1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Politycy - prawdziwi twardziele

2 lutego 2010

Zawód polityka jest wyjątkowo trudny i kosztuje wiele wysiłku. W żadnym zawodzie nie przeżywa się porażki tak gorzko jak w polityce, nie mówiąc o chorobie, którą lepiej przemilczeć.

https://p.dw.com/p/LowF
Zawsze muszą być tam, gdzie się coś dzieje. Politycy.
Zawsze muszą być tam, gdzie się coś dzieje. Politycy.Zdjęcie: AP

Jak czuje się Juergen Trittin tydzień po zawale serca, wiedzą tylko jego najbliźsi. Jako osoba niepaląca i wysportowana, jako namiętny rowerzysta, Trittin nie był predestynowany do chorób serca; w każdym razie nie zgodnie z obiegowym sposobem myślenia o zdrowym trybie życia. Ale politycy nie żyją zdrowo, nawet gdy jeżdżą rowerem, nie palą i nie piją.

Juergen Trittin był czołowym kandydatem Zielonych w wyborach do Bundestagu 2009
Juergen Trittin był czołowym kandydatem Zielonych w wyborach do Bundestagu 2009Zdjęcie: AP

Politycy nie żyją zdrowo, ponieważ praca, której się podjęli, wysysa z nich ostatnie soki. Zawód polityka jest chyba jedynym zawodem, w którym po roku pracy czas wolny mierzy się nie na dni, a godziny. Chodzi tu o godziny bez z telefonów, sms-ów, bez terminów; o godziny bez strachu przed niespodziewanym wydarzeniem, które wymagałoby od polityka zajęcia natychmiastowego stanowiska. Chodzi o godziny bez przeglądania akt, bez intryg, słowem bez kogokolwiek, kto chciałby od polityka czegokolwiek.

Czołowi politycy skrępowani chorobą

Niekończący się stres, rujnuje zdrowie polityków. Czy to przypadek, że tylu czołowych polityków choruje? U byłego kanclerza Niemiec Helmuta Schmidta (SPD)stwierdzono w 1980 roku zagrażające życiu zapalenie mięśnia sercowego. W 2002 roku doznał zawału. Obecny premier Bawarii Horst Seehofer (CSU) walczył ze śmiercią również z powodu zapalenia mięśnia sercowego. To samo dotknęło innego polityka, który nie życzy sobie, by podawano jego nazwisko, ponieważ udało mu się chorobę zataić.

Premier Bawarii Horst Seehofer wie, że nie wolno okazywać słabości
Premier Bawarii Horst Seehofer wie, że nie wolno okazywać słabościZdjęcie: AP

Były premier Bawarii Franz Josef Strauss (CSU) zmarł w 1988 roku na wylew. Manfred Woerner (CDU), były minister obrony, zmarł w 1994 roku na raka, podobnie jak w 2006 roku były prezydent Niemiec, Johannes Rau (SPD). Szef klubu poselskiego Partii Lewicy Gregor Gysi ma już za sobą dwa zawały. Wylewu uniknął dzięki natychmiastowej operacji. W podobnej sytuacji był również były minister obrony Peter Struck (SPD). Były minister spraw zagranicznych Hans Dietrich Genscher (FDP) miał dwa zawały. Lider Linkspartei Oskar Lafontaine ma raka. Były kanclerz Niemiec Willy Brandt cierpiał na ciężką depresję.

Problem Helmuta Kohla

Były kanclerz Willy Brandt na zdjęciu z 1988 roku
Były kanclerz Willy Brandt na zdjęciu z 1988 rokuZdjęcie: AP

Na co dokładnie cierpiał były kanclerz Helmut Kohl (CDU) nie wiadomo. Dramat Helmut Kohl przeżył na forum publicznym i w świetle reflektorów w 1989 roku. Wtedy stwierdzono u niego guza prostaty. W najważniejszym momencie bremeńskiego zjazdu CDU, "zjazdu-puczu" guz zaczął dawać o sobie znać okrutnym bólem. Na zjeździe ówczesne lewe skrzydło chciało Kohla jako szefa partii obalić i powołać na jego miejsce premiera Badenii-Wirtembergii, Lothara Spaetha.

Widoczne było, jak zar po razie ciało Kohla przeszywał ból. Kohl wiedział, że byłby politycznie skończony, gdyby choć na chwilę opuścił podium albo dał poznać, że źle się czuje. Zarówno jedno jak i drugie poczytywano by jako słabość. Polityk CDU pozostał zatem na sali, wysłuchał jakby przez mgłę kilku wystąpień, po czym na sygnale odwieziono go do szpitala; potajemnie, żeby nikt z partyjnych kolegów się nie dowiedział.

Były kanclerz Helmut Kohl w 2007 roku
Były kanclerz Helmut Kohl w 2007 rokuZdjęcie: AP

Problem Matthiasa Platzcka

Dla niektórych polityków nie ma nic gorszego od świadomości utraconej szansy.Takim przykładem może być Matthias Platzeck, premier Brandenburgii. Platzeck ma za sobą dwukrotne wystąpienie nagłej głuchoty, załamanie nerwowe i poważne zaburzenie krążenia. Jako nowy federalny przewodniczącego SPD uświadomił sobie ciężar odpowiedzialności i stracił pewność, czy sobie poradzi. Platzeck był wtedy zarówno premierem Brandenburgii jak i landowym przewodniczącym SPD. Mawiano, że porwał się z motyką na księżyc.

Matthias Platzeck na konferencji prasowej w Berlinie, 10 marca 2006 roku
Matthias Platzeck na konferencji prasowej w Berlinie, 10 marca 2006 rokuZdjęcie: AP

Jeśli komuś zależy na dobrobycie, może dojść do niego również innymi drogami. Kształtownie rzeczywistości wymaga jednak piastowania czołowego stanowiska politycznego. Przeważnie chorują politycy z krwi i kości; ludzie, którzy nie dla rozrywki wybierają ten zawód.

Strach przed mediami

W dzisiejszych, zdominowanych przez media czasach, polityk nie może sobie pozwolić na jedno niewłaściwe słowo. Internet nie zapomina, a społeczność internetowa nie wybacza. Archiwa, ongiś główny wróg polityka, udostępnia się dziś za naciśnięciem guzika.

Przed internetem politycy muszą się mieć na baczności
Przed internetem politycy muszą się mieć na bacznościZdjęcie: Bilderbox.com/DW-Montage

Na różnych imprezach politycznych publiczność filmuje albo nagrywa dźwięk. W USA niejeden polityk musiał wypowiedzi, rozpowszechnianie potem w internecie, przypłacić karierą.

Grzechy młodości też już nikomu nie uchodzą płazem. Dziś są dla polityków stałym zagrożeniem. Wymuszona samokontrola polityków osłabia ich witalność i kreatywność. Polityk nie może sobie pozwolić na wyrzucenie z siebie negatywnych emocji albo na ostrzejsze potyczki słowne.

Dziś nie mieliby łatwego życia

Byli prezydenci Niemiec. Od lewej Roman Herzog, Johannes Rau i Richard von Weizsaecker
Byli prezydenci Niemiec. Od lewej Roman Herzog, Johannes Rau i Richard von WeizsaeckerZdjęcie: AP

Czy Richard von Weizsaecker zostałby w 1984 roku prezydentem Niemiec, gdyby w internecie pojawiły się wideofilmy z imprezy przedwyborczej z 1980 roku w Hamburgu, na której rozsierdzony, podówczas rządzący burmistrz Berlina Richard von Weizsaecker strofował słuchaczy jak uczniaków? Czy Helmut Kohl zostałby kiedykolwiek kanclerzem, gdyby jego słowa z lat 70., że jest gotów objąć urząd kanclerski nawet po uzyskaniu mniej niż jednego głosu, bez przerwy rozpowszechniano by w internecie?

Od prawie nikogo w społeczeństwie nie oczekuje się takiej samodyscypliny jak od polityków.

Co prawda istnieją też inne zawody, wymagające jeszcze więcej zaangażowania fizycznego i psychicznego jak choćby zawód lekarza. Ale mieszankę ustawicznej obserwacji, stresu, intryg, permanentnych żądań i pragnień przeforsowania tego, co się uważa za słuszne, spotyka się tylko w polityce.

źródło WamS / Iwona Metzner

Red. odp.: Małgorzata Matzke