Praca. Czy Niemcy stali się leniwi?
16 maja 2024Pierwszy rzut oka na liczby opublikowane przez OECD, organizację zrzeszającą kraje uprzemysłowione, może wywołać szok. Mówią one bowiem, że przeciętny Amerykanin przepracował w 2022 roku ponad 1800 godzin, podczas gdy przeciętny Niemiec tylko 1340 godzin. Nie należy jednak wyciągać z tego wniosku, że Niemcy stali się leniwi, twierdzi ekspert do spraw rynku pracy Enzo Weber z Instytutu Badań nad Rynkiem Pracy i Zawodami (Institut für Arbeitsmarkt- und Berufsforschung, IAB), swego rodzaju think tanku Federalnej Agencji Pracy (Bundesagentur für Arbeit, BA).
– Niemcy mają bardzo wysoki wskaźnik zatrudnienia kobiet w porównaniu z większością innych państw – mówi Weber. Mniej więcej co druga kobieta pracuje w niepełnym wymiarze godzin. Z czysto matematycznego punktu widzenia oznacza to, że średnia roczna liczba godzin pracy na zatrudnionego spada.
Przykład: Jeśli dwóch mężczyzn w jednym kraju pracuje po dziesięć godzin, średni czas ich pracy wynosi dziesięć godzin (10+10):2=10. Jeśli w innym kraju dwóch mężczyzn pracuje po dziesięć godzin, a jedna kobieta cztery godziny, średni czas ich pracy wynosi osiem godzin (10+10+4):3=8.
Niemcy pracują więcej, a nie mniej
– Te liczby nie oznaczają więc, że ludzie w Niemczech mniej pracują – mówi Weber. – Wręcz przeciwnie, pracują więcej, ponieważ alternatywą byłoby, że tych kobiet wcale by nie ujęto w tej statystyce – podkreśla. Sama OECD zwraca również uwagę, że jej dane tylko w ograniczonym zakresie nadają się do międzynarodowych porównań. (A dokładniej OECD zastrzega, że publikowane przez nią liczby są przeznaczone jedynie do porównywania trendów w czasie, natomiast nie nadają się do porównywania poziomu średniego rocznego czasu pracy w danym roku ze względu na różne źródła danych i różne metody obliczeń w poszczególnych krajach – przyp.)
Czasy, gdy w Niemczech mężczyźni pracowali na pełnych etatach, a kobiety pozostawały w domu, należą do przeszłości. Obecnie pracuje 77 procent kobiet, a to oznacza, że w ciągu ostatnich trzydziestu lat odsetek kobiet w świecie pracy znacznie wzrósł, nawet jeśli wiele z nich pracuje na pół, czy ćwierć etatu.
Ludzie chcieliby mniej pracować
A przy tym Niemcy jak najbardziej chcieliby pracować mniej. Sondaże nieraz to pokazały. Według badania przeprowadzonego przez IAB, prawie połowa w pełni zatrudnionych kobiet chciałaby skrócić swój czas pracy o ponad sześć godzin. Prawie 60 procent mężczyzn chciałoby pracować o około 5,5 godziny krócej.
Takie życzenia istnieją już jednak od dekad i z biegiem czasu nie bardzo się zmieniły.
Z pokoleniem Z jest lepiej niż z jego reputacją
Pod względem preferencji dotyczących czasu pracy szczególnie kiepsko wypada reputacja tak zwanego pokolenia Z, czyli ludzi urodzonych między 1995 a 2010 rokiem. Chcą mieć jak najwięcej wolnego czasu i jak najwyższe wynagrodzenie. To często powtarzana opinia.
Enzo Weber jej nie potwierdza. Dla większości ludzi z pokolenia Z sukces w pracy jest ważny. Pod tym względem nie różnią się zdaniem Webera od poprzednich generacji. – Myślę, że każdy chce mieć jak najwięcej wolnego czasu i wysokie zarobki. Trudno mieć coś przeciwko temu. To, co dostrzegamy u młodych ludzi, to brak jakiegoś wyjątkowego rozwoju w odniesieniu do liczby godzin pracy, brak jakiegoś nadzwyczajnego spadku zaangażowania zawodowego, oraz zmiany pracodawcy nie częstsze niż to było wśród młodych ludzi przed laty – wyjaśnia ekspert.
Postulat x-dniowego tygodnia pracy
W minionych latach zmienił się także styl życia Niemców. – Jednoosobowe gospodarstwo domowe z czasów cudu gospodarczego już prawie nie istnieje – mówi Weber.
Dziś pracują zazwyczaj oboje partnerzy i dlatego potrzebują pewnej elastyczności. – Każdy powinien mieć swobodę wyboru, ile ma pracować w danej fazie życia – mówi Weber. – Nie potrzebujemy 5- czy też 4-dniowego tygodnia pracy, ale tygodnia x-dniowego oraz elastyczności. Elastyczniejsze modele pracy mogą także motywować ludzi w wieku emerytalnym do kontynuowania pracy.
Przesunięcie pozycji negocjacyjnych na rynku pracy
Żądania skracania i uelastyczniania czasu pracy są na dodatek łatwiejsze do wdrożenia w czasach niedoboru wykwalifikowanej siły roboczej i dzięki doświadczeniom zdobytym podczas pandemii koronawirusa, niż to było po przełomie tysiącleci, kiedy panowało masowe bezrobocie.
Jak jednak ma się żądanie „mniej pracy” do rosnącego zapotrzebowania na wykwalifikowaną siłę roboczą i do życzenia niedopuszczenia do utraty osiągniętego dobrobytu? Oczekuje się, że do 2035 roku same trendy demograficzne doprowadzą do zmniejszenia liczby ludzi na niemieckim rynku pracy o siedem milionów.
Kluczowym czynnikiem jest produktywność
Jeśli liczba przepracowanych godzin nie będzie rosła lub nawet spadnie, wówczas jedynym rozwiązaniem będzie poprawienie jakości pracy, to znaczy produktywności. Enzo Weber jest zdania, że wyciskanie z ludzi maksymalnego czasu pracy nie ma sensu. Za rozsądniejsze uważa podnoszenie jakości pracy poprzez dokształcanie, inwestycje w cyfryzację, sztuczną inteligencję i ekologiczną przebudowę gospodarki.
Weber wskazuje, że ważna jest proaktywna polityka kwalifikacji. Innymi słowy, nie powinniśmy czekać, aż wskutek zmian strukturalnych ktoś zostanie w tyle, żeby potem próbować go ratować jakimiś nadzwyczajnymi działaniami. Zamiast tego należy umożliwić ludziom, żeby sami mogli przejąć inicjatywę i odgrywać aktywną rolę.
Tempo wzrostu produktywności znacznie zmalało
Dziś jednak z produktywnością wcale nie jest tak dobrze. Panuje stagnacja, ubolewa Weber. Według badania przeprowadzonego przez McKinsey Global Institute (MGI), w latach 1997-2007 Niemcy osiągnęły tempo wzrost produktywności o 1,6 procent rocznie. Jednak w latach 2012-19 zmalało ono o połowę, do 0,8 procent rocznie.
Wynika to częściowo z faktu, że wiele miejsc pracy powstało w sektorach o niższej produktywności, takich jak wymagające zaangażowania licznego personelu usługi. W opiece, oświacie i służbie zdrowia jest bowiem możliwy tylko ograniczony wzrost produktywności.
Spadła również produktywność całej gospodarki, ponieważ słabnie koniunktura, a wiele przedsiębiorstw z powodu braków fachowców na rynku pracy zatrzymuje swoich pracowników, przez co koszty pracy nie są obniżane. To zaś obniża produktywność. Z głosów dochodzących z rady do spraw cyfryzacji Konfederacji Niemieckich Stowarzyszeń Pracodawców (Bundesvereinigung der Deutschen Arbeitgeberverbände, BDA) wynika, że więcej mogłoby się też dziać w kwestii inwestycji w rozwój technologiczny, cyfryzację i transformację ekologiczną.
Niezależnie jednak od rozwoju produktywności, wciąż jest wielu niewykorzystanych potencjalnych pracowników. – Dotyczy to nie tylko zatrudnienia kobiet i podwyższenia czasu pracy ludzi zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin, ale także wielu imigrantów i Niemców, którzy nie mają ani żadnego wykształcenia, ani kwalifikacji zawodowych, a których często już na starcie pozbawia się wielu szans bycia produktywnym na rynku pracy – mówi Marcel Fratzscher z Niemieckiego Instytutu Badań Gospodarczych (Deutsches Institut für Wirtschaftsforschung, DIW) w Berlinie.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>