Producenci piwa w RFN idą na barykady przeciwko frackingowi
24 maja 2013Niemcy sceptycznie podchodzą do metody wydobycia gazu ziemnego poprzez szczelinowanie hydrauliczne czyli tzw. fracking. Ludzie boją się, że chemikalia używane do szczelinowania mogą przenikać do wód gruntowych i uczynić wodę niezdatną do picia. Teraz do grona sceptyków dołączyli jeszcze niemieccy producenci piwa, wskazując, że fracking sprzeczny jest z obowiązującym w Niemczech od XVI w. Bawarskim Prawem Czystości przy warzeniu piwa. Zgodnie z tym prawem jedynymi składnikami piwa mogły być słód jęczmienny, chmiel i woda. Ale czysta woda, czerpana ze źródeł i studni, których browarnicy strzegą jak oka w głowie.
Brak podstawowych informacji
- Woda najwyższej jakości jest niezbędna dla naszej branży - podkreśla Peter Hahn, prezes Niemieckiego Zrzeszenia Piwowarskiego. - Pomimo całego zrozumienia dla nowych technologii i dążenia, by zwiększyć wydobycie gazu, nie wolno bagatelizować ryzyka - ostrzega.
Tego, że ryzyko istnieje, nie kwestionuje właściwie nikt. Federalny Urząd Ochrony Środowiska w ubiegłym roku wydał ekspertyzę, gdzie na 467 stronach dokumentuje, że "przerażająco wielkie są rozmiary luk w wiedzy na temat potencjalnego ryzyka, jakie fracking niesie dla zasobów wodnych. Brakuje jeszcze wielu podstawowych informacji, aby móc w fachowy sposób oszacować czynniki ryzyka i możliwość zapanowania nad nimi".
Z tego względu Niemieckie Zrzeszenie Piwowarskie wystosowało do rządu list, w którym ostrzega przed niebezpieczeństwem zanieczyszczenia wody pitnej przez szczelinowanie hydrauliczne.
Rząd zwleka z trudną decyzją
"Nowele ustaw przygotowane do tej pory przez rząd nie są wystarczające, by zapewnić wymagane bezpieczeństwo zaopatrzenia w wodę pitną i by sprostać wymaganiom wynikającym z Prawa Czystości w warzeniu piwa", piszą browarnicy zastrzegając, że powzięcie uchwały rządu powinna poprzedzić jeszcze dyskusja.
Rząd RFN jak dotąd zwleka jeszcze z uchwałą i odkładał ją już kilkakrotnie. W połowie maja br. chadecko-liberalna koalicja uzyskała porozumienie co do projektu ustawy, która przewiduje, że fracking ma być zabroniony w obszarach otaczających jeziora będące ujęciami wody pitnej, jak np. Jezioro Bodeńskie. Szczelinowanie może być jednak dopuszczone w pobliżu zapór wodnych.
Zabójcze dla źródeł
Także branża produkcji napojów i wody mineralnej oponuje przeciwko frackingowi domagając się ochrony źródeł i ujęć wody, ponieważ chemikalia z frackingu mogą je trwale zanieczyścić.
- Od strony polityki energetycznej fracking kryje w sobie wielkie szanse, tak, że dyskusje będą toczyły się jeszcze w przyszłości - prorokuje Stefan Seip, prezes Zrzeszenia Niemieckich Źródeł Mineralnych. Obawia się on, że lobby energetyczne będzie silniejsze niż producenci wody mineralnej i napojów chłodzących, którzy z wielkim niepokojem patrzą na to, jak ważą się losy frackingu w Niemczech.
- Jeżeli choć odrobina chemikaliów z frackingu przedostanie się do źródła, źródło jest skończone - zaznacza.
Niemieckie przepisy różnicują bardzo dokładnie pomiędzy wodą mineralną i wodą stołową. Woda mineralna może tylko pochodzić bezpośrednio ze źródła i musi być rozlewana w tym stanie, jaki oferuje natura. To różni ją od wody pitnej, która może być oczyszczana i uzdatniana.
Niemożliwe jest więc poddanie wody mineralnej jakiemuś chemicznemu oczyszczaniu. Jedyne, co się robi to jej odżeleźnianie, ze względu na smak i wygląd.
Branży napojów chłodzących nie uspokaja także zapowiedź, że fracking nie zostanie dopuszczony na obszarach ochrony ujęć wody pitnej.
- Źródła wody mineralnej a zasoby wody pitnej to dwie różne rzeczy - wyjaśnia Seip, wskazując na aktualne informacje jego zrzeszenia. Według nich 95 proc. źródeł wody mineralnej w Niemczech położonych jest poza chronionymi ujęciami wody pitnej. W obecnej chwili oznacza to, że można byłoby robić odwierty bezpośrednio koło źródła mineralnego.
afp, Welt / Małgorzata Matzke
red.odp.: Elżbieta Stasik