1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Pomyłkowa śmierć afgańskich żołnierzy - Bundeswehra ubolewa

3 kwietnia 2010

Pięciu afgańskich żołnierzy zginęło wczoraj wieczorem (2.04) podczas pomyłkowego ostrzelania ich samochodu przez Bundeswehrę. Tego samego dnia przed południem wskutek ataku talibów zginęło trzech niemieckich żołnierzy.

https://p.dw.com/p/MmXs
Zdjęcie: AP

Tragiczna pomyłka zdarzyła się, kiedy do grupy niemieckich żołnierzy zbliżały się dwa cywilne samochody. Na wezwanie do kontroli, przeprowadzone, jak podaje dowództwo Bundeswehry, „według wszelkich obowiązujących reguł”, samochody nie zatrzymały się. Niemieccy żołnierze otworzyli wtedy ogień. Jak się później okazało, były to cywilne samochody afgańskiego wojska. Według dowództwa operacyjnego w Poczdamie, zginęło pięciu Afgańczyków. Gubernator Kunduzu, gdzie zdarzył się incydent, mówi o sześciu ofiarach.

Dowództwo Bundeswehry mówi o pomyłce „z najwyższym ubolewaniem”. Zapowiada też dokładne zbadanie zdarzenia.

Najcięższy dzień

Generał Frank Leidenberger
Generał Frank LeidenbergerZdjęcie: dpa

Dla Bundeswehry wczorajszy dzień był jednym z najcięższych w jej historii. Jak podał dowódca niemieckich wojsk w Północnym Afganistanie, generał Frank Leidenberger, niemieccy żołnierze pracowali wczoraj przy usuwaniu min w dystrykcie Char Darah, kiedy zostali zaatakowani przez grupę około stu talibów (agencje mówią o dwustu napastnikach). Rozpętała się wielogodzinna walka, w której zginęło trzech niemieckich żołnierzy, ośmiu zostało rannych, w tym kilku ciężko. Ciężko ranni zostali przewiezieni helikopterami do szpitali wojskowych w Kunduzie i Masar-i-Szarif.

Straty po stronie talibów nie są znane.

Cywile jako tarcze ochronne

Według informacji dowództwa Bundeswehry, talibowie byli uzbrojeni w ręczną broń palną i pancerfausty. Niemieccy żołnierze nie mogli użyć ciężkiej broni, bo talibowie strzelali z budynków cywilnych.

Char Darah uchodzi za najbardziej niebezpieczny z sześciu dystryktów prowincji Kunduz. Właśnie stamtąd talibowie ostrzeliwali w przeszłości obozy niemieckich żołnierzy. W Północnym Afganistanie stacjonuje obecnie blisko 4,5 tysiąca żołnierzy Bundeswehry.

Ofiary nie mogły zginąć na próżno

Niebezpieczna misja: niemieccy żołnierze w północnym Afganistanie
Niebezpieczna misja: niemieccy żołnierze w północnym AfganistanieZdjęcie: AP

Kanclerz Angela Merkel i minister obrony Karl-Theodor zu Guttenberg ze wzburzeniem i ubolewaniem zareagowali na wczorajsze zdarzenia. „Myślami jestem przy rodzinach zabitych i rannych żołnierzy” – powiedziała kanclerz. Minister zu Guttenberg, który przerwał wielkanocny urlop w Południowej Afryce, powiedział: „Walki tych rozmiarów pokazują, jak niebezpieczna i zarazem konieczna jest misja w Afganistanie”. Podobnie wypowiedział się minister rozwoju, Dirk Niebel, który przebywa w Afganistanie z trzydniową wizytą.

Generał Leidenberger podkreślił, że nie ma powodu do zmiany strategii. „Sytuacja jest bez zmian”, powiedział. „Jest też zrozumiałe, że śmierć żołnierzy nie może być śmiercią na próżno”, dodał. Bundeswehra będzie kontynuować misję, której zadaniem jest ochrona ludności cywilnej Afganistanu. „Na pewno jest to trudna faza, ale jesteśmy tutaj, żeby doprowadzić nasze zadanie do końca”, powiedział generał Frank Leidenberger.

Krytyka

Afgańscy policjanci w Kabulu
Afgańscy policjanci w KabuluZdjęcie: AP

Były minister obrony Volker Rühe ostro skrytykował obecność niemieckich żołnierzy w Afganistanie. Wmawianie, że chodzi o misję pokojową i stabilizacyjną, jest „politycznym kłamstwem”, powiedział tuż przed wczorajszymi wydarzeniami. Były minister domaga się jej zakończenia: „Przygoda Afganistan musi zostać zakończona”, podkreśla.

Krytycznie wypowiada się także przewodniczący Rady Kościoła Ewangelickiego w Niemczech, Nikolaus Schneider. Jak powiedział w dzisiejszym (3.04) wydaniu „Hamburger Abendblatt”: „Konflikt w Afganistanie wymknął się spod kontroli”. Równie krytycznie wypowiadała się jego poprzedniczka, Margot Käßmann. Zakończenie misji w Afganistanie jest też jednym z żądań uczestników tradycyjnych Marszów Wielkanocnych, które już wczoraj rozpoczęły się w całych Niemczech.

Christian Walz (dpa, ap, rtr, afp) / Elżbieta Stasik

red. odp.: Iwona Metzner