polskie władze nie komentują doniesień „Wall Street Journal”, że Warszawa stanowczo sprzeciwia się kandydaturze Dunki. Ale jej region (spoza flanki wschodniej) oraz obecne wydatki obronne Danii poniżej 2 proc. PKB to byłyby zarzuty dobrze wpisujące się w obecne polskie myślenie o następcy Stoltenberga.

64-letni Jens Stoltenberg, były premier Norwegii, jest sekretarzem generalnym NATO od 2014 roku. Wprawdzie w Sojuszu Północnoatlantyckim nie ma sztywno określonych ram kadencji, ale Stoltenberg miał ustąpić już w 2020 roku. Zyskał jeszcze dwa lata ze względu na „wielkie zaufanie” ze strony członków Sojuszu, ale w rzeczywistości to ciche przedłużenie urzędowania wydawało się wielu państwom Zachodu i przyjaciołom NATO w administracji USA najprostszym sposobem na uniknięcie zamieszania i przykrych niespodzianek za prezydentury Donalda Trumpa. Potem Stoltenberg, już za prezydentury Joe Bidena, dostał kolejne roczne przedłużenie, by uniknąć zmian w kwaterze głównej NATO w pierwszych miesiącach wojny w Ukrainie.

Air Defender 23: wielkie manewry NATO

Uprawnienia „szefa” NATO są słabe w porównaniu np. z szefową Komisji Europejskiej. Jednak zarówno Stoltenberg, jak i jego poprzednik Duńczyk Anders Fogh Rasmussen jako byli premierzy próbowali mocno się emancypować, co wywoływało pewne niezadowolenie w sporej grupie członków NATO. Stoltenberg odegrał poważną rolę w kryzysowym zarządzaniu szczytem NATO z 2018 roku, gdy Trump miał być o krok od otwartego zagrożenia wycofaniem się z Sojuszu z powodu sporów o podział obciążeń. Stoltenberg cierpliwie go przekonywał, że sojusznicy słuchają jego wezwań do zwiększenia wydatków na obronę, nawet jeśli te wzrosty były niewystarczające w stosunku do żądań Amerykanina.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>