Pomnik niemieckiej demokracji
25 sierpnia 2010W maju 1832 roku około 30.000 obywateli, przybyłych ze wszystkich zakątków Niemiec, demonstrowało pod czarno-czerwono-złotą flagą na rzecz demokracji i zjednoczenia kraju. W tym ważnym wydarzeniu uczestniczyli także Polacy, weterani powstania listopadowego: Jan Czyrski, Tadeusz Krępowiecki, Aleksander Łaski, Franciszek Grzymała i Bolesław Zatwarnicki. Wiec na zamku w Hambach przeszedł do historii Niemiec jako Hambacher Fest czyli Festyn w Hambach. Do tej tradycji nawiązali w 2001 roku prezydenci Niemiec, Francji i Polski, którzy podpisali tu umowę o zacieśnieniu współpracy w ramach Trójkąta Weimarskiego.
Spotkanie z historią
Dziś do zamku w Hambach najłatwiej jest dotrzeć samochodem, zjeżdżając z autostrady A 61 zjazdem na Neustadt an der Weinstraße na drogę B 39. Dobrze widoczne drogowskazy prowadzą nas w kierunku dzielnicy Hambach i samego zamku. Można do niego dotrzeć także autobusami komunikacji publicznej, odjeżdżającym spod dworca głównego w Mannheim, Ludwigshafen i Kaiserslauten. Dojazd zajmuje około godziny.
Po co? Żeby obejrzeć wystawę "Na górę, na zamek!" nazwaną tak od hasła, pod którym spieszyli tu w 1832 roku patriotycznie nastawieni mieszczanie. Wystawa czynna jest codziennie od 10:00 do 18:00 w sezonie letnim, a w zimowym od 11:00 do 17:00.
W ubiegłym roku obejrzało ją 86 tysięcy turystów z całego świata. Przynajmniej drugie tyle wspięło się na zamkowe wzgórze, z którego roztacza się wspaniały widok na okolicę. Już w pierwszej połowie XI wieku powstała tu królewska twierdza Kästenburg, czyli "kasztanowa", która później przeszła w ręce opactwa w Spirze.
W połowie XVI wieku zamek został zniszczony podczas Wojny Chłopskiej, a niedługo później popadł w ostateczną ruinę w wyniku walk w czasie Palatyńskiej Wojny Elekcyjnej. W 1823 roku ruiny zamku odkupili mieszczanie z Neustadt. Chyba nikt wtedy nie przypuszczał, że ta ruina w niecałe dziesięć lat później stanie się kolebką niemieckiej, nowoczesnej demokracji.
Rewolucja po mieszczańsku
Hambach leży w Nadrenii-Palatynacie. Mieszkańcy tej krainy cenią sobie dobre wino, i dobrą zabawę. Od 1822 roku w Hambach organizowano festyn ludowy, który z każdym rokiem zyskiwał na rozmachu i znaczeniu. Tak też miało być w pamiętnym roku 1832, ale stało się inaczej, bo wtedy przez Niemcy przeciągali polscy powstańcy listopadowi, udający się na emigrację do Francji.
Heinrich Heine, który obserował to z daleka, bo był już wtedy we Francji, napisał: "Potworny los tak wielu szlachetnych męczenników wolności, przeciągających w długich żałobnych pochodach przez Niemcy, był w rzeczy samej zdolny poruszyć do głębi każde szlachetnie czujące serce. Widziano w Niemczech pochód Polaków na własne oczy i spokojny, cichy naród niemiecki, który własne uciski znosi tak cierpliwie, był tak mocno wstrząśnięty widokiem nieszczęsnych Sarmatów, tak poruszony współczuciem i gniewem, tak wytrącony z równowagi, że był bliski zrobienia dla obcych tego, czego nigdy nie był w stanie zrobić sam dla siebie. A mianowicie odsunąć od siebie najświętsze obowiązki poddaństwa i dokonać rewolucji".
W wielu wielu miastach w zachodniej i południowej części Niemiec tworzą się stowarzyszenia pomocy dla polskiego powstania. Związek Kobiet i Dziewcząt we Frankfurcie nad Menem organizuje loterię, z której dochód przeznacza się na pomoc dla powstańców. Polscy żołnierze w całej Nadrenii witani są jak bohaterowie narodowi. Powitanie grupy Polaków w Neustadt, w Palatynacie, trwa przez całą dobę. Kronikarz miejski napisał wtedy: "Sympatia jest bezgraniczna, a każdy toast jest podziękowaniem dla dzielnych Polaków, którzy położyli na szalę życie dla celu, który powinien być także niemieckim, dla walki z despotyczną samowolą".
27 maja wyrusza z Neustadt na zamek w Hambach pochód mieszczan. Na czele kroczy gwardia obywatelska, przepasana biało-czerwonymi szarfami, jej chorąży niesie biało-czerwoną flagę. Gośćmi honorowymi są polscy powstańcy. Kiedy pochód dociera na zamek, na baszcie zostają zatknięte dwie flagi: polska, biało-czerwona i - wtedy jeszcze nie niemiecka - czarno-czerwono-złota z napisem "Odrodzenie Niemiec".
Polski hymn narodowy, przetłumaczony wtedy na niemiecki, staje się najpopularniejszą pieśnią w Bawarii, Badenii, Nadrenii i Palatynacie. Romantycy niemieccy piszą tzw. "Polenlieder", czyli polityczne wiersze i pieśni o Polsce. W kościołach odprawia się nabożeństwa w intencji Polski i Polaków. Znany publicysta, Jochan Georg August Wirth twierdzi, że: "Odrodzenie Polski może się dokonać tylko dzięki Niemcom. Nasz naród jest też zobowiązany moralnie i prawnie, aby odkupić grzech unicestwienia Polski. Nasz naród musi uznać odrodzenie Polski za swoje najważniejsze i najpilniejsze zadanie, także w swoim własnym interesie".
Nigdy przedtem sprawa polska nie była bardziej popularna na ziemi niemieckiej. Nigdy przedtem Polacy nie zetknęli się tu z tak gorącym przyjęciem, poparciem i solidarnością. W tej właśnie, jedynej w swym rodzaju atmosferze patriotycznego, obywatelskiego i demokratycznego uniesienia, odbył się Festyn w Hambach, w którym słusznie widzi się narodziny niemieckiej demokracji. Polacy byli jej zaczynem.
Muzeum demokracji
To bardzo niedobre określenie, gdyż demokracja nie może być eksponatem muzealnym. Ale można zaryzykować w przypadku wystawy na odbudowanym zamku w Hambach, gdyż jest on w tym samym stopniu nowoczesną placówką muzealną, co instytucją nastawioną na propagowanie właściwego rozumienia idei demokratycznych wśród niemieckiej młodzieży.
Jak mówi kustosz stałej wystawy "Na górę, na zamek!", pani Ulrike Dittrich: "Chcemy jak najwcześniej uświadomić młodym ludziom, że demokracja nie jest niczym oczywistym, danym raz na zawsze, że trzeba o nią walczyć i zabiegać każdego dnia, i że trzeba jej pilnie strzec, aby mogła żyć w wolności".
Brzmi to nieco pompatycznie, ale forma ekspozycji pomyślana została tak, aby zwiedzający ją mogli poczuć namacalnie niezwykły klimat tamtych dni z 1832 roku. Dlatego, obok czarno-czerwono-złotej flagi rewolucyjnej, zatkniętej na zamkowej wieży, widzimy stroje kobiece z tamtej epoki, które... można przymierzyć! Multimedialna forma wystawy pozwala zwiedzającym wczuć się w losy pięciu wybranych mieszczan-rewolucjonistów obojga płci, na przykład Anny, córki miejscowego winiarza.
Najchętniej widzianymi goścmi są klasy szkolne, które korzystają ze specjalnych przywilejów dzięki wsparciu finansowemu Fundacji Kulturalnej Nadrenii-Palatynatu. Szkolne wycieczki mają wstęp na zamek z przewodnikiem i specjalny, bogato ilustrowany katalog za darmo. Fundacja zwraca im też część kosztów podróży. Polscy turyści też są tu mile widziani, bo to miejsce, jak mało które w Niemczech, jest nierozerwalnie związane z najlepszymi tradycjami wolnościowymi obu narodów.
Cornelia Rabitz / Andrzej Pawlak
red. odp.: Elżbieta Stasik