SZ: powieść Tokarczuk jak „Czarodziejska Góra” Manna
2 maja 2023„To, co pierwotne i to, co racjonalne, nieprzenikniony las i schludna oranżeria, to, co rozmyte i to, co wypolerowane, to, co androgyniczne i to, co zróżnicowane, to, co ambiwalentne i to, co dominujące, bogowie i inżynierowie, zając i myśliwy, choroba i uzdrowiciel, ogień gorączki i kuracja zimną wodą – ta seria binarnych pojęć wystarczy, by przeniknąć do serca konstrukcji polskiej narratorki Olgi Tokarczuk. Zarysowuje kontekst teoretyczny, a zarazem prowadzi do centrum tematycznego nowej powieści laureatki literackiej Nagrody Nobla: szpital jako rzeczywiste siedlisko człowieka, kruche życie pod nadzorem. ‚Empuzjon' jest powieścią o sanatorium jak ‚Czarodziejska góra' Thomasa Manna i na ten baśniowy tytuł zasługuje równie mocno jak jej wzór z Davos” – czytamy w felietonie, opublikowanym we wtorek (2.05.2023) w dzienniku „Sueddeutsche Zeitung”.
Autor recenzji Hubert Winkels ocenia, że czytelnicy, będący „entuzjastami elastycznych światów płci i życia”, z ekscytacją mogą przewidzieć, iż w powieści Olgi Tokarczuk chodzić będzie o „silne energie, jakie może wyzwolić podział na te przeciwstawności oraz jego przezwyciężenie”. Jego zdaniem autorka nie udaje się w „liryczną strefę pośrednią”, jasno opisując to, co niejednoznaczne. „Opowiada w sposób czasowo, przestrzennie i scenicznie przejrzysty i konkretny o tym, co niezwykłe i co z definicji jest nieprzejrzyste” – zauważa autor recenzji.
Niewyraźne dla ludzkiego oka
„W ‚Empuzjonie' przez długi czas nie ma się orientacji, a na końcu widzi się wszystko” – dodaje. A w międzyczasie „wzrok gubi się i zagłębia w dymie i mgle; rozpoznaje kontury, rozmyte plamy, stosy liści i gniazda ze świerkowych igieł, zarodki, pędy i owady, mech, próchnicę, grzyby” i wszystko inne, co składa się na nieprzenikalność pozostawionej sobie przyrody.
Zdaniem Winkelsa powieść polskiej noblistki „w gruncie rzeczy opowiada o innym postrzeganiu świata, o drugim i trzecim spojrzeniu, o odkrywaniu sił działających za kulisami, duchów i mocy oraz ich obecności w świecie widzialnym, która jest niedokładna tylko dla ludzkiego oka” – czytamy. „Kim są te siły, które przez całą powieść przenikają do domów i dusz przez kominki, nieszczelne drzwi piwnic i kłęby dymu? Kto albo co znika jak mrówki pomiędzy płytami chodnika, nieszczelnymi gankami i w mysich norach? Kto był i stanie się pyłem i wiatrem?” – zastanawia się Hubert Winkels.
I dopowiada, że „te mgliste demony tworzą głos narratora powieści”, występujący raczej w liczbie mnogiej i różnorodny. „Niepojęcie zmienny narrator jest tym dzikim, nieposkromionym sercem w całej naturze, które trudno dostrzec, ale które pracuje wszędzie: w dzikim śląskim lesie wokół uzdrowiska Goerbersdorf, we wnętrzach ciał chorych na płuca gości uzdrowiska, w ich zniszczonych duszach, w tłustych potrawach, wyuzdanych gestach i uzdrowiskowej modzie, zwłaszcza falbanach i wstążkach, kapeluszach i butach” – czytamy w recenzji.
Analizując treść powieści, Winkels zwraca także uwagę, że ze względu na logikę narracji trzyma się ona formy racjonalnej, i nie zbacza w stronę innej, „w stronę „sympatii ze śmiercią”, jak nazywa się to w „Czarodziejskiej Górze”. Według niego powieść ukazuje „obraz niczym z filmu historycznego o pięknie i zgniliźnie przełomu wieków”. Ocenia też, że „indywidualna droga ucieczki bohatera to jednak bajka z naszych czasów, tylko słabo zamaskowana w historycznych nastrojach”.