SZ: „Nie chcieli się narazić Moskwie”
9 maja 2015"To był ważny krąg ludzi, który polskiemu prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu udało się zebrać wokół siebie w Gdańsku z okazji 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej”. Gazeta podkreśla, że uroczystość zaszczycili swoją obecnością przywódcy i reprezentanci państw byłego bloku wschodniego, m.in. prezydenci Rumunii i Bułgarii, premierzy Czech i Chorwacji, prezydent Ukrainy, a także sekretarz generalny ONZ.
Wnioski z dziedzictwa II wojny światowej wyciągane przez wielu szefów państw dotyczyły często współczesności, tj. w ostatnim czasie agresywnej Rosji, która wraz aneksją Krymu i sprowokowaniem konfliktu na wschodniej Ukrainie – w opinii prezydenta Estonii Toomasa Ilvesa – „wyrzuciła za burtę wszystkie zasady, które wyznaczył powojenny ład w Europie”. Zdaniem prezydenta Bułgarii Rosena Plewneliewa, Europa musi bardziej zdecydowanie przeciwstawiać się Rosji, „która użyje każdego środka, aby osłabić UE”. Z kolei – jak podkreśla SZ – Petro Poroszenko ponownie zaapelował o niepozostawianie Ukrainy samej.
Dziennik objaśnia, że Polska zaprzeczyła, jakoby obchody końca wojny w Gdańsku stanowiły kontr-uroczystości Dnia Zwycięstwa w Moskwie (9 maja). Wielu zaproszonych bowiem gości odebrało ten krok inaczej. I choć prezydenci i szefowie rządów czołowych państw w UE nie wybierają się do Moskwy, to „podróżą do Gdańska nie chcieli dodatkowo narazić się Kremlowi” – zaznacza SZ.
Monachijski dziennik zauważa, że oprócz współczesnej polityki tematem obchodów było nie tylko wyzwolenie spod reżimu nazistowskiego przez Armię Czerwoną, lecz także „znajdowanie się w niewoli moskiewskiej”. Gazeta cytuje wypowiedź Komorowskiego: „Chociaż polscy żołnierze walczyli o wolność pięć lat, musieliśmy potem żyć w niewoli, ponieważ byliśmy po złej stronie żelaznej kurtyny”.
opr. Monika Skarżyńska