1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
MigracjaNiemcy

Raport. Ukraińcy wybierają Niemcy nie tylko dla pieniędzy

12 września 2023

Spora część ukraińskich uchodźców wyjechała z Polski do Niemiec. Barierą był dla nich język polski. A niemiecki niektórzy z nich znali.

https://p.dw.com/p/4WDOW
Forum ekonomiczne w Karpaczu 2023
Prezentacja raportu „Z Polski do Niemiec. Nowe trendy ukraińskiej migracji uchodźczej“ podczas XXXII Forum Ekonomicznego w Karpaczu. Od lewej: Justyna Schulz, Agnieszka Ścigaj, Jan Malicki, Andrzej Korkus, Artem Zozulia i Urs UnkaufZdjęcie: Aureliusz M. Pedziwol/DW

Raport na ten temat został przedstawiony na tegorocznym Forum Ekonomicznym w Karpaczu. „Co najbardziej zmotywowałoby Pana/Panią do powrotu do Ukrainy po zakończeniu wojny?” – zapytali autorzy sondażu „Z Polski do Niemiec” żyjących w Niemczech uchodźców wojennych z Ukrainy, którzy przedtem przebywali w Polsce.

Z kilkunastu możliwych odpowiedzi respondenci najczęściej – 60 procent – wybierali realną perspektywę członkostwa w NATO. Możliwość połączenia się z rodziną, która pozostała w Ukrainie, wskazało o jeden punkt procentowy mniej respondentów. Trzecie miejsce z wynikiem 55 procent zajęły ex aequo odpowiedzi „realna perspektywa członkostwa w UE” i „zwiększenie poziomu wynagrodzenia oraz poprawa warunków pracy”. W tej części sondażu możliwy był oczywiście wybór większej liczby odpowiedzi.

– To jest kwestia bezpieczeństwa, jedna z podstawowych potrzeb człowieka – w rozmowie z DW tłumaczy wskazania członkostwa w NATO i Unii prezes zarządu spółki EWL Group zajmującej się pośrednictwem pracy dla pracowników zagranicznych. Andrzej Korkus kieruje też stworzoną przez spółkę Fundacją Wspierania Migrantów na Rynku Pracy „EWL”. – Myślę, że NATO oznacza dla nich bezpieczeństwo, Unia Europejska zaś stabilizację i lepsze życie. I oczywiście są jeszcze bliscy. Te trzy sprawy dominują – podkreśla.

Lider na rynku rekrutacji

„EWL Group to coś więcej niż agencja pracy. To Platforma Migracyjna, ekspert i lider na rynku rekrutacji, w której działalność badawcza spotyka nowoczesne rozwiązania na obszarze nowych technologii” – reklamuje się spółka na swojej stronie internetowej. Firma nie tylko pośredniczy w zatrudnianiu ludzi z zagranicy, ale i – według własnej deklaracji – zapewnia im „bezpieczną podróż, legalne zatrudnienie oraz godne warunki życia”.

– Rekrutujemy pracowników z 28 krajów także do Niemiec, gdzie zapotrzebowanie na rynku pracy jest olbrzymie – mówi Andrzej Korkus. To, z czym firma mierzy się od półtora roku, jest dla niej jednak czymś nowym. – Nie jesteśmy ekspertami od uchodźców, tylko od migracji zarobkowej. Nigdy nie myśleliśmy, że będziemy zajmować się zatrudnianiem uchodźców – podkreśla.

Przede wszystkim pierwszy okres pobytu uchodźców w nowym kraju wygląda inaczej niż w wypadku imigrantów zarobkowych, którzy zazwyczaj najpierw szukają pracy, a dopiero potem mieszkania. – Z uchodźcami jest odwrotnie. Im chodzi o to, żeby przetrwać. Najpierw szukają mieszkania, a potem w jego pobliżu przedszkola lub żłobka. My zaś nie wiedzieliśmy, jak im pomóc z opieką nad dziećmi – przyznaje szef EWL. – Szukaliśmy rozwiązań razem z pracodawcami. Jeden z nich nawet zorganizował żłobek u siebie.

Andrzej Korkus prezes zarządu spółki EWL Group oraz Artem Zozulia, szef wrocławskiej Fundacji Ukraina
Andrzej Korkus prezes zarządu spółki EWL Group oraz Artem Zozulia, szef wrocławskiej Fundacji Ukraina Zdjęcie: Aureliusz M. Pedziwol/DW

Grupa ankietowanych

Fundacja „EWL” prowadzi badania socjologiczne wśród cudzoziemców, którzy podjęli zatrudnienie w Polsce, a od czasu inwazji Rosji na Ukrainę „aktywnie organizuje pomoc charytatywną oraz angażuje się w działania wspierające Ukraińców powracających do kraju”. Wraz z kierowanym przez Jana Malickiego Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego (SEW) wydała już osiem raportów z wynikami wspólnych badań.

Sondaż „Z Polski do Niemiec” jest kolejnym takim przedsięwzięciem. Między 4 a 21 sierpnia tego roku ankieterzy przepytali w Niemczech 400 żyjących tam dorosłych obywatelek i obywateli Ukrainy, którzy po 24 lutego 2022 roku przybyli jako uchodźcy wojenni do Polski, a następnie przeprowadzili się do Republiki Federalnej. Badacze rozmawiali z nimi metodą wspomaganych komputerowo wywiadów internetowych CAWI (Computer-Assisted Web Interview), podczas których odpowiada się online na ankietę widoczną na ekranie.

Respondenci zostali wybrani z bazy kontaktowej uchodźców z Ukrainy, pochodzą ze wszystkich regionów tego kraju, reprezentują rozmaite grupy wiekowe (od 18 lat wzwyż) i poziomy wykształcenia. Żyją w różnych miastach w całych Niemczech: wielkich (Berlin, Monachium, Frankfurt nad Menem, Kolonia, Düsseldorf), średnich (Bochum, Freiburg, Ratyzbona, Bamberg), i mniejszych (Lippstadt, Herzogenaurach, Memmelsdorf).

Zmiana kraju

Pomysł zajęcia się tematem uchodźców, którzy postanowili zmienić kraj osiedlenia, wziął się z porównania liczb publikowanych przez unijny urząd statystyczny Eurostat. W sierpniu 2022 roku, gdy wojna Rosji przeciw Ukrainie trwała już pół roku, z 3,6 miliona ukraińskich uchodźców w Unii Europejskiej najwięcej, 1,3 miliona, znalazło schronienie w Polsce. Do Niemiec trafiło do tego czasu niespełna 700 tysięcy uciekających przed wojną Ukraińców.

Dziesięć miesięcy później, w czerwcu tego roku, liczba ukraińskich uchodźców w Europie wzrosła do czterech milionów, a najwięcej z nich – 1,1 miliona – było w Niemczech. W Polsce zostało ich już tylko niespełna milion, ubyło 350 tysięcy. W Niemczech odwrotnie: przybyło ich ponad 400 tysięcy.

– Oczywiście to nie znaczy, że wszyscy, którzy wyjechali z Polski, przenieśli się do Niemiec. Takich było ponad sto tysięcy. Chcieliśmy się przyjrzeć, czym się kierowali – mówi Andrzej Korkus.

Zdaniem Artema Zozuli Niemcy mogą być szczególnie atrakcyjne dla ludzi z wyższym wykształceniem
Zdaniem Artema Zozuli Niemcy mogą być szczególnie atrakcyjne dla ludzi z wyższym wykształceniemZdjęcie: Aureliusz M. Pedziwol/DW

Dysproporcje

Nie zaskakuje chyba, że 91 procent ankietowanych to kobiety, bo poza nielicznymi wyjątkami mężczyznom nie można opuszczać Ukrainy. Ta dysproporcja jest znacznie większa niż w gronie ukraińskich uchodźców przebywających w Polsce. We wcześniejszym badaniu EWL i SEW „Raport mobilności transgranicznej”, w ramach którego między 4 a 13 marca przepytano 500 dorosłych obywateli Ukrainy przebywających w Polsce, kobiety stanowiły „zaledwie” dwie trzecie, 67 procent ankietowanych. Jednak w tym badaniu pytano 200 uchodźców wojennych i 300 imigrantów, którzy przybyli do Polski przed rosyjską inwazją.

Jeszcze wyraźniejsza różnica między oboma raportami dotyczy wykształcenia. O ile wśród uchodźców przebywających w Polsce wykształcenie wyższe lub niepełne wyższe posiada nieco więcej niż połowa osób uczestniczących w badaniu (56 procent), wśród tych, którzy przeprowadzili się do Niemiec, studia ma za sobą, lub je przynajmniej rozpoczęło, niemal trzy czwarte badanych (73 procent).

Bariera językowa

– Ten raport był dla mnie w niektórych momentach odkryciem, a w innych stanowił potwierdzenie – mówi DW Artem Zozulia, szef wrocławskiej Fundacji Ukraina i wskazuje, że według badania w tej grupie co czwarta osoba (24 procent) podała, że zna język niemiecki „przynajmniej na poziomie komunikacyjnym”. – Czyli ci ludzie mają lepsze warunki w Niemczech, bo w tam nie natykają się na barierę językową, z którą zderzają się w Polsce, jeżeli nie znają polskiego.

Artem Zozulia uważa, że Niemcy mogą być szczególnie atrakcyjne dla ludzi z wyższym wykształceniem. Gdy chcą wykonywać zawód związany z ich umiejętnościami, dobra znajomość języka jest szczególnie ważna. – W Polsce ludzie, którzy w Kijowie byli menedżerami, czy wysoce wykwalifikowanymi specjalistami, bardzo często muszą iść na zmywak – twierdzi szef Fundacji Ukraina, który nieraz miał do czynienia z takimi wypadkami.

– A my, organizacje pozarządowe, chcemy, żeby byli samodzielni i wykorzystywali swoje umiejętności. Jeśli zrealizują to w Polsce, zyska na tym i Polska, i oni sami, bo gdy przyjdzie czas powrotów, będą bliżej Ukrainy – uważa Artem Zozulia.

Lekcje polskiego za darmo

Kursy językowe

Obaj rozmówcy DW wskazują, że istotnym czynnikiem decyzji o dalszej emigracji do Niemiec jest znacznie bardziej rozwinięty system wspierania uchodźców, a przede wszystkim – silny nacisk na kursy językowe. Podczas gdy w Niemczech organizuje je państwo, w Polsce ten ciężar spada według Artema Zozulii przede wszystkim na organizacje pozarządowe. – I nie zawsze są na to granty – dodaje.

– Tu widać obszar, nad którym możemy popracować, żeby tym ludziom zapewnić warunki pozwalające na swobodne podejmowanie decyzji – dodaje szef Fundacji Ukraina. Sam jest imigrantem, więc nie chce się wypowiadać, co powinno zrobić polskie państwo. – Na pewno warto na to zwrócić uwagę – mówi jedynie.

Jego słowa znajdują potwierdzenie w dwóch bliźniaczych tabelach opublikowanych w raporcie „Z Polski do Niemiec” dotyczących integrowania się tych samych ankietowanych w obu tych państwach. Podczas gdy w Polsce najczęściej wskazywali nawiązywanie kontaktów ze społecznością lokalną (34 procent) oraz integrowanie się w miejscu pracy (o jeden punkt mniej), w Niemczech dla większości (52 procent) najważniejsze było w tym względzie uczestnictwo w kursach podnoszących kwalifikacje językowe. W Polsce zaś ten czynnik oznaczyło jedynie 18 procent.

Wykluczeni

– Jest jeszcze jedna kwestia, która nie została pokazana w tym raporcie, a dobrze by było, gdyby się pojawiła w kolejnych. Mam na myśli grupy narażone na wykluczenie: seniorów, osoby niepełnosprawne, a przede wszystkim sieroty – dodaje prezes Fundacji Ukraina.

– Tu mam doświadczenie z pierwszych miesięcy inwazji, gdy osierocone, a do tego często też niepełnosprawne dzieci przybywały wagonami z Ukrainy. W Polsce zaproponowano dla nich sale sportowe z materacami. I żadnej dodatkowej opieki. To był konkretny przykład z konkretnego zdarzenia – podkreśla Zozulia.

Wówczas wraz z kolegą zwrócił się do znajomych w Niemczech, by znaleźć ośrodek specjalizujący się w zapewnianiu opieki sierotom. – Ochrona takich grup, które potrzebują większej opieki, w Polsce jest jeszcze trudniejsza, bo znajdują się one poza polem widzenia biznesu – mówi pochodzący z Ukrainy działacz.

– Ale Polska też deklaruje, że będzie się nimi opiekować – dodaje Artem Zozulia. Tego rodzaju zobowiązania będą niewątpliwie najtrudniejsze, bo w takich wypadkach motywacji do powrotu prawdopodobnie raczej nie będzie.

Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>