Pedofilia – demonizowana czy lekceważona?

Według opinii seksuologa Michaela Seto z uniwersytetu w Toronto, cytowanego przez gazetę Frankfurter Allgemeine Zeitung, co druga osoba, która molestuje czy wykorzystuje seksualnie dzieci, jest z medycznego punktu widzenia pedofilem. Pojęcie to jest jednak dużo obszerniejsze. Wykorzystywanie seksualne następuje w sytuacji, kiedy dziecko jest rozbierane, dotykane, kiedy dochodzi do zaspokajania potrzeb erotycznych i zbliżenia płciowego. O pedofilii w jej ekstremalnej postaci można mówić w przypadku, kiedy osoba dorosła podnieca się seksualnie na widok lub w bezpośrednim kontakcie z dziećmi poniżej 12 roku życia i życzy sobie z nimi erotycznego kontaktu.

Pedofil wcześniejszą ofiarą molestowania

Nie do końca jest jasne, skąd biorą się skłonności do pedofilii. Nie do końca wiadomo, czy jest to rodzaj psychopatologicznego odchylenia. Jak wynika z badań, 90 procent pedofili samo było w przeszłości ofiarami seksualnego molestowania. Przy tym okazują oni zainteresowanie seksualne dziećmi w wieku odpowiadającym temu, w jakim sami byli wykorzystywani. Nie ma, jak dotąd, wyczerpujących badań neurobiologicznych, które wyjaśniłyby mechanizm pedofilii. Badaniami nad tym fenomenem zajmuje się obecnie Centralny Instytut Zdrowia Psychicznego przy uniwersytecie w Mannheimie. Badacze z zespołu Haralda Dreßinga zajęli się niereprezentatywną grupą pedofili odsiadujących karę więzienia i poddanych równocześnie terapii. Z badań tych wynika, że psychologiczne mechanizmy, które powinny blokować podniecenie seksualne w kontakcie z dziećmi, u tych pedofili nie działają.

Podwyższone ryzyko zagrożenia w internatach

Na pytanie, dlaczego do pedofilii dochodzi najczęściej w internatach, Harald Dresing odpowiada, że dlatego, ponieważ stwarzają one optymalne warunki dla osób z takimi dewiacjami. Jak wykazują najnowsze badania przeprowadzone w Wielkiej Brytanii, ryzyko seksualnego molestowania dzieci w internatach jest sześciokrotnie wyższe, niż gdziekolwiek indziej.

Przy tym nie wolno zapominać o fakcie, że największa liczba seksualnego molestowania ma i miała miejsce w rodzinie.

Internet nie jest wylęgarnią pedofilii ?

Psycholog Sophinette Becker, prowadząca poradnię zdrowia seksualnego przy uniwersytecie we Frankfurcie nad Menem jest zdania, że konieczne jest dokładne zbadanie pornografii dziecięcej w sieci internetowej. Nie dokońca zgadza się ona z opinią, że internet jest źródłem powstawania pedofilii. „Jest pod dostatkiem dewiantów, którym udaje się, dzięki zdjęciom dzieci dostępnym w internecie, utrzymać w ryzach własne zboczenie” - tłumaczy Sophinette Becker. Podkreśla ona jednocześnie, że wciąż wysokie jest jednak ryzyko, że zboczeniec, oglądający zdjęcia dojrzewających dzieci, zechce z czasem zrealizować marzenia.

FAZ/ Alexandra Jarecka

red.odp. Jan Kowalski / du