Progresywny Sojusz - nowa organizacja światowej lewicy
24 maja 2013Progressive Alliance (PA) czyli Progresywny Sojusz będący siecią ponad 70 partii socjaldemokratycznych ze wszystkich kontynentów ma, wzmocnić międzynarodową współpracę socjaldemokratów. Nowy sojusz powołano do życia w środę 22.05. w Lipsku, w przededniu jubileuszu 150-lecia powstania niemieckiej partii SPD. Pomysł jego stworzenia narodził się w grudniu ub. roku w Rzymie.
"Przyszedł najwyższy czas na stworzenie postępowego, światowego systemu politycznego i ekonomicznego, w którego centrum znów znalazłby się człowiek" - napisano w deklaracji założycielskiej. XXI wiek należy uczynić "stuleciem demokratycznego, socjalnego i ekologicznego postępu".
Walka o ideały w zmienionym świecie
Ten nowy, luźny sojusz partii miałby stać się alternatywą do często krytykowanej Socjalistycznej Międzynarodówki (SI), a w jego skład wejść mają obok partii socjaldemokratycznych i socjalistycznych z państw europejskich także Partia Demokratyczna ze Stanów Zjednoczonych, południowoafrykański African National Congress (ANC), australijska Labour Party czy indyjska Partia Kongresowa.
- Mamy odwagę rozpocząć coś nowego - powiedział szef niemieckich socjaldemokratów Sigmar Gabriel, precyzując cele nowej sieci: walkę z ubóstwem i z przemożnym wpływem rynków na życie ludzi. "Chodzi o walkę z biedą, o równouprawnienie kobiet i mężczyzn, o przywrócenie pokoju i zwalczanie wojen, o prawo do dobrej pracy i edukacji" - powiedział. - Wydajemy setki miliardów, aby ratować banki i podobno nie mamy pieniędzy, by zapewnić ludziom zaopatrzenie w czystą wodę - powiedział Gabriel na lipskim konwencie. Także brytyjska Labour Party i demokraci z USA uważają, że nowy sojusz mógłby stać się siłą napędową zrównoważonej formy globalizacji. - Jest to bardzo ważne spotkanie - powiedział były gubernator Vermontu Howard Dean, zaznaczając, że chodzi o to, by wspólnie bronić wolności przed terrorem i niesprawiedliwością.
Bezczynna SI
Nowa sieć ma być odpowiedzią na powszechne niezadowolenie z działalności Socjalistycznej Międzynarodówki. Jej przewodniczący, były premier rządu Grecji Georgios Papandreou w liście otwartym skierowanym do 150 partii członkowskich SI zarzucił Sigmarowi Gabrielowi oszczercze ataki i próbę rozłamu lewicy.
Papandreou skierował w liście pośrednią uwagę do Gabriela: "Szkoda, że kierownictwo naszej niemieckiej partii członkowskiej próbuje podzielić globalny, progresywny ruch, zamiast starać się o zwarcie szeregów".
Faktem jest jednak, że SI, z siedzibą w Londynie, od lat już zastygła w letargu. Z tego powodu nie tylko niemiecka SPD uważa, że SI nie jest już adekwatnym instrumentem dla intensywniejszej współpracy lewicowych partii. Niemieccy socjaldemokraci ze swej strony podkreślają, że także Evangelos Venizelos, następca Papandreou na stanowisku przywódcy greckich socjalistów, opowiada się za członkostwem w nowym sojuszu.
Poważne zarzuty
Niemiecka SPD w ostatnim czasie praktycznie zawiesiła swoje członkostwo w SI. Ma zamiar zredukować swoją roczną składkę członkowską ze 100 tys. funtów do 5 tys. funtów i pozostać przy statusie obserwatora.
Sigmar Gabriel powiedział, że był dość wstrząśnięty, kiedy stwierdził, kto jest jeszcze członkiem SI. Kontrowersyjne było na przykład członkostwo przyjętej w 1989 r. Narodowodemokratycznej Partii Egiptu (NDP) pod przewodnictwem Hosniego Mubaraka. W roku 2011 NDP została wykluczona z SI po krwawym stłumieniu protestów.
Przez długi czas żywiono nadzieję, że określone organizacje uda się zdemokratyzować poprzez przyjęcie ich do SI - zaznaczał szef SPD, kierując także ciężki zarzut pod adresem szefa SI: "W mojej opinii ta organizacja ma skorumpowanego sekretarza generalnego".
Szef SI Papandreou i sekretarz generalny Luis Ayala odparli ten zarzut, określając go mianem "osobistego ataku, pomówienia i kłamstwa".
dpa, rtr / Małgorzata Matzke
red.odp.: Elżbieta Stasik