1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"Popolski show": Niemiecki program satyryczny o polskiej rodzinie

6 lipca 2009

Wielu Polaków oglądających w niemieckiej telewizji program satyryczny na temat polskiej rodziny wzrusza ramionami. Jednak "Popolski Show" jako impreza objazdowa podoba się i budzi wśród Niemców sympatię do Polski.

https://p.dw.com/p/IiBX
"Popolski Show" w ruinie klasztoru Marienthal, 03.07.2009Zdjęcie: DW

W czasie "Popolski Show" widzowie dowiadują się, że prawie wszystkie hity ostatnich dziesięcioleci pochodzą z Polski i są dziełem nieznanej, zubożałej rodziny muzyków - rodziny Popolskich. Tych kompozycji nie udało się niestety Popolskim spieniężyć, ponieważ wyłudził je od nich, a następnie sprzedał, perfidny handlarz używanych samochodów.

Jak się dalej okazuje, Popolscy wymyślili nie tylko muzykę popową. Położyli również historyczne podwaliny pod film, sport i naukę.

„Wcale z Polaków nie drwimy. Gdyby tak było, nie założylibyśmy rodziny Popolskich, wynalazców muzyki pop, lecz pewnie rodzinę prowadzącą lakiernię samochodów” mówi Achim Hagemann, grający rolę najstarszego brata - Pawła Popolskiego.

Ponieważ odgrzewanie starych dowcipów im nie leży, postanowili „historię odwrócić i dowieść, że to Polakom coś ukradziono.”

Hagemann przyznaje, że Popolscy mogą trochę Polaków drażnić, ponieważ pewne rzeczy przerysowują: „na przykład ubrań, w których występujemy, dziś się w Polsce nie nosi. Sciągnęliśmy je z lat siedemdziesiątych”.

Show na stojąco

Die Popolski Show
Relaks przed występem. Część Rodziny Popolskich z Achimem Hagemannem (Pawłem Popolskim) w głębi.Zdjęcie: DW

Ruina klasztoru Marienthal położona jest wśród malowniczych winnic, w dolinie rzeki Ahr. Na otoczonym gęstym żywopłotem dużym czworobocznym dziedzińcu gromadzi się tłum: ludzie w różnym wieku i bardzo dużo młodzieży. Odnosi się wrażenie, że wszyscy dobrze się znają. Hagemann twierdzi, że około 20 procent publiczności to Polacy.

Wkrótce służąca za halę koncertową ruina wypełnia się do ostatniego stojącego miejsca, niczym gigantyczny zatłoczony autobus. "Popolski Show" ogląda się na stojąco: „Chodzi o to, by można było tańczyć. Występowaliśmy też przed siedzącą publicznością. Wielu widzów chciało się jednak poruszać; tańczyć, klaskać itd, a na stojąco łatwiej” – tłumaczy Hagemann.

Czysta na rozgrzewkę

Pierwszy polski stereotyp, picie wódki, zaprezentowano zaraz na wstępie widowiska.

Bracia Popolscy zaserwowali ten mocny trunek w niezliczonej ilości miniaturowych plastikowych kubeczków. Po wychyleniu „kieliszeczka” publiczność, naśladując Pawła Popolskiego, na komendę przez ramię wyrzuca za siebie kubeczek.

„Zaden z Polaków, naszych polskich tekściarzy i polskich przyjaciół występujących z nami, nie potrafił sobie wyobrazić Popolskich bez wódki. Gdybyśmy z niej zrezygnowali, uznano by nas za nienormalnych. Dowcipy, które Polacy nam proponują są często bardziej prowokujące, niż te, na które sami się odważamy” - uśmiecha się Achim Hagemann.

Przeszłość Achima Hagemanna vel Pawła Popolskiego

Die Popolski Show
Achim Hagemann przy studni przyklasztornego dziedzińcaZdjęcie: DW

Achim Hagemann, sprężysty wysoki blondyn o wesołym usposobieniu, studiował w Duesseldorfie muzykę klasyczną. Potem wiele pracował dla telewizji, a w latach dziewięćdziesiątych występował w telewizyjnym programie satyrycznym „Total Normal”. Później poświęcił się muzyce filmowej i jak mówi, „pewnego dnia znów zatęskniłem za sceną”. Było to prawie siedem lat temu, tuż przed narodzinami projektu „Die Popolski Show”.

„Hormony radości i szczęścia”

Die Popolski Show
Najstarszy brat Paweł Popolski (A.H.) z reporterką Iwoną MetznerZdjęcie: DW

O skomentowanie imprezy, polsko-niemieckiej publiczności nawet nie trzeba było długo prosić. Wielu widzów bardzo chętnie zgodziło się na wypowiedź: „Koleżanka powiedziała przed chwilą, że wyzwoliły się w niej hormony radości i szczęścia. Jesteśmy dumnymi Polkami, nasze dzieci rozmawiają w dwóch językach, na pewno nie jesteśmy ostatni raz na Popolskich" – mówi jedna z zapytanych - Edyta Bertrand z Ahrtal.

Z kolei Sylwia Zbijczyk nawiązuje do niechęci, z jaką niektórzy rodacy podchodzą do „Popolski Show”: „Jest nas tu dwanaście rodowitych Polek, wszystkie w barwach narodowych. Słyszałyśmy, że Polacy mają z Popolskimi problemy, że nie potrafią zrozumieć ich humoru . Wcale nie jest tak jak się w Polsce mówi, że wyśmiewa się blokowiska i polskie tradycje. Wcale tak nie jest. Jest po prostu dużo wesołej zabawy”.

„My też mamy nasze blokowiska”

Die Popolski Show
Hagemann przy perkusjiZdjęcie: DW

„Popolski Show” podoba się również ciemnowłosemu nastolatkowi, Danielowi Roeberowi. Mówi, że to mieszanka komedii z muzyką, co Popolskich według niego wyróżnia. Od wejścia Polski do Unii Popolscy, same ekscentryczne osobowości, jeszcze bardziej zbliżyli się do Polski i Polaków. „Zawsze będziemy się spotykać z sympatią i antypatią.Tu zgromadzili się zwolennicy sympatii do Polaków, a ci, którzy pozostali na zewnątrz, to zwolennicy antypatii”.

Ludgar Haas przyjechał na „Popolski Show” do Marienthal aż z Hesji: „Mogę tylko powiedzieć, że to, co robią ci bracia, jest naprawdę odlotowe. Wiemy, że nie są oni Polakami, ale to, co prezentują, nie jest w żadnym wypadku szkalowaniem narodu polskiego. Wręcz przeciwnie: po tym programie każdy ma ochotę jechać do Polski i powiedzieć: ludzie, macie supermuzykę. Chciałbym też obejrzeć te blokowiska, o których mowa u Popolskich. Wierzcie, że i my mamy nasze blokowiska, a więc wyluzujcie się!”.

Iwona Metzner / du