1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Steinbrueck ma ekipę otwartą na wszystkie strony

Malgorzata Matzke14 maja 2013

Kandydat SPD na kanclerza przedstawia krok po kroku swoją ekipę specjalistów. Ile ludzie stracili przez "kartoflany kartel"? Tematy komentarzy niemieckiej prasy.

https://p.dw.com/p/18X7U
Der Kanzlerkandidat der SPD, Peer Steinbrück, spricht am 18.03.2013 während einer Wahlveranstaltung in Nürnberg (Bayern). Unter dem Motto "Klartext mit Peer Steinbrück" tritt der SPD-Kanzlerkandidat im Rahmen seiner Länderreise am Abend in Nürnberg auf. Foto: Daniel Karmann/dpa / Eingestellt von wa
Peer SteinbrückZdjęcie: picture-alliance/dpa

"Ekipa kompetentnych specjalistów", jaką kroplami dozuje opinii publicznej kandydat SPD na kanclerza, jest dla Peera Steinbruecka jednym z rytuałów, o których on sam "w głębi duszy nie ma zbyt wysokiego mniemania" - podejrzewa "Frankfurter Allgemeine Zeitung". "Ale po tygodniach złej prasy przynosi mu to niejaką ulgę. Teraz nie będzie kładzione na wagę złota każde jego słowo. (...) Dziś rząd w ogóle nic nie musi robić, żeby rozjuszyć dziennikarską zgraję, która tylko czeka na jakieś nieprecyzyjne słowo, by potem szybko włożyć je w usta polityka i przeinaczyć. Już chociażby z tego względu Peer Steinbrueck przejdzie do historii. To odnosi się do drugiego powodu, dla którego skład ekipy Stenbruecka jest tak ważny dla SPD. Ta partia chciałaby bowiem rozwinąć merytoryczną debatę, przed którą tak ciągle uchyla się partia pani kanclerz".

"Pforzheimer Zeitung" zaznacza, że "Strateg Steinbrueck oparł się na jednej cesze SPD, która przez dziesięciolecia stanowiła jej zaletę: jest to siła powszechnej, popularnej partii. Bierze się ona nie tylko z szerokiej bazy zorganizowanych w związkach zawodowych rzesz pracowników. Tymczasem bowiem przybyło w niej także inteligencji i mieszczańskiego, politycznego środka. Więc już nawet z tego powodu Steinbrueck ma ekipę otwartą na wszystkie strony".

„Saarbruecker Zeitung” twierdzi, że „SPD w swym programie wyborczym przesunęła się tak daleko na lewo, że związkowiec Wiesenhuegel w ekipie gabinetu cieni jest bardziej wiarygodny niż sam Steinbrueck. W najlepszym wypadku obydwaj będą się dzielić zadaniami. W najgorszym zaś powróci pamięć o Paulu Kirchofie. Ten ekspert finansowy miał w roku 2005 ugrać punkty dla chadecji, lecz jego radykalne pomysły podatkowe stały się dla CDU/CSU koszmarem. Takich eskapad można spodziewać się także po Wiesenhueglu”.

"Kartoflany kartel" zarabiał grube miliony na zmowie cenowej

"Sueddeutsche Zeitung" pisze: "Kilogram ziemniaków kosztuje w Niemczech przeciętnie 80 centów. Nawet jeżeli cena ta jest o parę centów wyższa lub niższa, są to śmiesznie małe różnice. Tak więc żaden z konsumentów nie będzie domagał się z tego tytułu zadośćuczynienia za szkody, teraz, kiedy dochodzenie wszczął Urząd Antykartelowy, podejrzewając, że handlarze przez lata całe dyktowali zawyżone ceny za ziemniaki. Jeżeli podejrzenie to się potwierdzi, oznacza to, że konsumenci za każdym razem płacili o parę centów za dużo Przez lata nazbierało się tego może do kilku euro i są to sumy, które pojedynczego klienta aż tak bardzo nie bolą. Czyli co: raz się wkurzyć i puścić w niepamięć? Niestety klientom nie pozostaje nic innego, jeżeli żyją w Niemczech".

"Neue Osnabruecker Zeitung" uważa, że "Pokusa tworzenia karteli szczególnie w branży spożywczej jest wyjątkowo duża. Z jednej strony bowiem zezwala się rolnikom na tworzenie kooperatyw producentów, przez co z góry wyklucza się swobodną konkurencję. Z drugiej strony coraz więcej klientów zważa przy zakupach, by nie mieć wyrzutów sumienia, nawet jeżeli przyjdzie im płacić parę centów więcej.

Jeżeli "kartoflany kartel" faktycznie istnieje - to byłaby to perfidna sprawa. Trafiałby on bowiem w tych mniej zasobnych klientów, którzy czasami nie mają za dużego pojęcia o zakupie produktów spożywczych. Najkorzystniej dla wszystkich jest bowiem kupować ziemniaki prosto od chłopa. I posłuchać jego rady, by ziemniaki przechowywać w chłodzie. Bo kiedy zaczną wypuszczać kłącza, to były to pieniądze wyrzucone w błoto".

Małgorzata Matzke

red. odp.: Elżbieta Stasik