1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Szanujmy nasze pojednanie

Rozmawiała Barbara Cöllen19 października 2007

Agresywny ton polskich polityków, którzy nazywają ustępliwością mozolnie osiągnięte pojednanie polsko-niemieckie, martwi ludzi, którzy uczestniczyli w tym trudnym procesie. Jednym z nich jest Theo Mechtenberg.

https://p.dw.com/p/Bsdw
Symbol flagi Polski i Niemiec
Polacy i Niemcy - trudne sąsiedztwoZdjęcie: DW

Theo Mechtenberg, dyrektor ośrodka Studiów Ogólnoeuropejskich we Vlotho, oraz członek Zarządu Fundacji „Krzyżowa”, należy do grona najważniejszych inicjatorów współpracy polsko-niemieckiej. Mechtenberg już jako duszpasterz akademicki w Magdeburgu w czasach NRD angażował się w inicjatywy na rzecz pojednania polsko-niemieckiego, biorąc na siebie osobiste ryzyko.

Na zdjęciu ksiądz Theo Mechtenberg
Ks. Theo MechtenbergZdjęcie: DW

Deutsche Welle: Martwi się Pan o pojednanie polsko-niemieckie?

Theo Mechtenberg: Tak, bo wpisane jest ono w moją biografię. Uczestniczyłem w tym procesie pojednania Polaków i Niemców od samego początku, od lat 60-tych. Wtedy żyłem jeszcze w NRD. Z tamtych czasów pochodzą moje kontakty ze środowiskiem grupy „Znak”, Władysławem Bartoszewskim, katolickimi biskupami, "Więzią” i Tadeuszem Mazowieckim.

DW: Co budzi Pana niepokój?

TM.:Uważam, że musimy ciągle na nowo inicjować proces pojednania Polaków i Niemców. Istnieje nawet pojęcie „kicz pojednania”. Pojednanie między naszymi narodami nastąpiło w latach 60-tych dzięki wymianie listów biskupów polskich i niemieckich, oraz późniejszych wspólnych działań. Stanowi to fundament naszych stosunków. Ale musimy ciągle dbać o to, żeby fundament ten był mocny. Nie wolno go podkopywać. W naszych obustronnych stosunkach jest to bardzo ważne. Niestety po obu stronach, polskiej i niemieckiej, działo się ostatnio wiele niepokojących rzeczy.

DW.: Co budzi Pański niepokój po polskiej, a co po niemieckiej stronie?

T.M.: Po niemieckiej stronie są to działania Związku Wypędzonych i niektóre wypowiedzi pani Eryki Steinbach o Centrum Przeciwko Wypędzeniom. Wywołały one falę oburzenia w Polsce i skłoniły do przekonania, że Niemcy chcą na nowo pisać historię, że oprawcy kreują się na ofiary, a z ofiar robią oprawców. W tym samym czasie toczyła się w Polsce nowa, kontrowersyjna dyskusja o oprawcach we własnym społeczeństwie. Nie ułatwiała ona nawiązania konstruktywnego dialogu między nami, wręcz go zakłócała. Do zakłóceń po obu stronach przyczyniło się też Powiernictwo Pruskie, którego działania były wprawdzie bezowocne, lecz odbiły się głośnym echem w prasie i wzbudziły niepokój w Polsce. Po polskiej stronie, rząd kierowany przez PIS braci Kaczyńskich, uznał w swojej koncepcji IV Rzeczpospolitej, że to, czego dokonano w kwestii pojednania polsko-niemieckiego w III Rzeczpospolitej, było polityką naiwną, polityką ustępstw wobec Niemiec, i że trzeba wszystko zacząć od początku, na nowo zrewidować Traktat polsko-niemiecki z 1991 roku. Jest to próba podkopania fundamentów naszych stosunków.

DW: Czy w takim razie pojednanie polsko-niemieckie jest jednak zagrożone?

TM: Dziś nie można jeszcze powiedzieć, że pojednanie polsko-niemieckie jest bardzo zagrożone. Ale jeśli sprawy po obu stronach będą szły dotychczasowym torem, to w Polsce i w Niemczech bardzo ucierpią na tym nasze stosunki polityczne i wizerunek naszych społeczeństw. Musimy w obecnej sytuacji mądrze postępować i zadbać po obu stronach o poprawę naszych relacji. Bardzo dużo w tej kwestii robi Angela Merkel. Stara się nie dolewać oliwy do ognia, gdy któryś z polityków polskich rzuca w kierunku Niemiec nieprzemyślaną uwagę. Nie wiemy, jaka będzie konstelacja polityczna po wyborach. Może się coś zmieni. Ale niezależnie od tego, co będzie, już teraz należy ostrzegać przed tym, co dzieje się w stosunkach Polski i Niemiec, szczególnie z uwagi na to, co ludzie mojego pokolenia osiągnęli w procesie pojednania. Tylko my wiemy, jak wielki ma ono ciężar gatunkowy, jak mocny fundament tworzy i że jest to fundament odporny na różne zawirowania polityczne. Mam zrozumienie dla pragmatyzmu polityków, ale nie powinni oni zapominać, że stosunki Polski i Niemiec opierają się właśnie na osiągniętym mozolnie pojednaniu. Odnoszę wrażenie, że nie wszyscy to rozumieją, że tę myśl odrzucają się i traktują pojednanie jako sprawę nikomu niepotrzebną.

Zdjęcie przedstawia uśmiechniętą Angelę Merkel i patrzącego do góry prezydenta Kaczyńskiego. Podpis do zdjęcia: Kanclerz Merkel mimo wszystko patrzy z optymizmem na stosunki polsko-nimieckie
Kanclerz Merkel mimo wszystko patrzy z optymizmem na stosunki polsko-nimieckieZdjęcie: AP

DW: Czy nie boli Pana, gdy ktoś mówi, że osiągnięte pojednanie jest wynikiem ustępstw Polaków wobec Niemców?

TM.: Po pierwsze, nie jest to zgodne z prawdą. Oczywiście, że zawieraliśmy kompromisy, bo takie są prawa polityki, ale to nie znaczy, że działo się to kosztem jednej strony. Ale obecny polski rząd interpretuje to w imię własnych interesów w sposób negatywny wysuwając zarzut, że wtedy nie broniono dostatecznie interesów Polski. I w tym kontekście wyolbrzymia się kwestię zwrotu dóbr kultury, która wtedy nie była przedmiotem negocjacji, ponieważ w traktacie polsko-niemieckim z 1991 roku nie można było wszystkiego uregulować. Wtedy ważniejszy od szczegółów był sam fakt, że ten traktat został zawarty. Niestety te szczegóły stały się teraz instrumentem politycznym rządu skierowanym przeciwko opozycji, której zarzuca się działania szkodliwe dla Polski. To przecież nieprawda. Ówczesna polityka Tadeusza Mazowieckiego wobec zjednoczenia Niemiec, wynegocjowanie tego traktatu, to były wielkie dokonania i nie działo się to ze szkodą dla Polski. Przecież Niemcy zobowiązali się w Traktacie, że pomogą Polsce wejść do Unii Europejskiej i wywiązali się z tego. Przecież w naszych stosunkach stało się wiele pozytywnego i to na bazie osiągniętego pojednania, którego znaczenie się podważa, pomniejsza, albo zakłamuje. Robią to politycy, którzy przyjmują twardą postawę wobec Niemiec i tłumaczą to tym, że Niemcy chcą nabrać Polaków. Przecież wystarczy rozsądna ocena sytuacji politycznej, żeby zrozumieć, że w interesie Polski jest utrzymywanie dobrych stosunków z Niemcami w ramach Unii Europejskiej. Wagę tych stosunków trzeba doceniać po obu stronach.

Zdjęcie tłumu, osoby z kolorowymi balonikami - Polacy świętują wejście do Unii Europejskiej.
Polska świętuje wejście do Unii Europejskiej.Zdjęcie: AP