1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Rada Żydów grozi wycofaniem się z fundacji upamiętniającej wypędzenia

16 marca 2010

Również Rada Żydów w Niemczech grozi wycofaniem się z fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednianie”. O przyczynach frustracji mówi jej wiceprzewodniczący Salomon Korn.

https://p.dw.com/p/MU07
Salomon Korn reprezentuje w fundacji Centralną Radę Żydów w NiemczechZdjęcie: AP

DW / Róża Romaniec: Dlaczego zagroził Pan bojkotem fundacji?

Salomon Korn: Przede wszystkim mamy zatrzeżenia co do powiększenia rady fundacji z 13 do 21 osób. To źle wróży dla kwestii merytorycznych, bo gremium staje się ociężałe. Poza tym debata w Bundestagu nad nowelizacją ustawy, może być furtką dla tematów, o których nie ma co dykutować.

DW: Jakie tematy ma Pan na myśli?

SK: Chodzi np. o cele nowej placówki. Związek Wypędzonych dąży do tego, by wystawa miała emocjonalny wymiar, naszym zdaniem jest to nie do przyjęcia. Jedyny właściwy sposób prezentacji wypędzeń Niemców po II wojnie światowej to rzeczowe i naukowe wyjaśnienie, że wypędzenia są skutkiem nazistowskiego reżimu i jego zbrodni. Nasze obiekcje budzi też fakt, że po rezygnacji Eriki Steinbach z jednego miejsca do rady wejdzie trzech dalszych członków BdV.

Deutschland Vertriebene Kinder in Berlin Flash-Galerie
W Berlinie ma powstać wystawa o powojennych wypędzeniach milionów NiemcówZdjęcie: AP

DW: Brzmi to, jakby Rada Zydów obawiała się większego wpływu Związku Wypędzonych...

SK: Owszem, BdV zyska na znaczeniu, choć może nie decydująco. Naszym zdaniem przez rozgrywki personalne cała sprawa nabrała dziwnego posmaku, a przyznanie BdV dalszych trzech miejsc nie wspiera porozumienia w kwestiach merytorycznych, lecz pogłębia problemy.

DW: Merytorycznie formułuje Pan m.in. żądanie wyjaśnienia powiązań wcześniejszych liderów Związku Wypędzonych z nazistami. Dlaczego miałoby to być zadaniem fundacji?

SK: Rzeczywiście ta sprawa nie została dotychczas sformułowana jako jeden z celów fundacji i można się sprzeczać, czy być nim powinna. Wypędzeni powinni moim zdaniem z własnej inicjatywy dbać o wyjaśnienie tego, byłoby to wręcz „aktem oczyszczającym” - tym bardziej, że chodzi o pokolenie rodziców i dziadków. Zamiast tego BdV raczej trzyma niewygodne informacje pod kluczem. To nie wzbudza zaufania.

DW: Ale w jaki sposób kwestia powiązań wcześniejszych działaczy BdV ma się do przyszłej placówki dokumentującej wypędzenia?

SK: Nie chcemy dopuścić, by temat wypędzeń Niemców po II wojnie światowej ześliznął się w obszar pojęć filozoficzno-antropologicznych i był w pierwszej linii rozpatrywany w kontekście innych wypędzeń XX wieku. Powojennych wypędzeń Niemców nie można podporządkować jakimś regułom i przedstawiać jako największej tego typu tragedii, porównując do innych wypędzeń. To, co spotkało Niemców jest nierozerwalnie wpisane w kontekst reżimu nazistowskiego i tak musi być prezentowane - jako efekt zbrodni hitlerowskich popełnionych na innych narodach. Wypędzenia były uzasadnioną reakcją oporu, a nie pozbawionym historycznego kontekstu objawem przemocy wobec Niemców. Wypędzeni unikają na razie jednoznacznych wypowiedzi i obstają przy ogólnikach. Nikt nie krytykuje zwrócenia się Związku Wypędzonych ku indywidualnemu cierpieniu milionów ludzi - to się odbywa w ramach odpowiednich publikacji i spotkań. Ale nie ma mowy, by taki wydżwięk miała wystawa fundacji o wypędzeniach. W centrum musi znaleźć się obiektywizm i historyczny kontekst. Przyczyny wypędzeń leżą w dyktaturze i zbrodniach III Rzeszy. A środowiska wypędzonych nie mają wyboru interpretacji, bo to są fakty.

Salomon Korn, Vorsitzender des Vorstandes der Jüdischen Gemeinde Frankfurt und Vizepräsident des Zentralrates der Juden in Deutschland
Salomon Korn zagroził bojkotem projektuZdjęcie: picture-alliance/dpa

DW: Sądzi Pan, że w 21-osobowej radzie fundacji tak zasadnicza kwestia może być przedmiotem sporu?

SK: Trudno mi to ocenić, bo dotychczas nie mieliśmy w naszym gronie wielu merytorycznych dyskusji. Myślę jednak, że rozszerzenie rady zaszkodziło projektowi i ma w sobie większy potencjał konfliktowy.

DW: Zagroził Pan wycofaniem się ze współpracy w fundacji. Co musiałoby się wydarzyć?

SK: Jeżeli cała dyskusja będzie zmierzała w niewłaściwym kierunku i dojdę do wniosku, że przekracza pewne granice, to się wycofam. Obecnie nadal wierzymy, że ministrowi Neumannowi, który przewodniczy projektowi, uda się skierować dyskusję na bardziej merytoryczny tor. Do tej pory miałem wrażenie, że z obydwoma reprezentantami BdV w radzie mogliśmy rozsądnie współpracować. Ale wkrótce będzie ich sześciu – trudno mi ocenić, jaki wtedy będzie klimat.

DW: Czy oczekuje Pan również od kanclerz Merkel, że na dorocznym przyjęciu Związku Wypędzonych dziś w Berlinie odniesie się ona do ostatnich turbulencji wokół fundacji?

SK: Zyczyłbym sobie, by pojawiły się z tej okazji akcenty wyjaśniające, a nie polityzujące. Gdyby rząd uważał, że musi wyjść naprzeciw pewnym oczekiwaniom niektórych wyborców, to byłoby to krótkowzrocznym myśleniem. Moim zdaniem należy stawić się m.in. prawdzie odnośnie przeszłości byłych działaczy BdV. Szczerość lepiej się opłaci niż polityczne rozgrywki. Na dyskusje o meritum musimy jednak chyba poczekać, aż Bundestag znowelizuje ustawę o fundacji. Dopiero po zebraniu się nowej 21-osobowej rady, będzie można ocenić, w jakim kierunku projekt zmierza. Dobrze byłoby, gdyby do tego czasu rząd starał się go skierować na rzeczowy i naukowy tor.

DW: Dziękuję za rozmowę.

rozmawiała Róża Romaniec

red. odp. Iwona Metzner