1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Angela Merkel zadowolona ze szczytu

10 grudnia 2011

Wielka Brytania została sama. Europa rozpadła się? Nie, uważają szefowie państw europejskich. Także kanclerz Merkel jest zdania: Również bez Brytyjczyków postanowienia szczytu wzmocnią euro.

https://p.dw.com/p/13QCH
Kanclerz Angela Merkel na szczycie w Brukseli
Kanclerz Angela Merkel na szczycie w BrukseliZdjęcie: dapd

Dla kanclerz Angeli Merkel porozumienie w sprawie nowego paktu fiskalnego osiągnięte z prawie wszystkimi państwami UE, jest przełomem w staraniach o stabilizację euro. „Europa wyraźnie dała do zrozumienia, że jest świadoma powagi sytuacji”, powiedziała kanclerz na zakończenie burzliwego szczytu w Brukseli.

Wszyscy, tylko nie Wielka Brytania

Prezydent Litwy Dalia Grybauskaite z ledwością trzymała na wodzy swój temperament. „Nie, nie, nie!”, krzyczała do mikrofonów i kamer telewizyjnych. „Nie Europa się rozpada, tylko Wielka Brytania jest na zewnątrz”. Świeżo ufryzowana, rezolutna blondynka pojawiła się jako jedna z pierwszych na drugim dniu (9.12.2011) posiedzenia w Brukseli. Nie spała dużo, rozmowy trwały bowiem do piątej rano, o dziewiątej wszyscy musieli być znowu na sali obrad. Jakby nie było, przewidziane było podpisanie traktatu akcesyjnego z Chorwacją. Zakończone zaledwie cztery i pół godziny wcześniej nocne obrady zepchnęły ten uroczysty akt niemal całkowicie w cień.

Premier Donald Tusk i premier Chorwacji Jadranka Kosor po podpisaniu traktatu akcesyjnego z Chorwacją
Premier Donald Tusk i premier Chorwacji Jadranka Kosor po podpisaniu traktatu akcesyjnego z ChorwacjąZdjęcie: picture-alliance/dpa

Brak snu zmiękcza

Szefowie państw rządów nie potrzebują dużo snu, uważa urzędnik protokolarny z kwaśnym uśmieszkiem. Też był na nogach 24 godziny. Nocne rokowania i minimum snu należą do instrumentów wielu posiedzeń unijnych. Ich sens – zmiękczenie opornych. Angela Merkel i Nikolas Sarkozy pokazali, że są twardzi. Kanclerz chciała wymusić podjęcie decyzji i została w sali obrad tak długo, jak długo było to potrzebne. Podczas gdy kanclerz, ubrana na czarno, była tą poważną, która próbowała przekonać premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona, by jednak zgodził się na zmianę traktatu UE, Sarkozy grał rolę „rakiety”. Tak nazywają bliscy pracownicy premiera Francji jego legendarne wybuchy wściekłości, które następują niejako na żądanie. Nikolas Sarkozy, który dopiero tydzień temu gościł u siebie w Paryżu brytyjskiego premiera, bez ogródek miał mu powiedzieć, co myśli o brytyjskim solo. Wielka Brytania nie ma blokować i żądać rzeczy nie do spełnienia.

Cameron: „Beze mnie"

David Cameron, w domu stojący pod presją konserwatywnych eurosceptyków, trwał przy swoim nie dopuszczając tym samym, by UE zmieniła traktat unijny. Około trzeciej nad ranem opuścił salę obrad. Mógł więc spać najdłużej. Na szczycie debatowano tymczasem nad planem B. Zgodnie z nim, wypertaktowana została unia fiskalna, która ma być wdrożona między 17 państwami eurolandu i początkowo sześcioma dalszymi (w tym Polską), potem dziewięcioma państwami członkowskimi UE. Czechy, Szwecja i Węgry, początkowo oporne, niespodziewanie zapowiedziały bowiem gotowość przystąpienia do porozumienia. Dziewiątka spoza strefy euro chce jednak najpierw przekonsultować temat z parlamentami w swoich krajach.

Zmiana barw

Po osiągnięciu porozumienia w sprawie planu B, kanclerz Merkel pojawiła się przed prasą, zmęczona, ale na luzie. Już w innym żakiecie. W nocy nosiła czerń, rano fiolet. Wyłamania się z szeregu Wielkiej Brytanii Angela Merkel nie uważa za katastrofę. Jakby nie było przeforsowała swoją koncepcję unii fiskalnej i ostrzejszych zasad kontrolowania budżetów w niemal wszystkich państwach UE. Niemiecka delegacja miała nadzieję, że rynki finansowe uhonorują efekt brukselskiego szczytu. Reakcje były jednak bliskie zeru. Frankfurcki indeks DAX na krótko spadł, szybko się jednak ustabilizował. Podzielone jest natomiast zdanie w niemieckich kręgach politycznych i gospodarczych.

Konferencja prasowa z Angelą Merkel
Konferencja prasowa z Angelą MerkelZdjęcie: picture-alliance/dpa

Niemieckie zrzeszenie związków zawodowych oznajmiło, że ustalenia z Brukseli są „krótkoterminowo bezskuteczne, na dłuższą metę wręcz szkodliwe”. Zdaniem szefa SPD Sigmara Gabriela, propozycje zmian traktatu unijnego muszą zawierać więcej instrumentów hamujących zadłużenia państw członkowskich i więcej obietnic programów oszczędnościowych.

Skąd wezmą się pieniądze?

Dziennikarze zebrani w ogromnej przeszklonej sali, służącej na konferencje prasowe, byli zaskoczeni, jak wobec kryzysu grożącego finansowemu i gospodarczemu porządkowi Europy, uczestnicy szczytu musieli żonglować kruczkami prawnymi, kwestiami prędkości itp. Sygnały wysłane przez szczyt w kierunku poddenerwowanych inwestorów były raczej słabiutkie. Po szczycie szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde wypowiedziała się dość wstrzemięźliwie. UE zobowiązała się zmobilizować w ciągu dziesięciu dni 200 miliardów euro, które za pośrednictwem MFW jako kredyty mają trafić do zadłużonych państw takich jak Włochy.

Na pytanie, skąd dokładnie będą pochodziły te pieniądze Christine Lagarde stwierdziła z enigmatycznym uśmieszkiem: „Zapłacą dobrowolnie państwa, które są do tego gotowe”. 150 miliardów może pochodzić z eurolandu, powiedziała kanclerz Merkel. Mówiła też o udostępnieniu przez Bank Federalny bilateralnych linii kredytowych. Skąd miałoby się wziąć pozostałe 50 miliardów, dokładnie nie wiadomo. Szczegóły są niejasne, jak często w chwili podejmowania przez UE kryzysowych decyzji.

Szefowa MFW Christine Lagarde
Szefowa MFW Christine LagardeZdjęcie: dapd

Cameron jak Kaczyński

Długie noce bywały już często w Radzie Unii Europejskiej, rzadko jednak ktoś był w ich czasie tak osamotniony jak brytyjski premier David Cameron. Doświadczonym dyplomatom zachowanie Camerona przypomina postawę zmarłego tragicznie polskiego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który blokował pertraktacje w sprawie unijnej konstytucji. „Wówczas jednak”, wzdycha jeden z unijnych dyplomatów, „chodziło o paragrafy i podwójne większości, dzisiaj o pieniądze i przetrwanie Unii”. Wielu obserwatorów jest zgodnych, że brytyjska droga przysporzy wyspiarzom więcej szkód, niż korzyści. Wpływ Londynu w Europie maleje.

Kanclerz Merkel przypomniała, że kiedy strefie euro źle się wiedzie, cierpią na tym także brytyjskie banki. Może Brytyjczycy jeszcze się zastanowią. U kresu szczytu kanclerz Merkel prawie zaniemówiła. Jeszcze przechrypiała się przez konferencję prasową, po czym wróciła do Berlina z nadzieją na trochę snu w samolocie. Politycy też kiedyś muszą spać. Kryzysowych szczytów w tym roku było już wystarczająco, przed Bożym Narodzeniem nie jest przewidziany żaden dalszy, oznajmiła kanclerz. Od stycznia przyszłego roku szefowie państw i rządów chcą się jednak spotykać raz w miesiącu, jako rodzaj "rządu gospodarczego".

dapd / Bernd Riegert / Elżbieta Stasik
red. odp.: Małgorzata Matzke