1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Polsko-niemiecki biznes ucieka przed recesją

9 listopada 2022

Choć przedsiębiorcy obawiają się spowolnienia w Niemczech, wielu szuka nowych nisz dla polsko-niemieckiego handlu w przyszłości.

https://p.dw.com/p/4JFw7
Stacje ładowania Ekoenergetyki dla autobusów elektrycznych w Berlinie
Stacje ładowania Ekoenergetyki dla autobusów elektrycznych w BerlinieZdjęcie: Ekoenergetyka

Jeśli spodziewana w Niemczech recesja przełoży się na polsko-niemiecki handel, to najszybciej zauważą to ci, którzy pracują w branży logistycznej. Tacy jak Rafał Rosenberger. – Transport jest papierkiem lakmusowym sytuacji, bo od razu widzimy, jak zmieniają się dostawy – mówi kierownik transportu międzynarodowego w polskim oddziale firmy Paul Schockemoehle Logistics.

Dlatego handlowiec z uwagą obserwuje sytuację w Niemczech, u największego partnera handlowego Polski: – Na pewno jeśli w Niemczech będą problemy, to polska gospodarka też to odczuje – mówi Rosenberger. Według szacunków rządu PKB Niemiec ma się skurczyć w 2023 r. o 0,4 proc. Gospodarkę za Odrą duszą wysokie ceny energii. Jak donosiła DW, ekonomiści spodziewają się w 2023 r. stagnacji w handlu Polski i Niemiec.

Jednak jak na razie Rosenberger nie widzi spowolnienia, a zamówienia utrzymują się na dobrym poziomie. Dopiero w Poczdamie, dokąd handlowiec przyjechał na polsko-niemiecką konferencję „Polsko-Niemieckie Rynki Przyszłości 2022”, zobaczył zapowiedź kryzysu: historyczna stolica Brandenburgii nie oświetla po zmierzchu swoich zabytków, żeby oszczędzać energię.

Konferencja w Poczdamie we wtorek 8 listopada miała na celu „identyfikację i prezentację potencjałów eksportowych” między Polską a Niemcami, powiedział Lars Gutheil, dyrektor Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej w Warszawie, która organizuje ten cykl konferencji.

Chwalenie rosnącej wymiany handlowej stało się w ostatnich latach truizmem w relacjach polsko-niemieckich. W Poczdamie Gutheil zwracał jednak uwagę, że współpraca Polski i Niemiec nadal opiera się na „bardzo tradycyjnych branżach” motoryzacyjnej i budowlanej. To właśnie one muszą najbardziej dostosować się do walki ze zmianami klimatycznymi. – Firmy znajdują się pod olbrzymią presją zmian – powiedział Gutheil. Dlatego dużą uwagę przyciągają polsko-niemieckie projekty np. w zakresie gospodarki wodorowej.

Polskie stacje ładowania dla autobusów w Berlinie

Przykładem firmy, która z sukcesem wchodzi w nowych warunkach na niemiecki rynek, jest Ekoenergetyka z Zielonej Góry. Specjalizuje się w produkcji stacji szybkiego ładowania dla autobusów elektrycznych. Jej urządzeniami zasilane są autobusy m.in. w Berlinie, Monachium i Hamburgu.

– Na nasz biznes póki co spowolnienie w Niemczech się nie przekłada, przetargi są kontynuowane, bieżąca sytuacja nie ma dla nas dużego znaczenia – mówi Maciej Wojeński, współzałożyciel firmy. Koniunkturę w jego branży napędzają działania UE dla ochrony klimatu. Obok planu zielonej transformacji Komisji Europejskiej „Fit for 55” w branży inwestuje coraz więcej prywatnych funduszy. – Ta machina już ruszyła – mówi Wojeński.

Maciej Wojeński
Maciej Wojeński, współzałożyciel Ekoenergetyki, na konferencji w PoczdamieZdjęcie: Grzegorz Szymanowski/DW

Na rynek niemiecki Ekoenergetyka weszła dzięki współpracy z polskim producentem autobusów Solaris. – Szyliśmy nasz produkt na miarę pod niemieckiego odbiorcę – mówi Wojeński. Rynek niemiecki generuje teraz 25-30% przychodów spółki zatrudniającej około 700 osób. Dzięki elastyczności firma pokonywała w przetargach dużych niemieckich producentów jak ABB i Siemens. Teraz chce koncentrować się na sieci ładowania dla transportu ciężarowego.

Walcząc o kontrakt dla transportu publicznego w Berlinie Ekoenergetyka konkurowała przede wszystkim z chińskimi firmami. Ale pokonała je, jak mówią przedstawiciele firmy, dzięki lepszemu serwisowi poprzetargowemu. Nie bez znaczenia jest też bliskie położenie przy polsko-niemieckiej granicy.

Skracanie łańcuchów dostaw i wzrost zaufania

Właśnie we wspólnej granicy i przenoszeniu produkcji z Azji do Europy dla skrócenia łańcucha dostaw, nazywanego „nearshoringiem”, wielu widzi szansę na złagodzenie efektów zbliżającej się recesji.

– Z naszego punktu widzenia mamy więcej pracy, bo widzimy, że współzależność gospodarcza między Polską i Niemcami wzrasta – mówi Piotr Franciszkowski, dyrektor zarządzający polskim oddziałem DATEV, firmy produkującej oprogramowanie dla doradców podatkowych i prawników. Firma ma kontakt z wieloma małymi i średnimi firmami działającymi na rynku polsko-niemieckim.

– Wszyscy zastanawiają się teraz nie nad tym, jak sprzedać produkty, tylko jak je wyprodukować – mówi Franciszkowski i zwraca uwagę, że to problemy demograficzne i brak specjalistów, których potrzebują zaawansowane technicznie przedsiębiorstwa, są długofalowym wyzwaniem polskich i niemieckich firm. Na pewno nie jest nim brak zaufania, mówi: – Coraz częściej do Polski przenoszone są oddziały badań i rozwoju, co kiedyś zarezerwowane było dla Niemców.