1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Szczyt UE. Morawiecki przegrał spór o migrację

30 czerwca 2023

Polsko-węgierskie zabiegi o odkręcenie ustaleń o „obowiązkowej solidarności” są teraz bez szans. Morawiecki i Orban w rewanżu zablokowali nowe zapisy o migracji, ale to bez wpływu na tę reformę.

https://p.dw.com/p/4TFrt
Premier Mateusz Morawiecki na szczycie w Brukseli
Premier Mateusz Morawiecki na szczycie w Brukseli Zdjęcie: Virginia Mayo/dpa/picture alliance

Obrady przywódców UE skończyły się w nocy z czwartku na piątek po około siedmiu godzinach – „niezbyt burzliwych, lecz bardzo nużących” – negocjacji o polityce migracyjnej (wcześniej ze szczytem łączył się prezydent Wołodymyr Zełenski). Rozmowy formalnie kręciły się wokół dwóch akapitów w pisemnych wnioskach szczytu o migracji. – Pojawiały się różne kompromisowe pomysły zapisów. Ale w praktyce Polsce i Węgrom chodziło o wycofanie się Unii z projektu reformy migracyjnej uzgodnionego na początku czerwca. I o wprowadzenie zasady jednomyślności tam, gdzie traktaty pozwalają na głosowania większościowe. A to niemożliwe, co tylko potwierdziło się podczas obrad – tłumaczy nasz rozmówca z instytucji UE.

Premier Mateusz Morawiecki przybył do Brukseli z hasłem „postawienia weta wobec mechanizmu obowiązkowej relokacji”. – Rząd PiS nie zgodzi się na żadne wymuszenia dotyczące przyjmowania nielegalnych imigrantów – zapowiadał Morawiecki. W rzeczywistości chodzi o projekt reformy azylowo-migracyjnej, który Rada UE (ministrowie krajów Unii) wstępnie uzgodniła 8 czerwca przy sprzeciwie Polski i Węgier (cztery kraje wstrzymały się od głosu), wprowadzający tylko „obowiązkową solidarność”. Relokacja może być bowiem całkowicie zastąpiona ekwiwalentem pieniężnym obecnie szacownym na 20 tys. w zamian za jedną relokowaną osobę. Projekt, który będzie wkrótce negocjowany z europarlamentem, ustala podstawowy cel na co najmniej 30 tys. relokowanych rocznie (od około 2026 roku), z czego Polsce przypadłoby do dwóch tysięcy, czyli w razie wyboru ekwiwalentu pieniężnego – do 40 mln euro rocznie. W pierwszych latach zapewne przy sporej bądź nawet całkowitej uldze za sprawą przyjęcia uchodźców z Ukrainy.

Obrady szczytu w Brukseli
Obrady szczytu w Brukseli Zdjęcie: Geert Vanden Wijngaert/dpa/picture alliance

Długie spory, w których przywódcy 25 z 27 krajów UE popierali projekt zapisów ze szczytu wbrew sprzeciwowi premierów Mateusza Morawieckiego i Viktora Orbana, zakończyły się brakiem zgody na jakiekolwiek pisemne wnioski o migracji. Szczyt ma wrócić do tego tematu dzisiaj [30.6.2023] przed południem, kiedy Charles Michel (szef Rady Europejskiej) ostatecznie zdecyduje, czy wnioski migracyjne odpuścić, ogłosić je w formie firmowanej wyłącznie przez 25 krajów albo tylko przez samego Michela. – Oczywiście, w piątek będzie ponowne pytanie od Morawieckiego i Orbana, czy nie zmienili zdania i godzą się na wspólne ustalenia. Choć taka opcja wydaje się mało prawdopodobna – tłumaczy nasz rozmówca.

Meloni usiłuje przekonać Orbana

Charles Michel początkowo planował, by obecny szczyt (poświęcony również Ukrainie, Chinom oraz kwestiom gospodarczym) w ogóle nie zajmował się pisemnymi ustaleniami co do migracji. Jednak m.in. włoska premier Giorgia Meloni oraz szef holenderskiego rządu Mark Rutte domagali się zapisów m.in. o „zewnętrznych aspektach migracji i mechanizmach ich finansowania”, pod czym kryją się unijne rozmowy z Tunezją o wartej miliard euro pomocy gospodarczej w zamian za współpracę w polityce migracyjnej, czyli za walkę z przemytnikami ludzi na morskim szlaki z Tunezji do Włoch oraz za przyjmowanie migrantów deportowanych przez Włochy. Chodzi o ugodę nieco podobną do porozumienia z Turcją, która w 2016 roku zgodziła się przyjmować od Greków migrantów przeprawiające się przez Morze Egejskie.

Meloni, Morawiecki i Orban w Brukseli
Meloni, Morawiecki i Orban w BrukseliZdjęcie: Geert Vanden Wijngaert/dpa/picture alliance

Taki sposób twardego uszczelniania granic Unii jest po myśli władz Węgier i Polski, na co podczas nocnych obrad Meloni zwracała uwagę Orbanowi, chcąc go w ten sposób skłonić do ustępstw, ale bez skutku. Pomimo że projekt zapisów z obecnego szczytu nie odnosił się do wewnętrznego wymiaru polityki migracyjnej (czyli do „obowiązkowej solidarności”), to Morawiecki wspierany przez Orbana zażądał dodania paru zadań odwołujących się do zapisów szczytów z 2016, 2018 i 2019 roku (kierowanych wówczas przez Donalda Tuska), które w jego interpretacji ustanowiły prawo weta w kwestiach reform migracyjno-azylowych. A to miałoby oznaczać, że przyjęte w głosowaniu większościowym ustalenia o „obowiązkowej solidarności” z 8 czerwca powinny zostać porzucone. „Polityka migracyjna i azylowa UE powinna opierać się na suwerennym prawie państw członkowskich do kształtowania swojej polityki migracyjnej i decydowania o tym, kogo przyjmują na swoim terytorium” – głosił ponadto polski projekt.

Reforma o „obowiązkowej solidarności” idzie do przodu

Próba wprowadzenie weta w dziedzinę reform migracyjnych była – jak wynikało z przedszczytowych zapowiedzi wielu krajów Unii – z góry skazana na porażkę, więc Polska i Węgry ostatecznie postawiły na blokowanie zapisów o migracji. Nie zmieniły tego ani rozmowy dwustronne Charlesa Michela z Polakiem i potem z Węgrem, ani negocjacje w ich małe grupie po dołączeniu kanclerza Olafa Scholza i prezydenta Emmanuela Macrona.

– Porozumienie co do migracji [z 8 czerwca] pozostaje w mocy. Węgrom i Polsce nie podoba się sposób, w jaki zdecydowano o pakcie migracyjnym. Są tak rozgniewani, że mówią, że nie chcą teraz żadnych konkluzji [wniosków pisemnych] w sprawie migracji – powiedział premier Rutte po obradach. Ani Morawiecki, ani Orban nie wypowiedzieli się bezpośrednio po zakończeniu nocnych rokowań.

Wśród pomocników Morawieckiego już w czwartek wieczorem pojawiła się wersja, że brak nowych zapisów migracyjnych oznacza, że w mocy pozostają konkluzje z lat 2016-19, które miałby ustanawiać regułę jednomyślności w reformach migracyjnych. Jednak w rzeczywistości wyniki obecnego szczytu ani nie zatrzymują, ani nie wpływają na dalsze prace legislacyjne w kwestii „obowiązkowej solidarności”. A brak zapisów migracyjnych może w piątek utrudnić (lub nawet uniemożliwić) dodanie – nieporównanie mniej kontrowersyjnej – polskiej poprawki o mobilizowaniu funduszy na zarządzanie migracją, w czym Polsce chodzi o pieniądze na uchodźców z Ukrainy.

UE wprowadza „obowiązkową solidarność“. Chodzi o migrantów